poniedziałek, 27 czerwca 2011

Choroba i Zdrowie

9-ty i ostatni przekaz z serii Uzdrawianie

Drodzy przyjaciele, witam was gorąco i serdecznie, i przesyłam wam całą moją miłość. Kocham was wszystkich tak bardzo. Moja miłość do was jest nie tylko uniwersalna z natury, ale ma również osobisty charakter, ponieważ znałem wielu z was w czasie, gdy byłem tu na Ziemi, pośród was.
Jestem Jeshua.  Żyłem na Ziemi jako Jezus i przebywałem pomiędzy ludźmi, aby zaświadczyć o istnieniu miłości, która jest dostępna dla wszystkich z nas, ze Źródła, które leży wewnątrz nas samych. Teraz nadszedł czas, abyście wy przejęli tę pochodnię. Jesteście nasionami, które dzisiaj rozkwitają. Takie jest znaczenie odrodzenia Chrystusa. Ja, jako człowiek, który kiedyś żył na Ziemi, nie jestem Tym, który ma powrócić; zamiast tego uniwersalna moc Chrystusowej energii narodzi się teraz w was. Jestem tak zadowolony, że mogę wspierać was w tym procesie, przebywając z wami w taki sposób.


Na początku tej sesji Pamela i Gerrit zapytali mnie, na jaki temat chciałbym dzisiaj mówić i powiedziałem im: „To nie ma znaczenia, chcę po prostu być z nimi”. Chcę po prostu dotknąć was moją energią i przypomnieć wam o waszej własnej wielkości. Gdy rozszerzam ku wam swoją energię, moim jedynym celem jest to, abyście poczuli wewnątrz siebie płomień jasności, płomień własnej prawdy. To stanowi istotę Chrystusowej energii. Byłem jednym z tych, którzy jako pierwsi nieśli ten płomień, ale teraz jest czas, abyście wy go ode mnie przejęli. Ważne, żebyście rozpoznali, kim jesteście wewnątrz. Niesiecie ten płomień w sobie i musicie uświadomić sobie, że nadeszła pora ukazać go światu, ponieważ ten świat na to czeka. Jest to czas transformacji, czas wielkich przemian, które mają wiele oblicz, zarówno ciemnych, jak i świetlistych. To czas przygotowany dla ludzi, którzy mają szerszy ogląd rzeczywistości, którzy mogą obserwować wszelkie przejawy ciemności i światła z perspektywy spokojnego, zrównoważonego stanu umysłu, i którzy umieją żyć w obecności miłości i nie osądzać.
Dziś będę mówił o chorobie i zdrowiu. Ale pamiętajcie: w zasadzie chodzi mi o to, byście pozwolili sobie czuć, że tu jestem, że jesteście mi równi, a ja jestem równy wam. Jesteśmy jednym, jesteśmy nosicielami szczególnej energii Światła i pracowaliśmy razem przez długi czas, podczas wielu wcieleń, aby tę energię zakotwiczyć tu, na Ziemi. To jest wasza praca. To jest wasza misja.

Nadeszła pora by porzucić wyobrażenie, że jestem kimś, kogo podziwiacie. Jestem dla was bratem i przyjacielem, a nie mistrzem, za którym powinniście podążać. Chcę objąć was energią miłości i prawdy. To jest wszystko, co mogę zrobić. Teraz jest wasza kolej, by stanąć samodzielnie i pozwolić świecić swojemu Światłu.
Choroba i zdrowie – to jest temat, który wcześniej czy później pojawia się w życiu wszystkich ludzi. Najpierw chciałbym powiedzieć, czym w rzeczywistości jest choroba. Wszystkie choroby mają duchowe pochodzenie. Wyjaśnię to przez wprowadzenie rozróżnienia pomiędzy rozmaitymi ciałami, jakie posiadacie. Oprócz ciała fizycznego widocznego dla was wszystkich, macie również ciało emocjonalne, umysłowe oraz coś, co możecie nazywać ciałem duchowym.
Choroba zaczyna się przeważnie w ciele emocjonalnym. To właśnie stąd pochodzą pewne blokady, które usadawiają się w ciele fizycznym, na poziomie materii. Często też przekonania z ciała mentalnego przyczyniają się do powstania emocjonalnych blokad i zamanifestowania się choroby. Mówię o głęboko zakorzenionych przekonaniach czy nawykach myślowych. Często są to przekonania na temat tego, co jest w was samych dobre czy złe.

Osądy mogą dosłownie stwarzać zatory w waszym emocjonalnym systemie energetycznym. W miejscach, w których powstają te blokady, emocjonalna energia nie może płynąć swobodnie i coś w rodzaju ciemnej energii staje się widoczne w aurze. Ta energia może usadowić się w ciele. To niekoniecznie musi nastąpić, ponieważ ten proces trwa jakiś czas i jest wiele okazji do przywrócenia równowagi emocjonalnej zanim choroba się zamanifestuje.
Zasadniczo wasze emocje mówią wam, kiedy wasza energia nie płynie, a gdy zwracacie uwagę na te wiadomości i honorujecie je, blokada zostaje uwolniona. Na przykład możecie martwić się albo złościć za każdym razem, kiedy musicie robić jakąś szczególną rzecz, a jeśli przyjrzycie się bliżej tym emocjom, one powiedzą wam, że zmuszacie się do robienia rzeczy, która tak naprawdę nie potwierdza tego, kim jesteście i kim pragniecie być. Jednakże jeśli systematycznie ignorujecie swój gniew i zmuszacie się do robienia rzeczy, z którymi naprawdę nie czujecie się dobrze, wtedy te emocje schodzą pod ziemię, że tak powiem. One zostają usunięte z waszej świadomości i zaczynają wyrażać się przez wasze ciało fizyczne. Stłumiona emocja jest energią, która chce być przez was usłyszana. Kiedy wyraża się ona przez ciało, ukazuje się jako dolegliwość fizyczna.

Ogólnie rzecz biorąc, fizyczna dolegliwość albo choroba wskazuje na te emocje w was, których w dużym stopniu nie jesteście świadomi. Fizyczny przejaw sprawia, że ta emocja staje się dla was widoczna na innym poziomie i w ten sposób pomaga wam nawiązać kontakt z tą blokadą energii. Fizyczne objawy albo ból są językiem duszy. Dusza tęskni za pełną komunikacją pomiędzy wszystkimi swymi aspektami. Dusza czuje się szczęśliwa, kiedy istnieje swobodny przepływ energii i ciągłe jej odnawianie się we wszystkich aspektach. Blokady uniemożliwiają energii swobodny przepływ i to przygnębia duszę.

