poniedziałek, 27 czerwca 2011

Choroba i Zdrowie

9-ty i ostatni przekaz z serii Uzdrawianie

Drodzy przyjaciele, witam was gorąco i serdecznie, i przesyłam wam całą moją miłość. Kocham was wszystkich tak bardzo. Moja miłość do was jest nie tylko uniwersalna z natury, ale ma również osobisty charakter, ponieważ znałem wielu z was w czasie, gdy byłem tu na Ziemi, pośród was.
Jestem Jeshua.  Żyłem na Ziemi jako Jezus i przebywałem pomiędzy ludźmi, aby zaświadczyć o istnieniu miłości, która jest dostępna dla wszystkich z nas, ze Źródła, które leży wewnątrz nas samych. Teraz nadszedł czas, abyście wy przejęli tę pochodnię. Jesteście nasionami, które dzisiaj rozkwitają. Takie jest znaczenie odrodzenia Chrystusa. Ja, jako człowiek, który kiedyś żył na Ziemi, nie jestem Tym, który ma powrócić; zamiast tego uniwersalna moc Chrystusowej energii narodzi się teraz w was. Jestem tak zadowolony, że mogę wspierać was w tym procesie, przebywając z wami w taki sposób.


Na początku tej sesji Pamela i Gerrit zapytali mnie, na jaki temat chciałbym dzisiaj mówić i powiedziałem im: „To nie ma znaczenia, chcę po prostu być z nimi”. Chcę po prostu dotknąć was moją energią i przypomnieć wam o waszej własnej wielkości. Gdy rozszerzam ku wam swoją energię, moim jedynym celem jest to, abyście poczuli wewnątrz siebie płomień jasności, płomień własnej prawdy. To stanowi istotę Chrystusowej energii. Byłem jednym z tych, którzy jako pierwsi nieśli ten płomień, ale teraz jest czas, abyście wy go ode mnie przejęli. Ważne, żebyście rozpoznali, kim jesteście wewnątrz. Niesiecie ten płomień w sobie i musicie uświadomić sobie, że nadeszła pora ukazać go światu, ponieważ ten świat na to czeka. Jest to czas transformacji, czas wielkich przemian, które mają wiele oblicz, zarówno ciemnych, jak i świetlistych. To czas przygotowany dla ludzi, którzy mają szerszy ogląd rzeczywistości, którzy mogą obserwować wszelkie przejawy ciemności i światła z perspektywy spokojnego, zrównoważonego stanu umysłu, i którzy umieją żyć w obecności miłości i nie osądzać.
Dziś będę mówił o chorobie i zdrowiu. Ale pamiętajcie: w zasadzie chodzi mi o to, byście pozwolili sobie czuć, że tu jestem, że jesteście mi równi, a ja jestem równy wam. Jesteśmy jednym, jesteśmy nosicielami szczególnej energii Światła i pracowaliśmy razem przez długi czas, podczas wielu wcieleń, aby tę energię zakotwiczyć tu, na Ziemi. To jest wasza praca. To jest wasza misja.

Nadeszła pora by porzucić wyobrażenie, że jestem kimś, kogo podziwiacie. Jestem dla was bratem i przyjacielem, a nie mistrzem, za którym powinniście podążać. Chcę objąć was energią miłości i prawdy. To jest wszystko, co mogę zrobić. Teraz jest wasza kolej, by stanąć samodzielnie i pozwolić świecić swojemu Światłu.
Choroba i zdrowie – to jest temat, który wcześniej czy później pojawia się w życiu wszystkich ludzi. Najpierw chciałbym powiedzieć, czym w rzeczywistości jest choroba. Wszystkie choroby mają duchowe pochodzenie. Wyjaśnię to przez wprowadzenie rozróżnienia pomiędzy rozmaitymi ciałami, jakie posiadacie. Oprócz ciała fizycznego widocznego dla was wszystkich, macie również ciało emocjonalne, umysłowe oraz coś, co możecie nazywać ciałem duchowym.
Choroba zaczyna się przeważnie w ciele emocjonalnym. To właśnie stąd pochodzą pewne blokady, które usadawiają się w ciele fizycznym, na poziomie materii. Często też przekonania z ciała mentalnego przyczyniają się do powstania emocjonalnych blokad i zamanifestowania się choroby. Mówię o głęboko zakorzenionych przekonaniach czy nawykach myślowych. Często są to przekonania na temat tego, co jest w was samych dobre czy złe.

