niedziela, 5 czerwca 2011

Radzenie sobie z Emocjami

6-ty przekaz z serii Uzdrawianie

Drodzy przyjaciele, jestem szczęśliwy, będąc pośród was ponownie i komunikując się z wami w taki sposób. Muszę powiedzieć, że to również dla mnie wiele znaczy. Bardzo sobie cenię te spotkania, ponieważ w ten sposób mogę być bliżej was, niż na moim własnym poziomie rzeczywistości.
Jednakże ja zawsze żyję wewnątrz waszych serc i czekam na te chwile, kiedy jesteście otwarci i wrażliwi na moją energię. Moja energia, energia Chrystusowa, która odradza się w tym czasie, nie jest wyłącznie moją energią. Nie jest to po prostu energia jednego człowieka, który żył kiedyś na Ziemi; jest to wspólne pole energetyczne, w którym uczestniczycie w sposób o wiele głębszy, niż sobie to uświadamiacie.

Wszyscy przyjęliście kiedyś ślubowanie, wszyscy wyraziliście intencję, by doprowadzić tę energię do rzeczywistości Ziemi, by zakotwiczyć ją w Ziemi. Przez wiele wcieleń, przez wiele wieków, pracowaliście nad tą misją. Wszyscy bierzecie udział w narodzinach wewnętrznego ziarna chrystusowego, a ja wam w tym pomagam. Byłem prekursorem, ale zasianie chrystusowych nasion było zbiorowym wysiłkiem. Nawet moje przybycie na ziemię było możliwe tylko dzięki polu energii, które było tu obecne, utkane przez was. My pracujemy razem, jesteśmy jednością. Dlatego też jestem dostępny dla każdego z was. Nie jestem dostępny wyłącznie dla jakiejś jednej osoby. Jestem tu, służąc wam wszystkim.
Dziś chcę porozmawiać o kwestii, która dotyka was często i głęboko w waszym życiu codziennym. Chodzi o radzenie sobie z emocjami.

Ostatnim razem mówiłem o energiach męskości i kobiecości, które przepływają przez wasze pole energetyczne i przez wasze czakry. Podkreśliłem wagę uzdrowienia trzech najniżej położonych czakr jako część stawania się całymi i kompletnymi dla siebie samych (whole and complete unto yourself). Uznałem, że należy to mocno podkreślić, jako że niektórzy z was, którzy pragną duchowości, mają skłonność do zamykania się, zarówno na poziomie myśli jak i uczuć, w wyższych czakrach.
Serce, trzecie oko i czakra korony są dla was atrakcyjne, ponieważ te centra energetyczne łączą was z wyższymi królestwami, które są dla was tak naturalne. Ale rzeczywiste wewnętrzne przełomy muszą teraz pojawić się na niższym poziomie, w obszarze niższych czakr, bliżej ziemi.
Obszar uczuć jest podstawowym obszarem w procesie waszego rozwoju ku wolności i całości. Jesteście duchowymi istotami. Pochodzicie z wymiaru rzeczywistości, w którym nie znaliście gęstości i chropowatości ziemskiej rzeczywistości. Poradzić sobie z tym nie było łatwo.
W wielu wcieleniach próbowaliście wyrazić swoją kosmiczną energię tu, na Ziemi. I w tym procesie, w trakcie przekazywania swej energii Ziemi, zostało nagromadzonych wiele głębokich urazów. Ciało emocjonalne, które wszyscy macie, jest pełne ran i traum. I o tym chcę dzisiaj mówić. 
Każdy, kto idzie drogą wewnętrznego wzrostu, wie, jak ważne są emocji: wie, że nie powinniście ich tłumić, że musicie dojść z nimi w jakiś sposób do porozumienia, i że ostatecznie musicie je uwolnić. Ale na czym te emocje naprawdę polegają, nie zawsze jest takie jasne.
Najpierw chcę poczynić rozróżnienie pomiędzy emocjami a uczuciami. Nie chodzi mi tu o konkretne terminy czy etykietki i możecie używać tu innych nazw, ale chcę rozróżnić pomiędzy emocjami – jako energiami, które są w zasadzie wyrazem nieporozumienia – oraz uczuciami czy też energiami, które są formą wyższego zrozumienia.
Uczucia są waszymi nauczycielami, podczas gdy emocje są waszymi dziećmi.
Emocje są energiami, które w wyraźny sposób przejawiają się w ciele fizycznym. Emocje są reakcją na rzeczy, których nie bardzo rozumiecie. Zastanówcie się, co się wydarza, kiedy ogarnia was atak furii. Na przykład ktoś niespodziewanie zranił wasze uczucia i czujecie, że narasta w was gniew. Możecie odczuć to wyraźnie w swoim ciele; czujecie w pewnych miejscach, że energia staje się napięta. To fizyczne napięcie albo zaciśnięcie, które następuje po energetycznym szoku, pokazuje wam, że istnieje coś, czego nie rozumiecie. Przychodzi do was jakaś energia, którą uważacie za nieusprawiedliwioną. To poczucie bycia potraktowanymi niesprawiedliwie, krótko mówiąc nie-porozumienie, wyładowuje się poprzez tę emocję. Emocja jest wyrazem nie-zrozumienia, jest energetycznym wybuchem i uwolnieniem.
Gdy to się zdarza, stoicie przed następującym wyborem: co zrobię z tą emocją? Czy zamierzam oprzeć na niej mojej zachowanie? Czy zamierzam użyć jej jako paliwa dla moich reakcji wobec innych ludzi, czy też zostawię tę emocję w spokoju i oprę swoje zachowanie na czymś innym?
Przed udzieleniem odpowiedzi na to pytanie, chciałbym wyjaśnić naturę uczuć.
Emocje są zasadniczo eksplozjami nieporozumienia, które możecie wyraźnie zauważyć w swoim ciele. Uczucia, z drugiej strony, są odmiennej natury i są również postrzegane inaczej. Uczucia są spokojniejsze niż emocje. One są szeptem duszy, który dociera do was poprzez delikatne szturchnięcia, w postaci wewnętrznego „wiedzenia” (knowingness) albo nagłego intuicyjnego działania, które później okazuje się czymś bardzo roztropnym.

