sobota, 16 kwietnia 2011

Duchowe Macierzyństwo

  
Maria mówi poprzez Pamelę Kribbe.

Tilburg, 15 grudnia 2007

Serdeczni przyjaciele, jestem tu dzisiaj z wielką radością i otwartym sercem dla wszystkich z was. Jestem Marią. Byłam matką Jeshua. Przedstawiam kobiecy wgląd na temat Chrystusowej energii, która teraz rodzi się  na Ziemi w coraz większej i większej ilości. Kobieca energia długo była tłumiona w waszym społeczeństwie, i w waszych sercach również.
Kobieca energia jest pierwotną mocą tworzenia, jest fundamentalną  częścią wszystkiego. Ona wywołuje życie i obejmuje je. Bez niej, nie egzystowałbyś, czy to jako dusza czy jako człowiek. Żeński przepływ energii również wprowadza magię w tym momencie i chce poprawić ciemność tego miesiąca grudniowego, jak również waszą wewnętrzną szamotaninę i nastrój przygnębienia.

Czasami zastanawiacie się co jest takiego dobrego w tym waszym życiu na planecie Ziemia. Mówię wam, że one jest cenne i jesteście potrzebni. Robicie tu ważną pracę. Twoja obecność wpływa na całe życie wokół was, przynosicie światu zmianę. Jednakże, skupienie na tym uwagi nie jest wskazane. Nie skupiajcie się wcale na innych wcale. Nie jest tajemnicą, że musicie skupić się wyłącznie na sobie i własnym byciu zintegrowanym.. Ponieważ napełniacie siebie kochającą świadomością, akceptacją tego, kim jesteście we wszystkich swoich aspektach, tworzycie kanał, przez który światło łatwo podchodzi do was i automatycznie płynie również na zewnątrz, do innych. Naprawdę potrzebujesz jedynie zwracać uwagę na siebie, aby spełnić swoją misję tu na ziemi.

W tym kontekście chciałabym omówić dzisiaj, jak możecie być duchową matką dla siebie. Przedstawiam energię matki w chrześcijańskiej tradycji. Ale co to naprawdę oznacza? Macierzyństwo jest zasadniczym aspektem kobiecej energii: matka jest przedstawiana jako dożywotnio dająca, wychowująca i w aspektach opiekuńczych. Ale czy ten obraz jest ukończony? W obrazach, które zostały wyczarowane na mój temat w toku dziejów, wiele uległo deformacji i przedstawiało mnie w nieprawdziwym świetle. Dlatego chciałabym powiedzieć wam trochę więcej o swoim życiu na ziemi, gdy byłam matką Jeshua.

Często byłam przedstawiona jako święta, ale na pewno nie byłam nią w czasie mojego wcielenia w tamtym czasie. Byłam zwykłą kobietą, z krwi i kości, przeżywałam wielką burzę uczuć i jest mi dobrze znane, przez co przechodzicie teraz w swoich życiach. Urodziłam się rodzinie jako spóźnione, siódme i ostatnie dziecko, z wieloma starszymi braćmi i siostrami. Byłam rzeczywiście dzieckiem o mocnej głowie. Jako bączek, dowiedziałem się wcześnie, że na tym świecie muszę opiekować się sobą i nie liczyć na innych. Moi rodzice zajmowali się mną, ale nie byłam w centrum ich uwagi. To jednakże pasowało w pewnym stopniu do mojej natury, ponieważ uwielbiałam przebywać w moim własnym świecie fantazji i przebywać sama ze sobą.

Jako dziewczyna byłem całkiem śmiała i odważna. Również miałam mocne wewnętrzne prowadzenie i nie odbiegłbym łatwo od tych wskazówek. Nie niepokoiłam się również o to, co inni myślą o mnie. Miałam starszych braci, którzy dokuczali mi co jakiś czas i dlatego szybko zdałam sobie sprawę, że trzeba było budzić swoją własną dumę i szacunek do własnego ja, aby być tym kim jestem. Byłam trochę inna. Mogłam wyczuwać energie i miałam skłonności do “przeglądania” ludzi. Często, kiedy jako dziecko gawędziłam z ludźmi, mogłam wyczuwać, że ukrywają rzeczy, uczucia, które były agresywne czy ciężkie, chociaż ich zachowanie było spokojne i poukładane na zewnątrz. To mąciło mi w głowie jako dziecku. Wyczuwałam, że coś jest nie tak i zastanawiałam się dlaczego, ale nikt mi tego nie wyjaśnił. Również z tego powodu byłam często samotnym dzieckiem, często czułam się niezrozumianą. Uwielbiałem zostawać samotnie z przyrodą i bardzo lubiłam zwierzęta wokół domu.