Osądy mogą dosłownie stwarzać zatory w waszym emocjonalnym systemie energetycznym. W miejscach, w których powstają te blokady, emocjonalna energia nie może płynąć swobodnie i coś w rodzaju ciemnej energii staje się widoczne w aurze. Ta energia może usadowić się w ciele. To niekoniecznie musi nastąpić, ponieważ ten proces trwa jakiś czas i jest wiele okazji do przywrócenia równowagi emocjonalnej zanim choroba się zamanifestuje.
Zasadniczo wasze emocje mówią wam, kiedy wasza energia nie płynie, a gdy zwracacie uwagę na te wiadomości i honorujecie je, blokada zostaje uwolniona. Na przykład możecie martwić się albo złościć za każdym razem, kiedy musicie robić jakąś szczególną rzecz, a jeśli przyjrzycie się bliżej tym emocjom, one powiedzą wam, że zmuszacie się do robienia rzeczy, która tak naprawdę nie potwierdza tego, kim jesteście i kim pragniecie być. Jednakże jeśli systematycznie ignorujecie swój gniew i zmuszacie się do robienia rzeczy, z którymi naprawdę nie czujecie się dobrze, wtedy te emocje schodzą pod ziemię, że tak powiem. One zostają usunięte z waszej świadomości i zaczynają wyrażać się przez wasze ciało fizyczne. Stłumiona emocja jest energią, która chce być przez was usłyszana. Kiedy wyraża się ona przez ciało, ukazuje się jako dolegliwość fizyczna.

Ogólnie rzecz biorąc, fizyczna dolegliwość albo choroba wskazuje na te emocje w was, których w dużym stopniu nie jesteście świadomi. Fizyczny przejaw sprawia, że ta emocja staje się dla was widoczna na innym poziomie i w ten sposób pomaga wam nawiązać kontakt z tą blokadą energii. Fizyczne objawy albo ból są językiem duszy. Dusza tęskni za pełną komunikacją pomiędzy wszystkimi swymi aspektami. Dusza czuje się szczęśliwa, kiedy istnieje swobodny przepływ energii i ciągłe jej odnawianie się we wszystkich aspektach. Blokady uniemożliwiają energii swobodny przepływ i to przygnębia duszę.

Choroba w ten sposób pełni funkcję drogowskazu: pokazuje wam, gdzie potrzebujecie uzdrowienia. Pomimo, że choroba wydaje się być czymś negatywnym, w tym sensie, że niepokoi was różnymi rodzajami objawów czy bólu, kluczem jest zinterpretowanie choroby jako wiadomości albo drogowskazu. Takie nastawienie ułatwia współpracę z chorobą, zamiast opierania się jej.
Dusza ma wiele sposobów, by komunikować się z wami. Ulubioną drogą duszy jest porozumiewanie się z wami drogą intuicji: są to ciche, czułe tony, przeczucia, delikatne podszepty serca. Jeśli wiadomość nie dociera do was w taki sposób, zostaniecie zaalarmowani przez swoje emocje. Emocje mówią głośniejszym językiem. One wyraźniej pokazują wam, że musicie spojrzeć głębiej i odkryć, co uruchamia tę emocjonalną reakcję. Ilekroć jesteście mocno poruszeni emocjonalnie, musicie dowiedzieć się dlaczego, i co to dla was oznacza. Jeśli skupicie się w ciszy i uważnie posłuchacie, dusza wam to powie. Jeśli sprzeciwiacie się albo zaprzeczacie swoim uczuciom, dusza będzie rozmawiać z wami poprzez wasze ciało. Ciało jest inteligentną istotą, która bardzo żywo reaguje nie tylko na materialne rzeczy (jak jedzenie i picie), ale również na wasze emocje, uczucia i myśli. Przeznaczeniem ciała jest być przekaźnikiem. To nie jest zwykłe naczynie, które zamieszkujecie. Ciało spełnia inteligentną funkcję, pomagając duszy w wyrażaniu się i przejawianiu w materii.