Emocje zawsze mają w sobie coś bardzo intensywnego i dramatycznego. Pomyślcie o atakach niepokoju, strachu, wściekłości czy głębokiego smutku. Emocje ogarniają was całkowicie i odciągają od waszego duchowego centrum. W chwilach, gdy jesteście bardzo rozemocjonowani, jesteście przepełnieni pewnym rodzajem energii, która odciąga was od waszego centrum, waszej wewnętrznej jasności. W tym rozumieniu emocje są jak chmury zasłaniające słońce.
Nie chcę w ten sposób powiedzieć czegokolwiek przeciwko emocjom. Emocje nie powinny być tłumione; są one bardzo wartościowe jako środek do głębszego poznania samych siebie. Ale chcę w ten sposób określić, jaka jest natura emocjonalnej energii: to eksplozja nieporozumienia. Emocje w zasadzie wypychają was poza wasze centrum.
Uczucia, z drugiej strony, przyciągają was w głąb siebie, do waszego centrum. Z uczuciami blisko wiąże się to, co nazywacie intuicją. Uczucia wyrażają wyższe zrozumienie, rodzaj zrozumienia, który przekracza zarówno emocje, jak i umysł.
Uczucia rodzą się w nie-fizycznym królestwie, poza ciałem. Dlatego nie są odbierane one tak wyraźnie w obrębie jednego obszaru ciała fizycznego. Zauważcie, co się wydarza, kiedy coś wyczuwacie,  np. jakąś atmosferę albo nastrój, albo macie przeczucia w stosunku do jakiejś sytuacji. Pojawia się w was pewien rodzaj „wiedzenia”, który wydaje się przychodzić z zewnątrz i nie jest reakcją na coś zewnętrznego. To przybywa „znikąd”. W takim momencie możecie poczuć jakby coś otwierało się w waszej czakrze serca.
Jest wiele momentów, w których taka wewnętrzna wiedza do was przychodzi. Na przykład możecie „wiedzieć” coś o kimś, chociaż nawet z tym kimś nie rozmawialiście. Możecie wyczuwać coś, co dotyczy was dwojga, a co później odegra ważną rolę w waszej relacji. Takie rzeczy niełatwo wyrazić słowami – to „po prostu uczucie” – i na pewno nie jest to łatwe do zrozumienia przez umysł. (To są te momenty, w których wasz umysł staje się sceptyczny i mówi wam, że coś zmyślacie albo że zaczynacie wariować).