Najgorsza rzecz, która zdarzyła się w moim dzieciństwo, to była śmierć  mojej matki. To zdarzyło się kiedy byłem wciąż całkiem młoda, nastoletnia; moja matka była stosunkowo stara, ponieważ późno się urodziłam. Jej śmierć była pierwszym spotkaniem ze stratą w moim życiu. To było głęboko bolesne doświadczenie i poczułam się wstrząśnięta i porzucona. Kiedy usiadłam obok niej na jej łożu śmierci, to czułam jakbym gubiła część siebie. Jakaś moja część wydawała się stopniowo i nieodwołalnie ucichać. I ja nie mogłam utrzymać jej, musiałam to puścić. To faktycznie okazało się być najświetniejszą lekcją, której miałam nauczyć się w moim życia: uwalnianie.


Teraz biorę  wielki krok naprzód, do czasu kiedy urodziłam swego syna, Jeshua. Właśnie jak wszystkie mamy, uwielbiałam swojego niemowlaczka i chciałam ochronić go przed skrzywdzeniem. Początkowo, nie bardzo zdawałam sobie sprawę, że było coś specjalnego w Jeshua. To, co widziałam – w całym swoim życiu – to była niewidoczna ręka prowadząca nasze życia. Wyczuwałam, że coś większego dzieje się z naszym życiem, coś czemu musimy poddać naszą wolę, nasze ludzkie potrzeby i pragnienia. Również wiedziałam, że ta największa moc jest łagodna i mądra. Jest wielka mądrość, której często nie możemy pojąć swoimi ludzkimi umysłami. Dopiero później zdajemy sobie sprawę, że życie zabiera nas dokładnie tam, gdzie potrzebujemy. Chociaż kiedy to się zdarza w rzeczywistości, może wyglądać na okrutne i niesprawiedliwe.

I tak wydawało mi się, kiedy wychowywałam Jeshua. Gdy dorósł, to szybko stało się oczywiste, że było w nim coś specjalnego. Miał  niezwykłe dary i talenty i miał mocną głowę, właśnie jak ja, kiedy byłam dziewczynką. Dostrzegałam tą szczególną energię w nim, z jednej strony cieszyłam się ale z drugie uważałam to za bardzo trudne. Jako matka, chcesz chronić swoje dziecko potępieniem świata. Ale mój syn nie chciał być ochronionym, chciał mówić głośno i świecić swoim światłem otwarcie dla świata. Wewnętrzna misja, największa moc to w nim powodowały, prowadził swoje życie w sposób, który wywoływał zmiany na świecie. Akceptacja tego zabrała mi wiele lat i kosztowała sporo bólu. Podchodzono do niego z nieufnością, do jego przekonań ale On podjął to ryzyko. Złamał pewne zasady i granice i dlatego był wyzwany i nawet grożono mu. Stopniowo musiałam puścić strach o niego i potrzebę by nad nim panować, i pozwolić aby okazywał to wyjątkowe Światło, z którym przyszedł i przyniósł tutaj.

W czasie tego życia ziemskiego, można by powiedzieć, że musiała uwolnić  swoje macierzyństwo. Moja część, która przejawiała tendencję  do bycia pełną niepokoju, apodyktyczną i nadzorującą, musiałam to uwolnić. Do czasu, gdy w końcu zdałam sobie sprawę, że nie jest moim dzieckiem. Tak, chociaż go urodziłam, przez moje ciało, ale nie był mój. Był dojrzałą duszą w swoim własnym prawie, chcącą nadawać kształt i tworzyć swoje życie w jego jedyny sposób. Ponadto, został wsparty w tym przez boskie moce, które podtrzymały specjalną drogę dla niego. Czyż nie jest to prawdziwe dla wszystkich z nas? Dla każdego dziecka, które wciela się na Ziemię, jest specjalna droga, jego albo jej droga, wybrana przez tę duszę. To musisz uświadomić sobie jako matka, i uszanować to. Gdy tylko dziecko wychodzi z twojej macicy, jedynie musisz nauczyć się pozwalać im być i powierzać ich wrodzonej sile i zdolności rozwiązywania problemów, które napotkają podczas swojego życia.