Jak możecie się nauczyć rozumieć język swojej duszy, kiedy wyraża się ona przez ciało w postaci choroby? W chwili, kiedy choroba się manifestuje, może nie być dla was jasne, jaka wiadomość jest wam w ten sposób przekazywana. Tak naprawdę emocji, która tę wiadomość reprezentuje, konsekwentnie zaprzeczaliście przez dłuższy czas, nie jest zatem dla was oczywiste, co ta choroba ma wam powiedzieć. Zrozumienie duchowego znaczenia choroby jest procesem. Jest to poszukiwanie, wewnętrzna podróż, w której stopniowo przywracacie proces łączności.
Aby zacząć tę podróż, najpierw musicie się pogodzić ze swoją chorobą. Początkowa reakcja na chorobę jest często zaprzeczeniem albo oporem. Wolelibyście, żeby choroba zniknęła jak najszybciej, ponieważ was ona przeraża. Boicie się niepowodzenia, upadku, niedoskonałości i ostatecznie śmierci.
Panika, która was ogarnia, gdy jesteście konfrontowani z fizyczną dolegliwością albo chorobą, uniemożliwia wam otwarcie się na szerszy wgląd w tę chorobę. Możecie ujrzeć chorobę w innym świetle. Możecie doświadczyć jej jako posłańca zmiany, jako zaproszenia do powrotu ku czemuś cennemu, co kiedyś utraciliście.

Aby to pojąć i zacząć współpracować z „funkcją drogowskazu” choroby, bardzo ważne jest, by powiedzieć tak symptomom i bólowi, które ujawniają się w waszym ciele. Mówiąc „tak”, akceptując stan waszego ciała fizycznego i przejawiając chęć, by posłuchać wyrażonego w ten sposób języka waszej duszy, w rzeczy samej rozwiązujecie już połowę tego problemu. Prawdziwym problemem nie jest choroba, lecz to, co ona reprezentuje – blokada, która leży u jej podłoża. Choroba zagaduje do was, że tak powiem, i zmusza was do przyjrzenia się ukrytej blokadzie energii. Gdy zwracacie się do choroby i mówicie „tak” swym sercem i duszą, już rozpuszczacie część tej blokady, nawet nie wiedząc dokładnie, co ta choroba chce wam powiedzieć. Część komunikacji jest przywrócona właśnie przez waszą gotowość, waszą cierpliwość i determinację, by spojrzeć w głąb siebie.

Jednakże akceptacja i objęcie tej choroby nie są dla was łatwe. Możecie odkryć, że się temu sprzeciwiacie, że jesteście rozgniewani czy zrozpaczeni z tego powodu, i dlatego nie słuchacie, jaka tkwi w tym informacja dla was. Często dostajecie konkretne wskazówki. Na przykład niesprawność ciała wskazuje, że musicie porzucić pewne obowiązki, spędzać więcej czasu w ciszy i samotności, być mniej aktywnymi, a bardziej zważać na własne potrzeby. Chociaż możecie jeszcze nie wiedzieć, jak zinterpretować waszą fizyczną sytuację z poziomu duchowego, dość często zachowanie, jakie ta dolegliwość na was wymusza, stanowi ważną wskazówkę. Ograniczając waszą aktywność w pewnych obszarach, dolegliwość ta rzuca światło na sprawy, które wcześniej były ukryte w ciemności. Jaki ma to związek z waszą umiejętnością być cierpliwymi i delikatnymi dla samych siebie? Czy naprawdę potraficie się dobrze zająć swoimi fizycznymi i emocjonalnymi potrzebami? Choroba zawsze stawia te pytania, a skonfrontowanie się z wyłaniającymi się emocjami i zaakceptowanie ich stanowi część procesu uzdrawiania.
Aby naprawdę rozpocząć proces uzdrawiania, musicie powiedzieć „tak” wszystkiemu: bólowi, niewygodzie, niepokojowi, brakowi pewności siebie i złości. Musicie spojrzeć temu wszystkiemu prosto w twarz, żyć z tym w przyjaźni i wyciągać do tego ręce. Te emocje przychodzą do was po uzdrowienie. Nie jest to coś, co macie zepchnąć ze swej drogi tak szybko, jak to tylko możliwe. To nie przypadek, że sprawy te wkroczyły teraz do waszego życia.
Jeśli ignorujecie język waszego ciała i wciąż sprzeciwiacie się chorobie, bardzo trudno wam będzie dotrzeć do duchowej istoty i sensu tej choroby. Wokół niej pojawia się zbyt dużo gniewu i strachu. Osiągniecie prawdziwą wewnętrzną wolność jedynie stając oko w oko ze swoją chorobą, z waszym bólem i niewygodą, a także z waszymi emocjami strachu i wstrętu. Obejmijcie je, a następnie zapytajcie je spokojnie i z otwartą świadomością: co chcecie mi powiedzieć?