Chciałbym wspomnieć o jeszcze jednej energii, która jest raczej natury „uczuciowej” niż emocjonalnej. Jest to radość. Radość może być zjawiskiem, które przekracza emocje. Czasami możecie czuć w sobie jakiś rodzaj radości, która was unosi bez jakiegoś szczególnego powodu. Czujecie w sobie boskość i bliski związek ze wszystkim, co istnieje. Takie uczucie może się pojawić, kiedy najmniej się tego spodziewacie. To tak, jakby dotknęło was Coś Większego albo jakbyście dotknęli jakiejś Większej Rzeczywistości. Uczucia nie tak łatwo wywołać i wydają się one pojawiać „znikąd”. Emocje prawie zawsze mają jasną, bezpośrednią przyczynę w świecie zewnętrznym, która „uruchamia wasz przycisk”.
Uczucia pochodzą z wymiaru waszej Większej czy też Wyższej Jaźni. Trzeba być wewnętrznie wyciszonymi, żeby usłyszeć te szepty w waszych sercach. Emocje mogą zakłócać tę wewnętrzną ciszę i spokój. Dlatego istotne jest, by stać się emocjonalnie spokojnymi, i aby uzdrowić i uwolnić stłumione emocje. Jedynie z poziomu uczuć, które łączą was z waszą duszą, możecie podejmować zrównoważone decyzje.
Przebywając w ciszy i spokoju możecie poczuć całą swą istotą, co jest dla was właściwe w danym momencie. Podejmowanie decyzji opartych na emocjach to podejmowanie decyzji z nie-wyśrodkowanej pozycji. Najpierw należy uwolnić emocje i nawiązać kontakt z waszym wewnętrznym jądrem, w którym odnajdziecie przejrzystość.
Teraz chciałbym zająć się sprawą tego, jak najlepiej radzić sobie ze swoimi emocjami.

Powiedziałem, że “uczucia są waszymi nauczycielami, a emocje waszymi dziećmi”. Analogie pomiędzy „dawać się ponieść emocjom ” i „być jak dziecko” są wielce znamienne. Wasze „wewnętrzne dziecko” jest siedzibą waszych emocji. Istnieje również uderzające podobieństwo pomiędzy sposobem, w jaki zajmujecie się swoimi własnymi emocjami a sposobem, w jaki odnosicie się do rzeczywistych dzieci.
Dzieci są uczciwe i spontaniczne w swoich emocjach i nie ukrywają ich ani nie tłumią aż do czasu, kiedy osoby dorosłe nie zachęcą ich do tego. Fakt, że dzieci spontanicznie wyrażają swoje emocje, nie oznacza jednak, że doświadczają one tych emocji w zrównoważony sposób. Każdy wie, że dzieci mogą dać się ponieść swym emocjom (takim jak wściekłość, strach albo smutek) i często nie są w stanie położyć im kresu. W takiej sytuacji dziecko może prawie utonąć w swych emocjach i to sprawia, że staje się ono niezrównoważone, tzn. wychodzi ze swego centrum.

Jednym z powodów tej niepohamowanej emocjonalności jest to, że dziecko dopiero niedawno opuściło świat, w którym nie istnieją prawie żadne granice. W eterycznych czy astralnych wymiarach nie było takich ograniczeń, jakie istnieją w fizycznym królestwie, wewnątrz ciała fizycznego. Emocje dziecka są często „reakcją nieporozumienia” w stosunku do tej fizycznej rzeczywistości. Dlatego kiedy dzieci dorastają, potrzebują pomocy i wsparcia w radzeniu sobie ze swoimi uczuciami. To jest częścią procesu „zrównoważonego wcielania się” (“balanced incarnating”) na Ziemi.
W jaki więc sposób postępujecie ze swoimi emocjami, których doznajecie wy albo wasze dzieci?
Emocje nie powinny być osądzane ani tłumione. Emocje są ważną częścią was jako istot ludzkich i jako takie wymagają szacunku i akceptacji. Możecie patrzeć na swoje emocje jak na swoje dzieci, które potrzebują waszej uwagi i szacunku, jak również waszych wskazówek.
Emocje najlepiej możecie postrzegać jako energię, która przychodzi do was po uzdrowienie. Dlatego ma to duże znaczenie, by nie pozwolić się całkowicie porwać przez emocje, lecz by pozostać zdolnymi do spojrzenia na nie z pozycji neutralnej. To ważne, by zachować świadomość. Można by to ująć taki sposób: nie powinniście tłumić emocji, ale nie powinniście również w nich zatonąć. Gdyż kiedy w nich toniecie, kiedy całkowicie identyfikujecie się z nimi, dziecko w was staje się tyranem, który będzie prowadził was na manowce.
Najważniejsza rzecz, którą możecie zrobić z emocją, to wpuścić ją do środka, poczuć wszystkie jej aspekty nie tracąc przy tym świadomości. Weźmy na przykład gniew. Możecie zaprosić gniew, aby się w pełni przejawił, i doświadczyć go w różnych obszarach waszego ciała, a w tym samym czasie w neutralny sposób go obserwować. Taki rodzaj świadomości uzdrawia. Dzieje się tak, kiedy – obejmując tę emocję, która zasadniczo jest formą nieporozumienia – robisz to ze zrozumieniem. To jest duchowa alchemia.