Choroba w ten sposób pełni funkcję drogowskazu: pokazuje wam, gdzie potrzebujecie uzdrowienia. Pomimo, że choroba wydaje się być czymś negatywnym, w tym sensie, że niepokoi was różnymi rodzajami objawów czy bólu, kluczem jest zinterpretowanie choroby jako wiadomości albo drogowskazu. Takie nastawienie ułatwia współpracę z chorobą, zamiast opierania się jej.
Dusza ma wiele sposobów, by komunikować się z wami. Ulubioną drogą duszy jest porozumiewanie się z wami drogą intuicji: są to ciche, czułe tony, przeczucia, delikatne podszepty serca. Jeśli wiadomość nie dociera do was w taki sposób, zostaniecie zaalarmowani przez swoje emocje. Emocje mówią głośniejszym językiem. One wyraźniej pokazują wam, że musicie spojrzeć głębiej i odkryć, co uruchamia tę emocjonalną reakcję. Ilekroć jesteście mocno poruszeni emocjonalnie, musicie dowiedzieć się dlaczego, i co to dla was oznacza. Jeśli skupicie się w ciszy i uważnie posłuchacie, dusza wam to powie. Jeśli sprzeciwiacie się albo zaprzeczacie swoim uczuciom, dusza będzie rozmawiać z wami poprzez wasze ciało. Ciało jest inteligentną istotą, która bardzo żywo reaguje nie tylko na materialne rzeczy (jak jedzenie i picie), ale również na wasze emocje, uczucia i myśli. Przeznaczeniem ciała jest być przekaźnikiem. To nie jest zwykłe naczynie, które zamieszkujecie. Ciało spełnia inteligentną funkcję, pomagając duszy w wyrażaniu się i przejawianiu w materii.

Jak możecie się nauczyć rozumieć język swojej duszy, kiedy wyraża się ona przez ciało w postaci choroby? W chwili, kiedy choroba się manifestuje, może nie być dla was jasne, jaka wiadomość jest wam w ten sposób przekazywana. Tak naprawdę emocji, która tę wiadomość reprezentuje, konsekwentnie zaprzeczaliście przez dłuższy czas, nie jest zatem dla was oczywiste, co ta choroba ma wam powiedzieć. Zrozumienie duchowego znaczenia choroby jest procesem. Jest to poszukiwanie, wewnętrzna podróż, w której stopniowo przywracacie proces łączności.
Aby zacząć tę podróż, najpierw musicie się pogodzić ze swoją chorobą. Początkowa reakcja na chorobę jest często zaprzeczeniem albo oporem. Wolelibyście, żeby choroba zniknęła jak najszybciej, ponieważ was ona przeraża. Boicie się niepowodzenia, upadku, niedoskonałości i ostatecznie śmierci.
Panika, która was ogarnia, gdy jesteście konfrontowani z fizyczną dolegliwością albo chorobą, uniemożliwia wam otwarcie się na szerszy wgląd w tę chorobę. Możecie ujrzeć chorobę w innym świetle. Możecie doświadczyć jej jako posłańca zmiany, jako zaproszenia do powrotu ku czemuś cennemu, co kiedyś utraciliście.

Aby to pojąć i zacząć współpracować z „funkcją drogowskazu” choroby, bardzo ważne jest, by powiedzieć tak symptomom i bólowi, które ujawniają się w waszym ciele. Mówiąc „tak”, akceptując stan waszego ciała fizycznego i przejawiając chęć, by posłuchać wyrażonego w ten sposób języka waszej duszy, w rzeczy samej rozwiązujecie już połowę tego problemu. Prawdziwym problemem nie jest choroba, lecz to, co ona reprezentuje – blokada, która leży u jej podłoża. Choroba zagaduje do was, że tak powiem, i zmusza was do przyjrzenia się ukrytej blokadzie energii. Gdy zwracacie się do choroby i mówicie „tak” swym sercem i duszą, już rozpuszczacie część tej blokady, nawet nie wiedząc dokładnie, co ta choroba chce wam powiedzieć. Część komunikacji jest przywrócona właśnie przez waszą gotowość, waszą cierpliwość i determinację, by spojrzeć w głąb siebie.

Jednakże akceptacja i objęcie tej choroby nie są dla was łatwe. Możecie odkryć, że się temu sprzeciwiacie, że jesteście rozgniewani czy zrozpaczeni z tego powodu, i dlatego nie słuchacie, jaka tkwi w tym informacja dla was. Często dostajecie konkretne wskazówki. Na przykład niesprawność ciała wskazuje, że musicie porzucić pewne obowiązki, spędzać więcej czasu w ciszy i samotności, być mniej aktywnymi, a bardziej zważać na własne potrzeby. Chociaż możecie jeszcze nie wiedzieć, jak zinterpretować waszą fizyczną sytuację z poziomu duchowego, dość często zachowanie, jakie ta dolegliwość na was wymusza, stanowi ważną wskazówkę. Ograniczając waszą aktywność w pewnych obszarach, dolegliwość ta rzuca światło na sprawy, które wcześniej były ukryte w ciemności. Jaki ma to związek z waszą umiejętnością być cierpliwymi i delikatnymi dla samych siebie? Czy naprawdę potraficie się dobrze zająć swoimi fizycznymi i emocjonalnymi potrzebami? Choroba zawsze stawia te pytania, a skonfrontowanie się z wyłaniającymi się emocjami i zaakceptowanie ich stanowi część procesu uzdrawiania.
Aby naprawdę rozpocząć proces uzdrawiania, musicie powiedzieć „tak” wszystkiemu: bólowi, niewygodzie, niepokojowi, brakowi pewności siebie i złości. Musicie spojrzeć temu wszystkiemu prosto w twarz, żyć z tym w przyjaźni i wyciągać do tego ręce. Te emocje przychodzą do was po uzdrowienie. Nie jest to coś, co macie zepchnąć ze swej drogi tak szybko, jak to tylko możliwe. To nie przypadek, że sprawy te wkroczyły teraz do waszego życia.
Jeśli ignorujecie język waszego ciała i wciąż sprzeciwiacie się chorobie, bardzo trudno wam będzie dotrzeć do duchowej istoty i sensu tej choroby. Wokół niej pojawia się zbyt dużo gniewu i strachu. Osiągniecie prawdziwą wewnętrzną wolność jedynie stając oko w oko ze swoją chorobą, z waszym bólem i niewygodą, a także z waszymi emocjami strachu i wstrętu. Obejmijcie je, a następnie zapytajcie je spokojnie i z otwartą świadomością: co chcecie mi powiedzieć?