Ostatecznie, to był wybór Jeshua, by umrzeć na krzyżu. Pozwolił  temu zdarzyć się. Musiałam uznać za prawdę ten fakt,, że to była jego decyzja, że to należało do drogi jego duszy i że to również było odpowiednie. Gorzko płakałam i moje serce zostało napełnione ciemnością i rozpaczą, ponieważ widziałam jak umierał. Nie myślcie, że mogłam łatwo wykroczyć poza swoje cierpienie, i odnaleźć pokój, jaki mam teraz. Nie byłam świętą. Zostałam umęczona tym i to rzeczywiście było moją „ciemna nocą duszy”. Jednocześnie, to doświadczenie nauczyło mnie wielkiej prawdy i ostatecznie przyniosło mi ogromne wyzwolenie. Ale to przyszło później. Obecność Jeshua w moim życiu wzniosła mnie i w końcu pozwoliłam sobie zostać wzniesioną; to był mój najodważniejszy akt w tym życiu. Chrystusowa energia, która przenikała przez Jeshua, zmobilizowała mnie do zobaczenia, jak umierał pod rękami brutalnych zabójców a jednak miałam nadzieję, że bardziej wielka moc, ta wyższa mądrość prowadzi nas wszystkich.

Poddawanie siebie i mojego żalu do tego wielkiego źródła mądrości, zbudziły mnie na głębokich poziomach. To wzbudziło moje większe własne ja i sprawiło, że to zdarzyło się podczas tej doczesności, a tamtym życiu. Wtedy naprawdę zaczęłam zdawać sobie sprawę, że wewnętrzny pokój i wolność, którego wy wszyscy tak długo szukacie dla siebie, nigdy nie może być osiągnięty przez chęć przejęcia kontroli nad życiem. Jednakże, macierzyństwo przyjęte przez waszą kulturę, staje się powiązane z naciskiem i kontrolą. Jest powiedziane, że dobra matka, skoczy za jej dziećmi w ogień, i nigdy nie zatrzyma się by walczyć o nie.

Pomimo, że bezwarunkowa miłość czasami przybiera formę wytrwałości i nieugiętości, dla mnie macierzyństwo dokładnie znaczyło, że puszczam strach i moje oczekiwania związane z Jeshua. Moim największym osiągnięciem było, że uwolniłam Jeshua i pozwoliłam mu być tym, kim był. Dopiero wtedy mogłam wyczuć przytłaczające piękno i czystość tego, kim był i co reprezentował. Dopiero wtedy naprawdę mogłam być tam dla niego, jako równa, przyjaciel duszy, jak matka w duchowym znaczeniu tego słowa. To było moje najważniejsze zadanie: nauczyć się być duchową matką i puścić uczucia ziemskiego wychowania.

Gdy umarłam w tamtym życiu i przeszłam do tego królestwa, byłam zmęczony i utrudzona z jednej strony. Doświadczyłam tyle, przeszłam tak wiele emocjonalnych wzlotów i upadków. Ale z drugiej strony, byłam wzbogacona głęboką wiarą. Potężne Światło dotknęło mnie i przez to, moje wyższe własne ja, mogło przetrwać i objawić się na ziemi. Uwolniłam, zaakceptowałam ostatecznie, że sprawy są, ponieważ są. Uwolniłam swoje macierzyństwo ziemskie (w sensie przeżywania niepokoju, kontrolującego macierzyństwa) i zostałam matką w duchowym sensie.

Wszyscy jesteście proszeni, byście zostali dla siebie duchowymi matkami. Wszyscy walczycie głęboko ze swoimi pewnymi negatywnymi częściami. Te emocjonalne zatory to negatywne przekonania dotyczące siebie. Spróbujcie spojrzeć na to okiem duchowej matki: nie matki, która chce rozwiązać to wszystko, ale matki, która widzi cię, która dostrzega twoją energię, jedyną w swoim rodzaju. Matki, która nie chce zmieniać cię, ale która honoruje cię za to, kim jesteś. Poczuj energię tej miłości przez chwilę. Możesz odczuwać tę energię jako coś, co promieniuje ode mnie, ale to nie jest moje. Nie posiadam tego. To jest więcej niż wibracja czy poziom świadomości, dla którego musiałam uwolnić siebie. To jest uniwersalne i dostępne dla wszystkich z was. To jest wasz spadek, wszyscy możecie zostać duchowymi matkami dla Dzieciątka Jezus wewnątrz was.