Wyjaśnię to za pomocą przykładu. Twoje dziecko uderzyło się w kolano o stół i to je naprawdę zabolało. Jest zdenerwowane, krzyczy z bólu i kopie stół, ponieważ jest za to na niego złe. Ono uważa, że stół jest źródłem tego bólu.
Emocjonalne doradztwo w tym momencie oznacza, że rodzic najpierw pomaga dziecku nazwać jego doświadczenie. „Jesteś rozgniewana, tak? Boli cię, prawda?” Nazwanie tego jest kluczowe. Przenosisz źródło problemu ze stołu do samego dziecka. „To nie zależy od stołu, to ty się uderzyłaś, to ty się rozgniewałaś. Tak, ja rozumiem twoje emocje!”
Rodzic obejmuje emocję dziecka ze zrozumieniem, z miłością. W chwili, gdy dziecko poczuje się zrozumiane i uszanowane, jego gniew stopniowo się rozpuści. Fizyczny ból wciąż może być obecny, ale jego opór wobec bólu, gniew z tym związany, mogą się rozwiać. Dziecko odczytuje współczucie i zrozumienie w waszych oczach, a to uspokaja i łagodzi jego emocje. Stół, powód emocji, przestaje mieć jakikolwiek związek z tą sprawą.

Obejmując daną emocję ze zrozumieniem i współczuciem, przesuwacie punkt skupienia uwagi dziecka z zewnętrza ku wnętrzu, i uczycie dziecko przyjmować odpowiedzialność za swoje emocje. Pokazujecie mu, że jego reakcja na zewnętrzny czynnik nie jest mu narzucona, ale jest kwestią wyboru. Może wybrać nieporozumienie albo zrozumienie. Może wybrać walkę albo akceptację. Może wybrać.
To również odnosi się do relacji z waszymi własnymi emocjami, z waszym własnym wewnętrznym dzieckiem. Pozwalając swoim emocjom wejść, nazywając je i czyniąc wysiłek, by je zrozumieć, pokazujecie, że naprawdę szanujecie i dbacie o wasze wewnętrzne dziecko. Przesuwając punkt skupienia z „zewnątrz” do „wewnątrz”, biorąc odpowiedzialność za emocje, pomagacie stwarzać wewnętrzne dziecko, które nie chce sprawiać bólu innym, i które nie chce się czuć ofiarą. Silne emocje – gniew, żal czy strach – zawsze zawierają w sobie element bezsilności, tzn. poczucia, że jesteście ofiarą czegoś istniejącego na zewnątrz was. Kiedy nie skupiacie się na okolicznościach zewnętrznych, ale na swojej wobec nich reakcji i swoim bólu, wtedy „odprawiacie” świat zewnętrzny jako powód waszych emocji. Nie przejmujecie się za bardzo tym, co dało początek danej emocji. Całkowicie zwracacie się do wewnątrz i mówicie sobie: w porządku, taka była moja reakcja i rozumiem dlaczego. Rozumiem, dlaczego czuję się w ten sposób i dlaczego tak się zachowuję, i zamierzam siebie wspierać.
Odnoszenie się do swoich emocji w taki pełen miłości sposób jest wyzwalające. Wymaga to pewnego rodzaju dyscypliny wewnętrznej. Uwalnianie zewnętrznej rzeczywistości od etykietki „źródła zła” i branie na siebie pełnej odpowiedzialności oznacza, że uznajecie, że to „wy wybieracie określone sposoby reagowania”. Przestajecie się sprzeczać o to, kto ma rację a kto nie, kto jest winny i za co, i po prostu uwalniacie cały łańcuch wydarzeń, który miał miejsce poza waszą kontrolą. „Teraz doświadczam tej emocji w pełnej świadomości, że właśnie to wybieram”. To jest przejęcie odpowiedzialności. To jest odwaga!