W waszym społeczeństwie utrzymywanie bliskiego kontaktu ze swoim ciałem nie jest rzeczą oczywistą. Przemawianie do swego ciała jako do istoty, która zasługuje na miłość i szacunek, nie jest uważane za naturalne zachowanie. W waszym społeczeństwie serwuje wam się wiele wyidealizowanych obrazów na temat tego, jak wasze ciała powinny wyglądać, na czym polega zdrowie i dobra kondycja fizyczna, i co powinniście albo nie powinniście jeść i pić. Istnieje wiele rodzajów zasad i norm dotyczących tego, jak wygląda długie i zdrowe życie.

Ale wszystkie te wyidealizowane obrazy nie mają nic wspólnego z drogą duszy. Droga duszy jest bardzo indywidualna. Dlatego poznanie prawdy o jakiejkolwiek chorobie, dolegliwości czy cierpieniu, które odczuwacie w swoim ciele, wymaga dostrojenia się do siebie w bardzo osobisty sposób, i pozostawienia za sobą wszystkich tych ogólnych, często sztucznych standardów i zasad. Prosimy, abyście uwolnili wszystkie te zewnętrzne wzorce i poszukali swej własnej prawdy głęboko w sobie.
Jest to dla was wielkim wyzwaniem, gdyż strach i panika, które was ogarniają w obliczu choroby, sprawiają, że zbyt szybko zaczynacie szukać pomocy poza sobą. Zwracacie się do zewnętrznych autorytetów po radę i pocieszenie. Może do nich należeć lekarz albo specjalista w zakresie medycyny alternatywnej; w zasadzie nie robi to różnicy. Chodzi o to, że ze strachu macie skłonność do oddawania swojej własnej odpowiedzialności i częściowo przekazujcie ją w ręce kogoś innego.

Oczywiście nie ma niczego złego w wysłuchaniu porady specjalisty i dość często jest to bardzo rozsądna rzecz. Ale zawsze powinniście te informacje rozważyć w swym własnym sercu. Poczujcie, czy dana porada współbrzmi z wami, czy też nie. Tylko wy jesteście prawdziwymi twórcami swojego życia, i wy decydujecie o swym własnym ciele. Tylko wy sami wiecie, co jest dla waszego ciała najlepsze. W najgłębszym znaczeniu tego słowa, jesteście twórcami swego własnego ciała.
Ponieważ choroba reprezentuje stłumioną emocję, która jest częściowo poza zasięgiem waszej świadomości, nie zawsze jest łatwo zrozumieć, co ta choroba albo symptom reprezentuje. Czasami to, co dusza próbuje powiedzieć wam poprzez konkretną chorobę, wydaje się bardzo trudne do zrozumienia. Wtedy musicie zajrzeć do wnętrza siebie i wnikliwie przyjrzeć się sobie, to znaczy stopniowo uświadomić sobie jaki rodzaj energii przejawia się za sprawą danej choroby i co próbuje wam przez to powiedzieć.


Odzyskanie bliskości w odniesieniu do własnego ciała wymaga praktyki; nie jest to wcale oczywiste. Nie poddawajcie się zbyt łatwo. Gdy zajmujecie się powtarzającymi się i uporczywymi dolegliwościami, spróbujcie zbadać je po raz kolejny. Dajcie sobie chwilę, by rozluźnić się, a potem w neutralnym stanie świadomości rozpocznijcie podróż do tych miejsc w waszym ciele, w których choroba się zamanifestowała. Poproście ból albo chorobę, by przybrały formę istoty żywej, z którą będziecie mogli porozmawiać. Poproście, by pojawiły się jako zwierzę, dziecko albo istota ludzka. Albo poproście, by pojawiły się jako przewodnik, w dowolnym kształcie.Użyjcie swej wyobraźni! Wyobraźnia jest drogocennym instrumentem zdolnym do poznania najgłębszych poruszeń waszej duszy.
Kiedy tak zrobicie i dostrzeżecie, że wasze ciało odpowiada wam – obrazami albo uczuciami – doświadczycie radości. Poczujecie szczęście z odzyskanej bliskości. Ciało rozmawia z wami i jego rola przekaźnika jest przywrócona! To jest przełom. Kiedy tylko zdacie sobie sprawę, że możecie poznać swe ciało od wewnątrz, że jesteście jedyną osobą, która może to dla was zrobić, poczujecie większą pewność siebie. To zaufanie do siebie sprawi, że łatwiej wam będzie odczuć, co ta choroba próbuje wam powiedzieć. Zapobiegnie ono też zignorowaniu odpowiedzi, które otrzymujecie od swojego wewnętrznego ja tylko dlatego, że nie pasują one do standardowych idei ze świata zewnętrznego. Zażyłość z ciałem jest bardzo cenna we wszystkich okolicznościach, ale zwłaszcza wtedy, kiedy ciało choruje albo cierpi.

Sposobem, by pozwolić swemu ciału mówić, jest miłość. Nie zachęcicie swego ciała do komunikacji, gdy będziecie starali się pozbyć tej choroby, gorliwie powtarzając uzdrawiające afirmacje czy wizualizacje. To jest wciąż forma walki albo oporu. Kluczem jest zrozumienie znaczenia chorej części waszego ciała. Jeśli to zrozumiecie, pewne sprawy przyjmą inny obrót, i emocjonalne blokady będą mogły zostać usunięte. W taki sposób zachodzi proces uzdrawiania – nie poprzez walkę z chorobą, w taki czy inny sposób, ale poprzez zaakceptowanie jej jak przyjaciela, który chce wam wskazać dobry kierunek. To jest trudne do zrozumienia, ponieważ choroba przeraża was i martwi. Jednakże przyjęcie swojej choroby ze zrozumieniem i akceptacją jest jedyną drogą do prawdziwego uzdrowienia. Choroba chce zabrać was z powrotem do domu.