W waszym społeczeństwie utrzymywanie bliskiego kontaktu ze swoim ciałem nie jest rzeczą oczywistą. Przemawianie do swego ciała jako do istoty, która zasługuje na miłość i szacunek, nie jest uważane za naturalne zachowanie. W waszym społeczeństwie serwuje wam się wiele wyidealizowanych obrazów na temat tego, jak wasze ciała powinny wyglądać, na czym polega zdrowie i dobra kondycja fizyczna, i co powinniście albo nie powinniście jeść i pić. Istnieje wiele rodzajów zasad i norm dotyczących tego, jak wygląda długie i zdrowe życie.

Ale wszystkie te wyidealizowane obrazy nie mają nic wspólnego z drogą duszy. Droga duszy jest bardzo indywidualna. Dlatego poznanie prawdy o jakiejkolwiek chorobie, dolegliwości czy cierpieniu, które odczuwacie w swoim ciele, wymaga dostrojenia się do siebie w bardzo osobisty sposób, i pozostawienia za sobą wszystkich tych ogólnych, często sztucznych standardów i zasad. Prosimy, abyście uwolnili wszystkie te zewnętrzne wzorce i poszukali swej własnej prawdy głęboko w sobie.
Jest to dla was wielkim wyzwaniem, gdyż strach i panika, które was ogarniają w obliczu choroby, sprawiają, że zbyt szybko zaczynacie szukać pomocy poza sobą. Zwracacie się do zewnętrznych autorytetów po radę i pocieszenie. Może do nich należeć lekarz albo specjalista w zakresie medycyny alternatywnej; w zasadzie nie robi to różnicy. Chodzi o to, że ze strachu macie skłonność do oddawania swojej własnej odpowiedzialności i częściowo przekazujcie ją w ręce kogoś innego.

Oczywiście nie ma niczego złego w wysłuchaniu porady specjalisty i dość często jest to bardzo rozsądna rzecz. Ale zawsze powinniście te informacje rozważyć w swym własnym sercu. Poczujcie, czy dana porada współbrzmi z wami, czy też nie. Tylko wy jesteście prawdziwymi twórcami swojego życia, i wy decydujecie o swym własnym ciele. Tylko wy sami wiecie, co jest dla waszego ciała najlepsze. W najgłębszym znaczeniu tego słowa, jesteście twórcami swego własnego ciała.
Ponieważ choroba reprezentuje stłumioną emocję, która jest częściowo poza zasięgiem waszej świadomości, nie zawsze jest łatwo zrozumieć, co ta choroba albo symptom reprezentuje. Czasami to, co dusza próbuje powiedzieć wam poprzez konkretną chorobę, wydaje się bardzo trudne do zrozumienia. Wtedy musicie zajrzeć do wnętrza siebie i wnikliwie przyjrzeć się sobie, to znaczy stopniowo uświadomić sobie jaki rodzaj energii przejawia się za sprawą danej choroby i co próbuje wam przez to powiedzieć.