Dyscyplina wewnętrzna polega tu na tym, że porzucacie przekonanie o swej słuszności i o byciu bezsilną ofiarą. Dajecie sobie spokój z odczuwaniem gniewu i poczuciem bycia niezrozumianymi, oraz z wszystkimi innymi przejawami kompleksu ofiary, które czasem mogą być tak przyjemne (Tak naprawdę często uwielbiacie te emocje, które was najdotkliwiej gryzą). Przyjmowanie odpowiedzialności jest aktem pokory. Oznacza uczciwość wobec samych siebie, nawet w momentach waszej największej słabości.
Na tym polega ta dyscyplina wewnętrzna, o którą was proszę. To zwrócenie się do swego wnętrza wymaga zarazem najwyższego współczucia.  Na daną emocję, którą jesteście gotowi w uczciwy sposób uznać za swoje własne dzieło, patrzycie równocześnie z łagodnym zrozumieniem. „Wybrałeś gniew tym razem, prawda?”  Współczucie mówi wam:  “W porządku, mogę zrozumieć dlaczego i wybaczam ci. Może kiedy lepiej poczujesz moją miłość i wsparcie, nie będziesz skłonny do takiej reakcji następnym razem.”
Na tym polega prawdziwa rola świadomości w samo-uzdrawianiu. To właśnie oznacza duchowa alchemia. Świadomość nie walczy ani nie odrzuca niczego; ona obejmuje ciemność świadomością. Obejmuje energie nieporozumienia ze zrozumieniem i w ten sposób przemienia zwykły metal w złoto. Świadomość i miłość są w istocie swej tym samym. Bycie świadomymi oznacza pozwalanie czemuś być i obejmowanie tego swoją miłością i współczuciem.
Często myślicie, że „sama świadomość” to za mało, by przezwyciężyć swoje emocjonalne problemy. Mówicie: wiem, że tłumiłem emocje, znam powód tego, jestem świadomy, ale to nie pomaga.
W takim razie istnieje w was subtelny opór przed tą emocją. Trzymacie ją na dystans ze strachu, że się w niej pogrążycie. Ale nigdy tak się nie dzieje, jeśli w sposób świadomy wybieracie, aby pozwolić jej wejść.
Jak długo trzymacie jakąś emocję na dystans, jesteście z nią w stanie wojny. Zwalczacie ją, a ona na różne sposoby zwróci się przeciwko wam. W końcu nie możecie już jej utrzymać na zewnątrz. Ona ujawni się w waszym ciele jako ból, napięcie, albo jako uczucie depresji. Kiedy jesteście przygnębieni czy znużeni, jest to często wyraźna oznaka tego, że tłumicie pewne emocje.
Rzecz w tym, że trzeba pozwolić emocjom, aby w pełni wkroczyły do waszej świadomości. Jeśli nie wiecie dokładnie, jakie są w was emocje, możecie równie dobrze zacząć od odczuwania napięć w waszym ciele. To jest brama do emocji. W waszym ciele wszystkie one są przechowywane. Na przykład jeśli czujecie ból albo napięcie w rejonie żołądka, możecie udać się tam swoją świadomością i spytać, o co chodzi. Niech  komórki waszego ciała do was przemówią. Albo wyobraźcie sobie, że pojawia się przed wami dziecko. Poproście, by pokazało wam ono, jaka emocja w nim dominuje.
Jest wiele sposobów na połączenie się ze swoimi emocjami. Ważne jest, byście zdawali sobie sprawę, że energia, która została zablokowana w emocjach, chce się poruszyć. Ta energia chce zostać uwolniona i dlatego puka do waszych drzwi w postaci fizycznej dolegliwości albo stresu czy depresji. Chodzi o to, żebyście się otworzyli i przygotowali na odczuwanie tej emocji.
Emocje są częścią waszej ziemskiej rzeczywistości – ale nie powinny one przejmować nad wami kontroli. Emocje są niczym chmury dla słońca. Dlatego jest to tak ważne, byście byli świadomi swych emocji i w sposób świadomy się nimi zajmowali. Z poziomu przejrzystego i zrównoważonego ciała emocjonalnego jest znacznie łatwiej skontaktować się z waszą duszą albo wewnętrznym rdzeniem dzięki waszej intuicji.