Chroniczna i nieuleczalna choroba
Celem takiej choroby jest osiągnięcie lepszego i głębszego zrozumienia siebie. Kiedy to zrobicie i zgodzicie się z wewnętrznym uzdrawiającym procesem, częstym rezultatem jest powrót do zdrowia. Jednakże nie zawsze odbywa się to w ten sposób. Niektóre choroby nie znikają nawet wtedy, kiedy wydaje się, że dotarliście do korzeni emocjonalnej blokady. Tak ma się sprawa z chorobami chronicznymi.
W przypadku chronicznej choroby występują uporczywe fizyczne problemy, które wciąż powracają. Zwłaszcza, gdy z powodu nadwrażliwości tracicie kontakt ze swoim wewnętrznym ja, symptomy występują nawet w nasilonym stopniu. To może być bardzo deprymujące. Dlatego ważne jest, żeby przyjrzeć się takiej chorobie z szerszej perspektywy.
Ludzie z chronicznymi chorobami podejmują się bardzo żmudnego zadania. Na poziomie duszy zgodzili się stanąć twarzą w twarz z lękami, które pojawiają się w związku z ich chorobą, oraz z wyidealizowanymi obrazami tego, jak powinno wyglądać ich życie. Podjęcie tego wyzwania wskazuje na wielką odwagę.
Często zdarza się, że dusza wybiera chroniczną chorobę, aby pracować nad określonym zagadnieniem w wysoce skoncentrowany sposób. Dana choroba za każdym razem wywołuje pewne szczególne emocje. Istnieje emocjonalny wzór, który towarzyszy tej chorobie. Zajmowanie się raz po raz takimi emocjami jest dość ciężkim zadaniem, ale przynosi duszy wiele pożytku.
Dość często takie wcielenia mają wielką głębię i wewnętrzne bogactwo, które nie zawsze jest zauważalne dla innych. Dlatego ciągłe dążenie do osiągnięcia poprawy stanu zdrowia albo nadzieja na to nie są w takim przypadku pomocne. Faktem jest, że taka choroba często rozwija się w spiralnych cyklach, pomagając wam rozwijać się coraz bardziej na wewnętrznych poziomach i w spiralnych cyklach wzrastać, choć wydawałoby się, że wciąż powracacie do tych samych fizycznych objawów. Na poziomie duchowym nie cofacie się, ale osiągacie coraz większą głębię w rozumieniu emocji, które najprawdopodobniej zostały przez was zignorowane w przeszłości, również w minionych wcieleniach.
To również dotyczy dziedzicznych albo wrodzonych defektów fizycznych. Czasami nazywacie to karmą, ale byłbym ostrożny z tym określeniem, gdyż macie skłonność do kojarzenia karmy z przestępstwem i karą. To nie działa w ten sposób. Dusza ma szczere pragnienie, aby poznać siebie w pełni i aby być wolną. To jest jej najgłębsze pragnienie. Z powodu tego żarliwego pragnienia dusza czasami podejmuje się doświadczyć dolegliwości, chorób i upośledzeń fizycznych, które pomagają jej osiągnąć ten cel. Z pewnością nie chodzi tu o spłacanie waszych długów. Jest to wyrazem głębokiej intencji, by uzyskać wolność, a czasami najlepszym ku temu sposobem jest doświadczenie niezwykle trudnych okoliczności na poziomie ciała. Dla tego zamiaru możemy mieć tylko najwyższy szacunek, zwłaszcza w waszym społeczeństwie, w którym wysoko cenione są nieludzkie wyidealizowane obrazy określające, jak macie być funkcjonalni, kompetentni, piękni i zwycięscy. Te idealistyczne pomysły sprawiają, że życie z upośledzeniem jest jeszcze trudniejsze, i pomimo to można go doświadczać jako znaczącego i spełnionego.
W końcu chcę powiedzieć coś o nieuleczalnych, śmiertelnych chorobach. Czasami może być oczywiste, że ktoś nie przeżyje jakiejś choroby. Ciało stopniowo poddaje się chorobie. „Ziemska forma” nie jest w stanie przetrwać. Co robi w tym momencie dusza, która znajduje się w tym ciele? Jak długo opieracie się chorobie, nie możecie nawiązać kontaktu ze swoją duszą i swą wewnętrzną wiedzą, która mówi wam, że czas już się pożegnać. Czasami wyczuwacie z wyprzedzeniem, że musicie już odejść, ale ta myśl napełnia was takim przerażeniem i smutkiem, że nie przestajecie walczyć. Chcecie spróbować nowych form leczenia albo czekacie na wprowadzenie na rynek nowych leków.
Jest to całkiem zrozumiałe i na pewno nie chcę potępiać takiej postawy, ale ranicie się wtedy w straszny sposób. Jeśli z tego zrezygnujecie i pozwolicie, by śmierć się zbliżyła, zauważycie, że nie jest ona przeciwniczką, lecz przyjaciółką. Śmierć uwalnia was od tej walki.
Jeśli pogodzicie się z tym, co śmierć chce wam powiedzieć, przejdziecie przez kilka etapów zanim śmierć rzeczywiście nastąpi. Te etapy mają wiele wspólnego ze stopniowym uwolnieniem wszystkich ziemskich spraw – tych, których kochacie, waszego ziemskiego otoczenia, waszych zmysłów, którymi postrzegacie wszystko wokół was. Jest to piękny, naturalny proces.
Byłoby szkoda przyćmić ten proces postawą walki, w której próbujecie się chwytać życia za wszelką cenę. Często do tego czasu ciało staje się tak słabe, że już nie warto w nim żyć. Puśćcie to. Śmierć jest wyzwolicielką, która istnieje, by wam służyć. Śmierć nie jest waszym wrogiem. Śmierć przynosi wam nowe życie.


Kiedy jesteście z kimś, kto jest nieuleczalnie chory i kiedy czujecie, że ta osoba wie, że niedługo umrze, delikatnie i łagodnie spróbujcie z nią o tym porozmawiać. Jest to pomocą i pociechą dla kogoś, kto odchodzi. Najpiękniejszą i najcenniejszą rzeczą, jaką możecie zrobić dla osoby umierającej, to usiąść obok niej i trzymać ją za rękę. Nic więcej nie potrzebujecie wiedzieć ani robić, gdy towarzyszcie komuś, kto umiera.
Opieka nad śmiertelnie chorymi jest bardzo ważna w waszym społeczeństwie. Pewnego dnia wszyscy z was tego doświadczą w waszych rodzinach czy kręgach przyjaciół. Po prostu bądźcie obecni przy umierających i odczuwajcie, gdy nadchodzi czas ich podróży. Poczujcie tę potężną chwilę, w której dusza zostawia ciało i wraca do innego królestwa, do swego domu.
Nie uważajcie choroby, która prowadzi do śmierci, za wroga, z którym w końcu przegracie. To nie jest bitwa. Często śmierć przychodzi uwolnić was od większego bólu i rozpaczy.Na pewno nie jest to żadna przegrana. Po prostu dalej będziecie podążać swą ścieżką w inny sposób.