Odzyskanie bliskości w odniesieniu do własnego ciała wymaga praktyki; nie jest to wcale oczywiste. Nie poddawajcie się zbyt łatwo. Gdy zajmujecie się powtarzającymi się i uporczywymi dolegliwościami, spróbujcie zbadać je po raz kolejny. Dajcie sobie chwilę, by rozluźnić się, a potem w neutralnym stanie świadomości rozpocznijcie podróż do tych miejsc w waszym ciele, w których choroba się zamanifestowała. Poproście ból albo chorobę, by przybrały formę istoty żywej, z którą będziecie mogli porozmawiać. Poproście, by pojawiły się jako zwierzę, dziecko albo istota ludzka. Albo poproście, by pojawiły się jako przewodnik, w dowolnym kształcie.Użyjcie swej wyobraźni! Wyobraźnia jest drogocennym instrumentem zdolnym do poznania najgłębszych poruszeń waszej duszy.
Kiedy tak zrobicie i dostrzeżecie, że wasze ciało odpowiada wam – obrazami albo uczuciami – doświadczycie radości. Poczujecie szczęście z odzyskanej bliskości. Ciało rozmawia z wami i jego rola przekaźnika jest przywrócona! To jest przełom. Kiedy tylko zdacie sobie sprawę, że możecie poznać swe ciało od wewnątrz, że jesteście jedyną osobą, która może to dla was zrobić, poczujecie większą pewność siebie. To zaufanie do siebie sprawi, że łatwiej wam będzie odczuć, co ta choroba próbuje wam powiedzieć. Zapobiegnie ono też zignorowaniu odpowiedzi, które otrzymujecie od swojego wewnętrznego ja tylko dlatego, że nie pasują one do standardowych idei ze świata zewnętrznego. Zażyłość z ciałem jest bardzo cenna we wszystkich okolicznościach, ale zwłaszcza wtedy, kiedy ciało choruje albo cierpi.

Sposobem, by pozwolić swemu ciału mówić, jest miłość. Nie zachęcicie swego ciała do komunikacji, gdy będziecie starali się pozbyć tej choroby, gorliwie powtarzając uzdrawiające afirmacje czy wizualizacje. To jest wciąż forma walki albo oporu. Kluczem jest zrozumienie znaczenia chorej części waszego ciała. Jeśli to zrozumiecie, pewne sprawy przyjmą inny obrót, i emocjonalne blokady będą mogły zostać usunięte. W taki sposób zachodzi proces uzdrawiania – nie poprzez walkę z chorobą, w taki czy inny sposób, ale poprzez zaakceptowanie jej jak przyjaciela, który chce wam wskazać dobry kierunek. To jest trudne do zrozumienia, ponieważ choroba przeraża was i martwi. Jednakże przyjęcie swojej choroby ze zrozumieniem i akceptacją jest jedyną drogą do prawdziwego uzdrowienia. Choroba chce zabrać was z powrotem do domu.