W waszym społeczeństwie jest dużo zamieszania wokół emocji. Łatwo to zauważyć między innymi z powodu wielkiej ilości debat i zamieszania wokół tematu wychowania dzieci. Dzieci są oczywiście dużo bardziej emocjonalne i spontaniczne niż osoby dorosłe. To stwarza trudności. Co zrobić, jeśli naruszają one jakieś wasze moralne granice? Co zrobić, jeśli sytuacja wymyka się spod kontroli i powstaje chaos? Czy powinniście karać dzieci, czy pozwalać im na swobodną ekspresję? Czy ich emocje muszą być kontrolowane czy nie?
Ważną sprawą w wychowaniu dzieci jest to, że uczą się one wtedy rozumieć swoje emocje, uczą się rozumieć skąd one pochodzą, i uczą się brać za nie odpowiedzialność. Z twoją pomocą dziecko może nauczyć się widzieć swoje emocje jako „eksplozje nieporozumienia”. To zrozumienie zapobiega „zatonięciu” dziecka w jego emocjach i wymykaniu się ich spod kontroli. Zrozumienie wyzwala i sprowadza was z powrotem do waszego centrum bez tłumienia emocji. Aby nauczyć swoje dziecko obchodzenia się z emocjami w taki sposób, rodzic ma być tego żywym przykładem.
Wszystkie pytania, jakie możecie mieć na temat postępowania z dziećmi, odnoszą się również do was samych. Jak radzicie sobie ze swoimi własnymi emocjami? Czy jesteście twardzi dla siebie? Kiedy czujecie się zdenerwowani lub smutni przez jakiś czas, czy narzucacie sobie dyscyplinę przez mówienie: “No już, pozbieraj się i rusz się”? Czy tłumicie emocje? Czy czujecie, że narzucanie sobie dyscypliny jest dobre i niezbędne? Kto nauczył was tego? Czy to było któreś z rodziców?

A może podchodzicie do tego w inny sposób? Czy pogrążacie się w swojej emocji, nie chcąc pozwolić jej odejść? To też jest częstym przypadkiem. Mogliście czuć od dłuższego czasu, że jesteście ofiarą jakiejś zewnętrznej  sytuacji, na przykład waszego wychowania, zachowania partnera albo środowiska w pracy. W pewnym momencie bardzo wyzwalające mogło być wejście w kontakt z waszym wewnętrznym gniewem, odnoszącym się do tych negatywnych rzeczy, które miały na was wpływ. Gniew może dać wam możliwość, by uwolnić się spod tych wpływów i pójść własną drogą. Jednakże możecie tak rozsmakować się w swoim gniewie, że nie zechcecie się go w ogóle pozbyć. Zamiast stać się drzwiami, staje się on sposobem życia. Powstaje wtedy pewna forma kompleksu ofiary, który jest jak najdalsza od uzdrowienia. Powstrzymuje was ona przed prawdziwym osadzeniem się w swojej własnej mocy.
To bardzo ważne, by przyjąć odpowiedzialność za własne emocje i nie zrobić z nich prawd absolutnych. Gdy nadacie im status prawdy, zamiast patrzeć na nie jako na „eksplozje nieporozumienia”, oprzecie na nich swoje działania, a to będzie skutkować podejmowania decyzji poza waszym centrum.
To samo przytrafia się dzieciom, którym pozwolono na zbyt wiele wolności emocjonalnej. Dziczeją one i stają się nieokiełznane; zostają małymi tyranami, a to nie jest słuszne. Emocjonalny chaos jest tak samo nieprzyjemny dla dziecka, jak i dla jego rodzica.
Krótko mówiąc, możecie być zbyt surowi albo zbyt pobłażliwi, gdy obchodzicie się ze swoimi emocjami (i, analogicznie, ze swoimi dziećmi). Chcę omówić trochę dokładniej ten „pobłażliwy” sposób, ponieważ wydaje się on być w tych czasach częściej spotykany. Od lat sześćdziesiątych ludzie zaczęli sobie uświadamiać, że powstrzymywanie emocji nie jest wyjściem, gdyż dławi ono waszą spontaniczność i kreatywność, a w rzeczy samej waszą własną duszę. Społeczeństwo chce stwarzać zdyscyplinowane i posłuszne dzieci, które przejmują się bardziej zasadami niż podszeptami serca i to jest tragedia – dla społeczeństwa, jak również i dla jednostek.