Czasami istnieją szczególne sprawy, których chcielibyście doświadczyć albo przezwyciężyć podczas tego życia, i sprawy te nie mogą zostać dokończone. To może was martwić, i nie tylko was, ale również i tych, którzy tu pozostaną. Niemniej jednak proszę, byście zostawili to w spokoju, ponieważ działa tu głębsza mądrość, która was prowadzi i połączy znowu z tymi, których kochacie, w nowych i lepszych okolicznościach. Pewnego dnia znów będziecie razem i będziecie wspólnie świętować życie.
Dzisiaj moja największa prośba w odniesieniu do kwestii choroby brzmi następująco: naprawdę weźcie w objęcia swoją chorobę. Otoczcie ją miłością i uważnością, i pozwólcie, by poprowadziła was ku głębszemu zrozumieniu. Powierzcie się chorobie i pozwólcie sobie nawiązać głębszy kontakt z samym sobą. Poddanie się nie oznacza bycia pasywnymi czy zgorzkniałymi, lecz oznacza przyjacielską współpracę w czynny sposób.

Ogarniam was wszystkich swoją miłością i proszę, byście poczuli dziś moją obecność, obecność Chrystusowej energii. Poczujcie miłość, która jest dostępna dla was wszystkich, w chorobie i w zdrowiu. Jest tak wiele miłości wszędzie wokół was i możecie to poczuć, gdy tylko pozwolicie odejść swym osądom. Macie tak wiele osądów na temat tego, na co zasługujecie, a na co nie, co robicie dobrze, a co źle, na temat wszystkich tych rzeczy, które wciąż musicie zrobić i osiągnąć. Puśćcie to. Miłość jest obecna tu i teraz dla was wszystkich.

© Pamela Kribbe 2006

Edycja Wika

niedziela, 19 czerwca 2011

Praca, Pieniądze i Kreatywność


Przepływ łatwości i przepływ dostatku

 8-my przekaz z serii Uzdrawianie
  
Drodzy przyjaciele, z radością i miłością jestem dzisiaj wśród was. Znam was tak dobrze i wydaje mi się, jakbyśmy się widzieli wczoraj. W wymiarach, w jakich zazwyczaj przebywam, czas nie jest taki ważny. Rozpoznaję was bardzo dobrze, pomimo że wasz sposób przejawienia się, wasza fizyczna powierzchowność, jest inna niż w czasach, kiedy się znaliśmy.
Jestem Jeshua.  Żyłem na Ziemi w ludzkim ciele jako Jezus.  Byłem człowiekiem, przebywałem wśród ludzi właśnie takich jak wy. Nic ludzkiego nie jest mi obce.  Z powodu tego doświadczenia ludzkiej egzystencji przybywam wspierać was w waszym własnym rozwoju, w waszych narodzinach w Nowej Erze. Nowa Era jest już w drodze. Transformacja zachodzi w tych czasach, z czym wszyscy z was czują silny związek.
Chcę opowiedzieć wam o sobie coś jeszcze. Na Ziemi żyłem jako istota ludzka z krwi i kości, i utworzyłem połączenie z energią Chrystusa. Chrystusowa energia wypływała na zewnątrz poprzez mnie i to był mój podstawowy wkład w życie na Ziemi w tamtym czasie. Ale Chrystusowa energia nie jest tyko moja, należy do was wszystkich. Wszyscy z was zasiewacie jej nasiona, przynosicie część tej energii dzisiaj na Ziemię i na tym polega wasze największe spełnienie.
Jednakże ta zmiana ze starej do Nowej Ery wyrywa z korzeniami i wstrząsa wieloma sprawami. Obszar związany z pracą i pieniędzmi jest w dużym stopniu objęty tym „wykorzenianiem”, gdyż że jest to dokładnie ten obszar, w którym stare energie są szczególnie aktywne. Moglibyśmy je scharakteryzować jako energie władzy i ego.
Stare energie były tak bardzo aktywne w obrębie tego pola, że możecie mieć wiele trudności w znalezieniu zrównoważonego nastawienia wobec kwestii pracy i pieniędzy. W waszym miejscu pracy, w organizacji czy przedsiębiorstwie, w którym pracujecie, czy też wśród ludzi którzy są waszymi współpracownikami, wchodzicie w relacje ze społeczeństwem. Wiele razy zastanawiacie się: jak poradzę sobie z energiami, które nie są mi bliskie, a jednak otaczają mnie codziennie? Podczas tego spotkania starego i nowego chcielibyście wiedzieć, jak radzić sobie z tym tarciem.
Chciałbym trochę bardziej naświetlić tę kwestię, biorąc za podstawę system centrów energetycznych w waszym ciele. Aura, jaką posiada każdy człowiek, zawiera siedem czakr lub centrów energetycznych. W splocie słonecznym, który jest trzecią czakrą (obok przepony albo żołądka), jest zlokalizowana wola. To w tym centrum osobistej woli są umiejscowione moc i ambicja. W erze dawnej energii, dawnej istoty ludzkiej, ludzie korzystali aż do przesady z tego centrum. Ma ono wiele wspólnego z postawą zdobywcy żądnego wygranej, ze stawianiem na pierwszym miejscu swej własnej korzyści oraz z walką kosztem innych. Nastawienie takie często rodzi się ze strachu i poczucia bycia zagubionym. Nie chodzi mi tu o wydawanie opinii na temat tych energii. Chcę tylko wspomnieć, że są one często aktywne w splocie słonecznym, w trzeciej czakrze.
Piętro wyżej leży centrum serca. Serce łączy was z waszym wyższym źródłem, ze sferami energetycznymi, w których kiedyś przebywaliście i skąd przynosicie ideały, które ostro kontrastują z energiami władzy i ego.
To, co zdarza się teraz w obecnej transformacji świadomości, jest przejściem z centrum splotu słonecznego do centrum serca. To nie oznacza, że splot słoneczny powinien być porzucony albo całkowicie odsunięty na bok. Nie jest prawdą, że powinniście „pozbyć się ego”. Chodzi raczej o przejęcie kierownictwa przez inny poziom istnienia, i oparcie swego życia na energii serca. Wszyscy z was starają się to osiągnąć w ten czy inny sposób, albo w swym życiu osobistym, albo w szczególności w dziedzinie pracy i kreatywności. Wszyscy z was czują więź z tą przemianą zmierzającą ku energii serca. Wszyscy wyczuwacie, że dzięki temu możecie przeżywać swoje życie z większą radością i spokojem.
Jeśli chodzi o pytanie, jak zajmować się energiami opartymi na ego w was i wokół was, podstawowym krokiem, o który was proszę, jest nawiązanie z poziomu serca połączenia z energiami splotu słonecznego (z wolą i ego) i pokierowanie nimi w kochający i delikatny sposób. To właśnie połączenie pomiędzy sercem i splotem słonecznym (a ogólnie pomiędzy wyżej i niżej położonymi czakrami) dostarczy wam obfitości w dziedzinie pracy, kreatywności i pieniędzy.
Jak możecie się dowiedzieć, czy działacie z poziomu serca, czy też ze strachu lub ego? Chciałbym wskazać na dwie ważne cechy energii serca, które mogą pomóc wam w rozpoznaniu tej energii w waszym życiu codziennym. Pierwszą cechą jest nieobecność walki, zaś obecność swobody, łatwości i prostoty. Nazwę to właśnie przepływem łatwości.