Możecie wchodzić  do energii duchowego macierzyństwa przez zatrzymywanie się, by nie próbować rozwiązywać problemów natychmiast, ale spojrzeć  na nie z dystansu, pozwalając im być przez chwilę. Możecie przekazać sobie sens miłości i wdzięczności dla siebie, podczas kiedy macie ten problem? To jest początek.
Pamiętam, jak matka patrzy na swoje nowo narodzone dziecko. Z jednej strony, jest intymność bycia fizycznie tak blisko i z drugiej strony jest tak, że jednak patrzysz na dziecko z wielkiej odległości, ponieważ jesteś napełniona szacunkiem i drżeniem przed tym cudem jego istnienia.

Taka maleńka żywa istota, a jednak cały i kompletny, nie tylko fizycznie, ale również  duchowo. Dojrzała dusza, która ma wchodzi na jego albo jej jedyną  drogę w życiu. Co za cud!
Teraz ośmielcie się patrzeć na siebie w taki oto sposób. Stwarzajcie jakąś odległość wobec siebie i zdawajcie sobie sprawę, jak chodziliście po swojej drodze, w jedyny sposób, przez całe wasze życie, i jak zawsze próbowaliście budować sobie zadowalającą rzeczywistość. Nawet kiedy; nawet jeśli robicie błędy, jak to nazywacie, próbujecie na swój najlepszy sposób stworzyć szczęście, szukacie wyjścia z cierpienia i nie tracicie nadziei. Pozwalajcie odpocząć sobie przez chwilę i hojnie pozwalajcie sobie na te błędy. Nie musicie być tutaj doskonałymi. To byłoby całkiem nudne w rzeczywistości. Macie tu żyć, doświadczać i przechodzić swoje doświadczenia z uczuciem zachwytu, nawet jeżeli one są negatywne.

Najgorsza rzecz, która może przydarzyć się wam, jako ludziom, to jest kiedy już przestajecie poszukiwać, kiedy nie jesteście już otwarci na nowe doświadczenia. Tak się zdarza, kiedy gdy stajecie się całkowicie zablokowani wewnątrz problemu albo systemu przekonań. Kiedykolwiek czujecie się całkowicie zablokowani i nie wydaje się byście mieli jakikolwiek inny wybór, ale że musicie biernie znosić nieszczęście w waszym życiu, wtedy już nie żyjecie duchowo. Nie ma żadnej przestrzeni już, brak powietrze do oddychania, żadnego uczucia zachwytu w waszym życiu.

Jeśli tak wam się zdarza czasami, spróbujcie stwarzać jakiś dystans do tej sytuacji albo problemu. Próbujcie oddychać do tego. Wyobrażajcie sobie, że problem ma miejsce w twoim ciele, na przykład tam, gdzie czujecie napięcie albo ból, i pozwalajcie waszemu oddechowi łatwo płynąć w kierunku tego miejsca i otaczać tą przestrzeń.. Czujcie łagodny powiew powietrza, otaczający tą zahamowaną energię, i dostrzegajcie w tym oryginalny błysk twojej duszy. To jest niczym niezmącona świadomość i uczucie zachwytu. Pamiętajcie, że wasz pobyt tu jest po prostu tymczasowy, nie musicie brać tego tak poważnie! To jest gra, świetna gra, i w mgnieniu oka po powrocie na tą stronę zapominacie o tym. To wszystko nie musi być takie ciężkie, to jest właśnie jedyny moment w czasie, wdychajcie jeszcze raz i jeszcze raz i poszerzajcie siebie, otwierajcie siebie i przekraczajcie ten szczególny problem. Jesteście znacznie okazalsi niż to. Czujcie, jak rzeczy mogą zaczynają przyjmować więcej przestrzeni z każdym oddechem.