Ale co z tą drugą skrajnością: co się dzieje, kiedy usprawiedliwiacie emocje w taki sposób, że one opanowują i kontrolują wasze życie?
Możecie bardzo łatwo zaobserwować, czy są w was emocje, które cenicie tak wysoko, że uznajecie je za prawdę, zamiast za to, czym one są naprawdę: wybuchami nieporozumienia. To są te emocje, z którymi się utożsamiacie. Paradoksem jest to, że często są to emocje, które wywołują w was wiele cierpienia. Na przykład: bezsilność („nic nie jestem w stanie z tym zrobić”), kontrola („ja to załatwię”), gniew („to ich wina”) albo żal („życie jest beznadziejne”). Te wszystkie emocje, chociaż są bolesne, na innym poziomie dają wam coś specjalnego, czego się trzymacie.
Rozważmy bezsilność albo czucie się „ofiarą”. Ten emocjonalny wzorzec może mieć zalety. Może dawać wam poczucie bezpieczeństwa. Zwalnia was z pewnych obowiązków czy odpowiedzialności: „Nic na to nie mogę poradzić, no nie?”. Siedzicie w ciemnym kącie, ale wydaje się on bezpieczny. Niebezpieczeństwo identyfikowania albo „stapiania się” z takim emocjonalnym wzorcem przez dłuższy czas polega na tym, że tracicie kontakt ze swoją własną prawdziwą wolnością, z waszym najgłębszym boskim jądrem.
Na waszej ścieżce życiowej mogły wydarzyć się rzeczy, które uzasadniają pojawienie się w was emocji gniewu i urazy. Mogło się to zdarzyć w czasach waszej młodości, w czasie późniejszym czy nawet w przeszłych wcieleniach. To bardzo ważne, żebyście nawiązali kontakt z tymi emocjami w sposób świadomy, i abyście uświadomili sobie gniew, smutek czy jakąkolwiek inną intensywną energię, którą w sobie macie. Ale w pewnym momencie musicie wziąć odpowiedzialność za swoje emocje, ponieważ one tworzą wasze reakcje na zewnętrzne wydarzenia.

Bycie w centrum, przebywanie w stanie przejrzystości i duchowej równowagi oznacza, że bierzecie pełną odpowiedzialność za wszystkie emocje, jakie w was są. Wtedy możecie dostrzec w sobie na przykład  gniew, i powiedzieć jednocześnie: to była moja reakcja na pewne wydarzenia. Obejmuję tę reakcję zrozumieniem, ale zarazem mam zamiar ją uwolnić.
Ostatecznie nie o to w życiu chodzi, żeby mieć rację; chodzi o to, by być wolnymi i całkowitymi. Uwolnienie starych emocjonalnych reakcji, które stały się stylem życia, jest bardzo wyzwalające.
Rzec by można, że chodzi w tym wszystkim o subtelną, środkową drogę pomiędzy powstrzymywaniem emocji a utonięciem w nich. Na obu tych skrajnych drogach nie byliście wychowywani zgodnie z ideami i przekonaniami, które są zgodne z naturą duchowej alchemii. Istotą duchowego wzrostu jest to, że nie powstrzymujecie niczego, ale jednocześnie bierzecie za to pełną odpowiedzialność. Ja to czuję to, ja wybieram tę reakcję, więc ja mogę ją uzdrowić. Ubiegając się o mistrzostwo (Claiming your mastership) – o tym naprawdę jest moja wiadomość dla was.
Być może nie jest to właściwie droga środka, lecz jakaś odmienna droga. Chodzi tu o duchowe mistrzostwo. Gdy zaakceptujecie wszystko, co w was jest, wznosicie się ponad to i zostajecie tego mistrzami. Mistrzostwo jest zarazem silne, jak i łagodne. Jest przyzwalaniem, a równocześnie wymaga wielkiej dyscypliny: dyscypliny polegającej na odwadze i uczciwości.
Potwierdźcie swoje mistrzostwo, stańcie się mistrzami emocjonalnych części, które wam dokuczają, często za waszymi plecami. Nawiążcie z nimi kontakt, przyjmijcie odpowiedzialność. Nie pozwólcie, by kierowały wami nieświadome emocjonalne zranienia, które odwracają waszą uwagę i tarasują waszą drogę do wewnętrznej wolności. Tym, co uzdrawia, jest wasza świadomość. Nikt za was nie może przywrócić wam władzy nad waszymi własnymi emocjami. Nie ma żadnych zewnętrznych instrumentów czy środków, by się tych emocji pozbyć. To dzięki uświadomieniu ich sobie z mocą, determinacją i współczuciem, zostają one uwolnione do Światła.

Stawanie się całkowitymi i wolnymi na emocjonalnym poziomie jest jednym z najważniejszych aspektów rozwoju duchowego. Chcę to zakończyć mówiąc: nie róbcie z tego czegoś trudniejszego, niż to rzeczywiście jest. Duchowa droga jest prostą drogą. Chodzi na niej o miłość do siebie i wewnętrzną jasność. Nie wymaga ona żadnej konkretnej wiedzy ani jakichkolwiek specjalnych rytuałów, zasad ani metod. Wszystko, czego potrzebujecie dla swojego duchowego rozwoju, jest w was.
W spokojnej chwili zwróćcie się ku waszej czującej części. Niech ta czująca część powie wam, co potrzebuje zostać w was rozjaśnione i oczyszczone. Zaufajcie swojej intuicji. Pracujcie nad nią. Wierzcie w siebie. Jesteście mistrzami swojego życia, mistrzami swojej wyjątkowej drogi do miłości i wolności.