Przepływ łatwości

Jesteście przyzwyczajeni by zmagać się i walczyć o rzeczy, jakich pragniecie. Zwłaszcza w obszarze związanym z pracą istnieje dużo rywalizacji i walki ego. Często musicie działać jak ktoś, kim nie jesteście, aby zdobyć uznanie i rację bytu. To sprzeciwia się tęsknocie waszego serca. Serce tęskni za dużo bardziej naturalnym rodzajem osobowości. Energia serca nie wywiera presji i jest bardzo życzliwa i łagodna z natury. Energia serca mówi do was poprzez intuicję. Serce w delikatny sposób popycha was i sugeruje, i nigdy nie mówi wam czegoś, co jest pełne emocji strachu albo nacisku.
W swym życiu codziennym wyraźnie możecie zaobserwować, czy rzeczy idą gładko i odnajdują swą naturalną drogę, czy też ciągle natrafiacie na opór, próbując coś osiągnąć. Ten drugi przypadek oznacza, że nie jesteście – albo jesteście nie całkowicie – połączeni ze swoją energią serca. Tajemnica energii serca leży w tym, że dokonuje ona cudów nie za sprawą siły, ale swobody i delikatności. 
Odważcie się zaufać, że wasza intuicja jest najważniejszym sposobem, by ustawić się w jednej linii z przepływem energii serca, który nazywam „przepływem łatwości”. Postępując zgodnie z waszą intuicją w sprawach związanych z pracą i kreatywnością – nawet jeśli jest to sprzeczne z zasadami waszego środowiska pracy – otworzycie dla ciebie niespodziewane możliwości i okazje. To przybliży was do waszego boskiego Ja i umocni was na poziomie serca, a w rezultacie przyciągnie do was miejsca i ludzi, którzy spełnią wasze gorące pragnienia.
Gdy doświadczacie problemów w swej pracy, gdy czujecie, że nie jesteście na właściwym miejscu w tym szczególnym środowisku pracy, spędźcie trochę czasu w pojedynkę, w spokoju. Znajdźcie moment ciszy, w którym uwolnicie wszystkie myśli i pomysły, które wchłonęliście w swym środowisku społecznym, wszystkie strachy i niepokoje, które za tym idą. Spróbujcie przyjrzeć się tym myślom i emocjom z głębokiego i cichego miejsca w centrum waszego serca. Ujrzyjcie je takimi, jakimi są; są one chmurami zasłaniającymi słońce, ale nie są wami.
Wejdźcie do jądra słonecznego blasku w waszym sercu i spytajcie swoje Ja, co mądrego moglibyście uczynić właśnie teraz. Połączcie się ze swoim pradawnym i mądrym sercem, źródłem waszej najwyższej kreatywności, i poproście swą intuicję, by wam powiedziała, co jest odpowiednie dla was w tym momencie. Nie próbujcie opierać swoich działań na zewnętrznych opiniach, na społecznych standardach zachowania, które zwłaszcza w dziedzinie pracy bywają tak przytłaczające. Społeczna czy też zbiorowa świadomość w tym obszarze oparta jest głównie na strachu: strachu przed utratą pracy, strachu przed społecznym niepowodzeniem i strachu przed ubóstwem. Wszystkie te lęki mogą kłaść się cieniem na waszej intuicji, a jednak istnieje  wewnętrzny głos, który powie wam, co właśnie teraz możecie zrobić. Kluczem jest tu wasza odwaga, by posłuchać tego głosu – wtedy dostrzeżecie, że dzięki niemu pojawią się godne zaufania odpowiedzi.
Gdy próbujecie wejść do tego wewnętrznego rdzenia własnego ja, wątpliwości mogą was blokować i sprawiać, że odrzucacie swe wglądy i skłonności jako nierealne i niewłaściwe. Wątpienie w siebie może uniemożliwiać wam zawierzenie własnej, duchowej ścieżce, która jest dla was wytyczona. Przez określenie „duchowa ścieżka” rozumiem drogę doświadczeń, dzięki której wchodzicie w kontakt z waszym najwyższym źródłem kreatywności, twórczych energii, które chcą wypływać na zewnątrz poprzez was. Te energie są już obecne. Ale możecie je rozpoznać i zamanifestować w świecie jedynie słuchając swych własnych uczuć i ufając im. Wasza dusza przemawia do was poprzez wasze uczucia. Nie istnieją żadne zewnętrzne świadectwa czy zabezpieczenia. Zaufanie jest podstawą. Przyjęcie kierunku, w jakim prowadzą was wasze  uczucia, i działanie zgodne ze intuicją oznacza otwarcie się na wskazówki waszego serca i rzeczywiste dokonanie zmiany: ze świadomości opartej na ego w świadomość opartą na sercu.
Dotarliście do ostatniego etapu dominacji splotu słonecznego. Wasze dusze weszły w tę inkarnację z zamiarem porzucenia tego sposobu istnienia; wszyscy jesteście wysoko zmotywowani do wyrażania swojej kreatywności poprzez serce. Proszę, abyście zaufali sobie i dalej podążali tą ścieżką, ponieważ już wnosicie do tego świata nową energię, która jest wielkiej wartości. Energia ta często wywołuje zmiany, o których nawet nie wiecie; robicie więcej dobrego, niż sobie uświadamiacie. Pomagacie narodzinom Nowej Ery przez zaufanie przepływowi swojego serca i odważne pójście za przepływem łatwości. Dlatego nie miejcie żadnych wątpliwości i idźcie dalej swoją ścieżką.  
Energia serca jest dużo bardziej cicha i łagodna niż ambitne i surowe energie, które często rządzą dziedziną pracy. Dlatego też wymaga to odwagi i siły, by pozostać w zgodzie ze swoim sercem, kiedy otaczają was energie oparte na świadomości ego. Ale powiadam wam: podążanie za przepływem energii serca przyniesie wam ostatecznie twórcze możliwości, które są całkiem rzeczywiste i praktyczne, i które przyniosą wam obfitość na poziomie materii. To jest akt wiary i odwagi, by powierzyć siebie temu przepływowi.
Powiedziałem, że wspomnę o dwóch ważnych cechach energii serca. Zacząłem od przepływu łatwości. Teraz chciałbym powiedzieć o przepływie obfitości, który nazywam przepływem dostatku („flow of enough” czyli przepływ tego, czego jest dość, czego wystarcza).