Chroniczna i nieuleczalna choroba
Celem takiej choroby jest osiągnięcie lepszego i głębszego zrozumienia siebie. Kiedy to zrobicie i zgodzicie się z wewnętrznym uzdrawiającym procesem, częstym rezultatem jest powrót do zdrowia. Jednakże nie zawsze odbywa się to w ten sposób. Niektóre choroby nie znikają nawet wtedy, kiedy wydaje się, że dotarliście do korzeni emocjonalnej blokady. Tak ma się sprawa z chorobami chronicznymi.
W przypadku chronicznej choroby występują uporczywe fizyczne problemy, które wciąż powracają. Zwłaszcza, gdy z powodu nadwrażliwości tracicie kontakt ze swoim wewnętrznym ja, symptomy występują nawet w nasilonym stopniu. To może być bardzo deprymujące. Dlatego ważne jest, żeby przyjrzeć się takiej chorobie z szerszej perspektywy.
Ludzie z chronicznymi chorobami podejmują się bardzo żmudnego zadania. Na poziomie duszy zgodzili się stanąć twarzą w twarz z lękami, które pojawiają się w związku z ich chorobą, oraz z wyidealizowanymi obrazami tego, jak powinno wyglądać ich życie. Podjęcie tego wyzwania wskazuje na wielką odwagę.
Często zdarza się, że dusza wybiera chroniczną chorobę, aby pracować nad określonym zagadnieniem w wysoce skoncentrowany sposób. Dana choroba za każdym razem wywołuje pewne szczególne emocje. Istnieje emocjonalny wzór, który towarzyszy tej chorobie. Zajmowanie się raz po raz takimi emocjami jest dość ciężkim zadaniem, ale przynosi duszy wiele pożytku.
Dość często takie wcielenia mają wielką głębię i wewnętrzne bogactwo, które nie zawsze jest zauważalne dla innych. Dlatego ciągłe dążenie do osiągnięcia poprawy stanu zdrowia albo nadzieja na to nie są w takim przypadku pomocne. Faktem jest, że taka choroba często rozwija się w spiralnych cyklach, pomagając wam rozwijać się coraz bardziej na wewnętrznych poziomach i w spiralnych cyklach wzrastać, choć wydawałoby się, że wciąż powracacie do tych samych fizycznych objawów. Na poziomie duchowym nie cofacie się, ale osiągacie coraz większą głębię w rozumieniu emocji, które najprawdopodobniej zostały przez was zignorowane w przeszłości, również w minionych wcieleniach.
To również dotyczy dziedzicznych albo wrodzonych defektów fizycznych. Czasami nazywacie to karmą, ale byłbym ostrożny z tym określeniem, gdyż macie skłonność do kojarzenia karmy z przestępstwem i karą. To nie działa w ten sposób. Dusza ma szczere pragnienie, aby poznać siebie w pełni i aby być wolną. To jest jej najgłębsze pragnienie. Z powodu tego żarliwego pragnienia dusza czasami podejmuje się doświadczyć dolegliwości, chorób i upośledzeń fizycznych, które pomagają jej osiągnąć ten cel. Z pewnością nie chodzi tu o spłacanie waszych długów. Jest to wyrazem głębokiej intencji, by uzyskać wolność, a czasami najlepszym ku temu sposobem jest doświadczenie niezwykle trudnych okoliczności na poziomie ciała. Dla tego zamiaru możemy mieć tylko najwyższy szacunek, zwłaszcza w waszym społeczeństwie, w którym wysoko cenione są nieludzkie wyidealizowane obrazy określające, jak macie być funkcjonalni, kompetentni, piękni i zwycięscy. Te idealistyczne pomysły sprawiają, że życie z upośledzeniem jest jeszcze trudniejsze, i pomimo to można go doświadczać jako znaczącego i spełnionego.
W końcu chcę powiedzieć coś o nieuleczalnych, śmiertelnych chorobach. Czasami może być oczywiste, że ktoś nie przeżyje jakiejś choroby. Ciało stopniowo poddaje się chorobie. „Ziemska forma” nie jest w stanie przetrwać. Co robi w tym momencie dusza, która znajduje się w tym ciele? Jak długo opieracie się chorobie, nie możecie nawiązać kontaktu ze swoją duszą i swą wewnętrzną wiedzą, która mówi wam, że czas już się pożegnać. Czasami wyczuwacie z wyprzedzeniem, że musicie już odejść, ale ta myśl napełnia was takim przerażeniem i smutkiem, że nie przestajecie walczyć. Chcecie spróbować nowych form leczenia albo czekacie na wprowadzenie na rynek nowych leków.
Jest to całkiem zrozumiałe i na pewno nie chcę potępiać takiej postawy, ale ranicie się wtedy w straszny sposób. Jeśli z tego zrezygnujecie i pozwolicie, by śmierć się zbliżyła, zauważycie, że nie jest ona przeciwniczką, lecz przyjaciółką. Śmierć uwalnia was od tej walki.
Jeśli pogodzicie się z tym, co śmierć chce wam powiedzieć, przejdziecie przez kilka etapów zanim śmierć rzeczywiście nastąpi. Te etapy mają wiele wspólnego ze stopniowym uwolnieniem wszystkich ziemskich spraw – tych, których kochacie, waszego ziemskiego otoczenia, waszych zmysłów, którymi postrzegacie wszystko wokół was. Jest to piękny, naturalny proces.
Byłoby szkoda przyćmić ten proces postawą walki, w której próbujecie się chwytać życia za wszelką cenę. Często do tego czasu ciało staje się tak słabe, że już nie warto w nim żyć. Puśćcie to. Śmierć jest wyzwolicielką, która istnieje, by wam służyć. Śmierć nie jest waszym wrogiem. Śmierć przynosi wam nowe życie.