© Pamela Kribbe 2005

Tlumaczenie ?  Korekta Wika

7 komentarzy:

  1. Wspaniały przekaz! dziekuję:)

    OdpowiedzUsuń
  2. I znowu przekaz jakby pisany specjalnie dla mnie, pewnie wielu ma takie samo odczucie :) Bardzo dziękuję, po prostu mistrzostwo..

    OdpowiedzUsuń
  3. dobra dobra.......a co ma zrobic człowiek dający duzo od siebie i ciągla jest przestawiany lub zwalniany? pracując u kogos nie mając zawodu elitarnego co ma zrobić? gadacie o transformacji ale trn co ma to nie musi sie martwic a co z tymi którzy są wyzyskiwani za mąłe pieniądze,gdzie mają zarobic na kredyty, zycie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Sporo emocji w Twoich słowach, Anonimowy... Warto każdy tekst czytać ze zrozumieniem i do końca. A pod koniec powyższego przekazu są takie oto słowa:

    "Możecie bardzo łatwo zaobserwować, czy są w was emocje, które cenicie tak wysoko, że uznajecie je za prawdę, zamiast za to, czym one są naprawdę: wybuchami nieporozumienia. To są te emocje, z którymi się utożsamiacie. Paradoksem jest to, że często są to emocje, które wywołują w was wiele cierpienia. Na przykład: bezsilność („nic nie jestem w stanie z tym zrobić”), kontrola („ja to załatwię”), gniew („to ich wina”) albo żal („życie jest beznadziejne”). Te wszystkie emocje, chociaż są bolesne, na innym poziomie dają wam coś specjalnego, czego się trzymacie.
    Rozważmy bezsilność albo czucie się „ofiarą”. Ten emocjonalny wzorzec może mieć zalety. Może dawać wam poczucie bezpieczeństwa. Zwalnia was z pewnych obowiązków czy odpowiedzialności: „Nic na to nie mogę poradzić, no nie?”. Siedzicie w ciemnym kącie, ale wydaje się on bezpieczny. Niebezpieczeństwo identyfikowania albo „stapiania się” z takim emocjonalnym wzorcem przez dłuższy czas polega na tym, że tracicie kontakt ze swoją własną prawdziwą wolnością, z waszym najgłębszym boskim jądrem."

    Opowiem Ci troszkę o sobie, Anonimowy:

    - pracuję u kogoś, nie u siebie,
    - nie mam "elitarnego" zawodu,
    - nie posiadam oszczędności finansowych, własnego mieszkania, domu, drogiego samochodu (nie mam żadnego samochodu) itp., itd.,
    - spłacam kredyty (dość spore),
    - mam uczące się dzieci, będące na moim utrzymaniu,
    - pracuję za niewiele więcej, niż wynosi najniższa krajowa pensja i...
    - nie czuję się wyzyskiwana przez pracodawcę (bardzo lubię swoją pracę i z radością ją wykonuję),
    - daję innym wtedy, kiedy czuję w sercu taką potrzebę i nie mam potrzeby otrzymywania czegoś w zamian,
    - jestem świadoma odpowiedzialności za własne wybory oraz tego, że sama tworzę moją rzeczywistość poprzez to co myślę, mówię, czuję,
    - akceptuję wszystko takim, jakie jest,
    - nie narzekam, promieniuję spokojem i radością,
    - kocham siebie, wszystkie istoty, cały świat,
    - i mam coraz mniejsze potrzeby ;))

    Światło i Miłość z Tobą, Anonimowy :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Padły tu bardzo ważne wskazówki i podpowiedzi jakby w odpowiedzi na moje pytania.Bardzo dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak dotąd przeczytałem prawie wszystkie przekazy Jezusa i obiektywnie muszę przyznać iż promienieje od nich sama prawda i ponadczasowa mądrość.
    Dziękuje ci serdecznie Krystal i tobie Wika również, jesteście latarnią miłości na wzburzonym oceanie mojego życia.
    Pozdrawiam
    Piotr.

    OdpowiedzUsuń
  7. Krystal i Wiko, dziękuję bardzo za te słowa Jeszua. To balsam i ważna nauka. zaczynam inaczej, radośniej pojmować odpowiedzialność,nie jako jarzmo, a zdolność. Ania

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.