Jeśli czujcie wręcz niemożliwe, by znaleźć przestrzeń wewnątrz, spróbujcie ruszyć się fizycznie. Zróbcie coś, by nie myśleć  o problemie. Wyjdzie na dwór, idźcie na spacer, skupcie twoją  uwagę na czymś innym, tylko by poruszyć energię, aby jeszcze raz połączyć się z przepływem oddechu, uczuciem zachwytu, Światłem, czyli tobą. To działanie przyniesie do twojego umysłu nowe odpowiedzi, nowe punkty widzenia. Odpowiedzi nigdy nie pochodzą z twojej woli albo twojego umysłu. Jeśli nalegasz, “Ja muszę dowiedzieć się teraz, chcę tego od do”, w takim razie wywierasz na siebie nacisk i stajesz się zablokowany. Odpowiedź zawsze przychodzi czyniąc twoją świadomość szerszą i bardziej otwartą, nieograniczoną i mocno skupioną. A jeśli twój umysł jest obsesyjny i niespokojny, i wyglądasz na nieumiejącego puścić, poruszaj się fizycznie – wyjdź na spacer, pochodź, albo popływaj, cokolwiek zrób. Fizyczny ruch działa uspokajająco na energię w twojej głowie.

Przez łączenie się ze swoją duchową matką wewnątrz, możesz dawać sobie ponownie jakąś przestrzeń. Zawracasz jeden krok, puszczasz poglądy własnego ja i to stwarza nowy pokój. Dajesz pokój negatywnym rzeczom również, ponieważ matka w tobie zdaje sobie sprawę, że one są tam z ważnej przyczyny i mają wcześniej określony powód. Gdy czujesz się bardzo smutny i pozbawiony złudzeń, wyobrażaj sobie rękę matki na twoim ramieniu. Czuj to delikatne, pocieszające dotknięcie. Wystarczy, że prawdziwa matka jedynie spojrzy na ciebie, rzuci okiem na ciebie i już to cię pocieszy. Niech ta pociecha będzie z tobą, wywodząc się od nieba i spotykając z głębią w tobie. Uspokajaj siebie, wiedz że dobrze się czujesz: robisz najlepiej jak potrafisz i że nieźle jest robić błędy. Błędy są częścią tej gry. Dawaj sobie jakieś prawdziwe życie: rób wybory, rób błędy a następnie rób jakieś nowe wybory. To jest to, czym jest życie.

Ciągły ruch i rozwój i odkrywanie i uczucie zachwytu, które towarzyszy temu wszystkiemu. Sztuka życia to znaleźć miejsce na wybór we wszystkim, co przychodzi ci do głowy. Jeśli dajesz sobie przestrzeń, w której masz wolność do wybierania drogi, na której doświadczasz czegoś, jesteś mistrzem życia na ziemi. Sprawy rozluźnią się, nawet w tragicznych okolicznościach, i odpowiedzi przyjdą do ciebie, których ty (twój umysł) nie oczekiwał. Pozwalaj czarom życia przejmować swoje obowiązki.

Teraz zawieram się w królestwie wolności i twórczej radości. Ciężary doczesności są już nie dla mnie i lubię być tu jako gość, łącząc się z wami od serca. Chcę uświadamiać ci, że możesz dzielić taką samą wolność i radość, również teraz na ziemi, w twojej własnej wyjątkowej drodze. Wolność jest dostępna dla każdego z was teraz, jeśli ośmielacie się puścić i zaufać ręce Miłości, która cię prowadzi. Teraz jest czas opiewać życie. Pozwalać światłu, powietrzu i przestrzeni w swoim życiu na tyle, że będziecie mogli płynąć ponownie zgodnie z rytmem twojej świętej duszy.

© Pamela Kribbe 2008

Tłumaczyła: Elżbieta Udałowska

3 komentarze:

  1. ileż lekkości i akceptacji życia płynie ze stwierdzenia, że dobrze jest popełniać błędy, że życie to taka gra :)
    To bardzo uwalniające mnie z wewnętrznego napięcia przesłanie - już nie będę dla siebie taka surowa. Do tej pory raczej karciłam siebie za brak doskonałości

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakiez to wspaniale wiedziec ,ze ta swietosc byla zwyczajnym zyciem ,te same troski ,problemy.I ze mozna ,a wlasciwie nalezy odpuscic sobie bycie ta swieta ,matka ,i po prostu byc.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widocznie tak trzeba, bo życie to mieszanka wyborów "błędnych" i tych dobrych. Tylko nie wszyscy może zdajemy sobie sprawę z tego, że te wybory "błędne" to też są dobrymi wyborami tak naprawdę. Taką naukę przynajmniej z tego przekazu wyciągam dla siebie.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.