Kiedy jesteście z kimś, kto jest nieuleczalnie chory i kiedy czujecie, że ta osoba wie, że niedługo umrze, delikatnie i łagodnie spróbujcie z nią o tym porozmawiać. Jest to pomocą i pociechą dla kogoś, kto odchodzi. Najpiękniejszą i najcenniejszą rzeczą, jaką możecie zrobić dla osoby umierającej, to usiąść obok niej i trzymać ją za rękę. Nic więcej nie potrzebujecie wiedzieć ani robić, gdy towarzyszcie komuś, kto umiera.
Opieka nad śmiertelnie chorymi jest bardzo ważna w waszym społeczeństwie. Pewnego dnia wszyscy z was tego doświadczą w waszych rodzinach czy kręgach przyjaciół. Po prostu bądźcie obecni przy umierających i odczuwajcie, gdy nadchodzi czas ich podróży. Poczujcie tę potężną chwilę, w której dusza zostawia ciało i wraca do innego królestwa, do swego domu.
Nie uważajcie choroby, która prowadzi do śmierci, za wroga, z którym w końcu przegracie. To nie jest bitwa. Często śmierć przychodzi uwolnić was od większego bólu i rozpaczy.Na pewno nie jest to żadna przegrana. Po prostu dalej będziecie podążać swą ścieżką w inny sposób.

Czasami istnieją szczególne sprawy, których chcielibyście doświadczyć albo przezwyciężyć podczas tego życia, i sprawy te nie mogą zostać dokończone. To może was martwić, i nie tylko was, ale również i tych, którzy tu pozostaną. Niemniej jednak proszę, byście zostawili to w spokoju, ponieważ działa tu głębsza mądrość, która was prowadzi i połączy znowu z tymi, których kochacie, w nowych i lepszych okolicznościach. Pewnego dnia znów będziecie razem i będziecie wspólnie świętować życie.
Dzisiaj moja największa prośba w odniesieniu do kwestii choroby brzmi następująco: naprawdę weźcie w objęcia swoją chorobę. Otoczcie ją miłością i uważnością, i pozwólcie, by poprowadziła was ku głębszemu zrozumieniu. Powierzcie się chorobie i pozwólcie sobie nawiązać głębszy kontakt z samym sobą. Poddanie się nie oznacza bycia pasywnymi czy zgorzkniałymi, lecz oznacza przyjacielską współpracę w czynny sposób.

Ogarniam was wszystkich swoją miłością i proszę, byście poczuli dziś moją obecność, obecność Chrystusowej energii. Poczujcie miłość, która jest dostępna dla was wszystkich, w chorobie i w zdrowiu. Jest tak wiele miłości wszędzie wokół was i możecie to poczuć, gdy tylko pozwolicie odejść swym osądom. Macie tak wiele osądów na temat tego, na co zasługujecie, a na co nie, co robicie dobrze, a co źle, na temat wszystkich tych rzeczy, które wciąż musicie zrobić i osiągnąć. Puśćcie to. Miłość jest obecna tu i teraz dla was wszystkich.

© Pamela Kribbe 2006

Edycja Wika

1 komentarz:

  1. Czyli rozumiem, że niektórzy faceci muszą pogodzić się z męskim, genetycznym łysieniem?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.