Przepływ dostatku

Energia serca jest źródłem prawdziwej obfitości w waszym życiu. Obfitość ma znaczenie we wszystkich obszarach waszego życia, poczynając od fizycznego, materialnego poziomu, aż do poziomu emocjonalnego, społecznego i duchowego. Macie dobrze się bawić i być „dożywieni” na wszystkich tych poziomach. W tym miejscu chcę zająć się zwłaszcza kwestią obfitości materialnej, ponieważ ma to wyjątkowe znaczenie dla dusz pracowników światła.
Dusze lightworkerów i duchowo ukierunkowanych, idealistycznych ludzi, mają na ogół skłonność do potępiania pieniędzy. Pieniądze są uważane przez nich za grzeszne, za niższą energię. Powodem tego potępiania jest fakt, że nauczyli się oni kojarzyć pieniądze z władzą i bogaceniem się kosztem innych. Pieniądze praktycznie stały się synonimem władzy. To skojarzenie jest jednym z głównych powodów, dla których przepływ materialnej obfitości został zablokowany przez wielu z was, którzy to czytają.
Dusze te, które mają wielkie zapędy duchowe, kojarzą również pieniądze z niskimi i trywialnymi rzeczami w życiu, ponad które należy się wznieść. Działa tu wiele przekonań, które pochodzą z wcieleń pełnych surowości i odcinania się od materialnego świata. Wcielenia te były często spędzone w samotności i poświęcone wyłącznie duchowemu wyzwoleniu. Energia tych wcieleń wciąż rezonuje w waszym polu energetycznym. To wywołuje pewnego rodzaju rygorystyczność, która was ogranicza.
Jednakże pieniądze są niewinne. Pieniądze są przepływem energii, która w rzeczywistości reprezentuje czystą potencjalność. Pieniądze dostarczają okazji, pieniądze są możliwościami i nie ma w nich niczego niewłaściwego. Niedzieje się tak, że otrzymując pieniądze działacie kosztem innych. Mając pieniądze możecie stworzyć piękne i dobre rzeczy dla innych. Gdy przyjmujecie je z radością, powiększacie przepływ obfitości dla obu stron, dla siebie i dla innych. Spirala kreatywności zawsze generuje równoczesny przepływ przyjmowania, zatem otrzymywanie i dawanie są zrównoważone. To jest droga serca. Dlatego nie bójcie się przyjmować pieniądze.
To smutne patrzeć jak wy, prawdziwie dzieląc się swoimi najwyższymi darami i talentami ze światem, wciąż macie zastrzeżenia, by prosić i otrzymywać od świata to, czego chcecie i potrzebujecie dla siebie. Wiele starych osądów uniemożliwia wam stawanie w obronie siebie i cieszenie się przyjmowaniem. Ale tajemnicą wszechświata jest równowaga. Wszechświat wie, że musicie być podtrzymywani na wszystkich poziomach, abyście mogli wyrażać w tym życiu swój najwyższy potencjał. Nie ma w tym nic grzesznego. Gdy będziecie naprawdę tworzyli z serca, przyciągniecie przepływ przyjmowania – i tak samo jedynie wpuszczając go w wasze życie, utrzymacie zewnętrzny przepływ kreatywności jako żywy i wibrujący.
Być może nie zauważacie świadomie faktu, że blokujecie przepływ pieniędzy w waszym życiu lub że macie cichą niechęć do pieniędzy. Spróbujcie kiedyś zbadać swoje najskrytsze myśli i uczucia dotyczące pieniędzy, a z łatwością dostrzeżecie, jak one blokują przepływ obfitości w waszym życiu. Proszę, zdajcie sobie sprawę, że macie cieszyć się życiem na Ziemi! To jest naturalna rzecz: cieszyć się pięknymi rzeczami, które pieszczą zmysły i napełniają serce inspiracją. To jest wasz dom, tu mieszkacie przez jakiś czas, więc proszę, pozwólcie sobie stworzyć materialne otoczenie, jakiego byście pragnęli. Już zwykłe pokochanie Ziemi i materialnej rzeczywistości stworzy ten przepływ obfitości. Ziemia was wysłucha, ponieważ ona chce dostarczyć wam wszystkiego, czego potrzebujecie – nie tylko aby rozwijać się jako istota duchowa, lecz także aby po prostu cieszyć się życiem jako istota ludzka.
Więc proszę was, zastanówcie się nad swoim nastawieniem do materialnej obfitości na najgłębszym poziomie i poczujcie, jak przepływ obfitości rzeczywiście oferuje wam sposobność, by pomagać budować nową Ziemię, i by spełniać swoje marzenia na najgęstszym poziomie rzeczywistości. To nie jest czas na wycofywanie się ze społeczeństwa, na samotną medytację na szczycie góry. To jest czas współuczestnictwa. To czas by pozwolić swojej energii na swobodne wpływanie do tego świata i swobodne otrzymywanie wszystkiego tego, co wraca do was w zamian. Nie obawiajcie się przyjmować obfitość. Honorujcie swój własny wkład, otrzymując dostatek w zamian za wasze wysiłki – to jest część bycia zrównoważonym duchowo człowiekiem.
Chciałbym powiedzieć trochę więcej o słowie „dostatek”. Powiedziałem wam, że energia serca charakteryzuje się przede wszystkim przepływem łatwości. Gdy rzeczy osiągają cel łatwo i wszystko czego potrzebujecie pojawia się spontanicznie na waszej drodze, jest to znak, że płyniecie z prądem swojego serca. Drugi przepływ energetyczny jaki wyróżniłem to przepływ dostatku. Dostatek oznacza, że wszystko czego potrzebuję teraz, aby by się spełniać jako ludzki anioł, jest dla mnie dostępne. Żyć w przepływie dostatku oznacza, że czujecie się spełnieni i wdzięczni za to, co macie. Czujecie się zaspokojeni na materialnym, emocjonalnym, umysłowym i duchowym poziomie. To jest obfitość. To jest dostatek.
Doświadczanie przepływu dostatku powoduje, że cieszycie się tym, co macie Teraz. Wszyscy z was wiedzą, że doświadczenie obfitości jest subiektywnym stanem umysłu. Zależy od okoliczności. Ilość materialnej obfitości, którą macie, niekoniecznie wiąże się z ilością doświadczanej przyjemności. W doświadczaniu obfitości nie chodzi o bycie bogatym; chodzi o doświadczanie bogactwa we wszystkim, co was otacza. Musicie odkryć dla siebie rodzaj materialnej obfitości, która was zaspokaja i spełnia. Dla niektórych ludzi może to oznaczać życie w chacie na odludziu, gdzie mogą cieszyć się naturą w całej jej pełni. Dla innych może to znaczyć luksusowe miejsce w mieście, ponieważ lubią oni krzątaninę i rozgardiasz miasta. Nie ma w tym żadnego osądzania z naszej strony, ze strony Boga czy Ducha.
Musicie dowiedzieć się, co dla was oznacza dostatek. Kluczem jest znalezienie przepływu, który was uszczęśliwia, który wam daje poczucie, że żyjecie pełnią życia. To jest przepływ dostatku. Możecie to rozpoznać nie poprzez ilość materialnych dóbr, które posiadacie, ale przez poczucie radości i spełnienia, jakie wypełnia wasze codzienne życie. Dostatek jest uczuciem, nie rzeczą.
Możecie być niedostrojeni do tego przepływu na dwa sposoby. Możecie chcieć „więcej niż dostatnio”, albo możecie chcieć „mniej niż dostatnio”. Jeżeli chcecie „więcej niż dostatnio”, łakniecie materialnego bogactwa, którego naprawdę nie potrzebujecie, albo z którego nie będziecie się potrafili naprawdę cieszyć. Posiadanie zbyt wielu rzeczy czyni życie skomplikowanym i w rzeczywistości zabiera wam część waszej radości. Radość rozkwita w dobrym i prostym życiu. Gdy staracie się mieć zbyt dużo, często robicie to, by zabezpieczyć się na przyszłość. Możecie popaść w uzależnienie od posiadania pieniędzy właśnie dla tego poczucia bezpieczeństwa. Ale w Teraz nie doświadczacie obfitości. Doświadczacie braku pośród tego materialnego bogactwa! Aby naprawdę być w przepływie dostatku, musicie uwolnić strach i odważyć się dobrze bawić z tym, co macie. Sama ta radość przyciągnie więcej do waszego życia; utrzyma przepływ dostatku. Jednak kiedy zaczynacie myśleć, że potrzebujecie więcej materialnego bezpieczeństwa, popadacie w lęki, podczas gdy potrzebujecie w istocie więcej zaufania, a mniej strachu.
Jeśli zadowalacie się natomiast wersją „mniej niż dostatnio”, również tkwicie w strachu, ale w tym przypadku jest to strach przed prawdziwym otwiarciem się na świat, wyrażaniem siebie, jak również i otrzymywaniem. Obawiacie się żyć pełnią życia. Możecie myśleć, że jesteście niegodni tego, niezdolni do tego, albo że jest grzeszne być tymi, kim jesteście, i dostawać za to pełne uznanie. Tak naprawdę potrzeba wam poczuć swe naturalne piękno i niewinność. Macie wyrażać i kochać to, kim jesteście. Świat staje się piękniejszym i bardziej promiennym miejscem, kiedy dzielicie się z nim darami swojej duszy, i chce pobłogosławić wam w zamian za to obfitością. Wszechświat jest włączony w przepływ obfitości i możecie być częścią tego przepływu, jeśli otwieracie się na swoją prawdziwą naturę, która jest czystą i bezwarunkową miłością.
„Dostatek” jest naturalnym stanem istnienia. Wszyscy jesteście tu po to, by doświadczać dostatku; przepływ dostatku jest dla wszystkich was dostępny. Zadowalanie się czymś „mniej” nie ma żadnej wartości. To nieprawda, że rozwijacie się duchowo przez wstrzemięźliwość albo dobrowolne ubóstwo. Prawdopodobnie z tego powodu pojawią się w was uczucia goryczy i niechęci. Bardzo proszę, nie próbujcie szukać jakiegoś rodzaju duchowego uzasadnienia dla waszego braku obfitości. Jesteście tu wszyscy po to, by cieszyć się życiem w całej pełni, by pozwolić swojej twórczej energii wpływać w świat, i po to, by otrzymywać radość, zadowolenie i materialną obfitość w zamian.

Kreowanie przepływu dostatku  

Kiedy czujecie, że nie jesteście w przepływie dostatku, spójrzcie na swoje obecne okoliczności życia i zinterpretujcie je jako energetyczną wiadomość dla siebie samych. „W taki sposób stwarzam swoją rzeczywistość teraz”. Nie osądzajcie za to siebie czy kogokolwiek innego. Po prostu to zaobserwujcie.
A potem poczujcie energię waszego obecnego środowiska – waszego domu, albo waszego życia towarzyskiego, czy też waszej pracy – i porównajcie to z tym, do czego prawdziwie w sercu tęsknicie. Dajcie sobie czas, by naprawdę poczuć, czego chcecie. Nie zadowalajcie się tylko mglistym poczuciem niezadowolenia czy niepokoju, ale wyraźnie określcie, czego chcecie dla siebie w swym życiu.
W ćwiczeniu tym uświadomicie sobie „brak” tego, czego tu nie ma. Zauważcie w sobie ból z tego powodu, ale nie rozmyślajcie nad poczuciem braku albo niezadowolenia. Celem tego ćwiczenia nie jest pogorszenie waszego samopoczucia. Raczej skupcie się na swoich tęsknotach i zdajcie sobie głęboko sprawę, czego wasza dusza dla was pragnie. Bądźcie przekonani, że te tęsknoty wskazują kierunek ku temu, co wasza dusza zaplanowała zrobić w tym życiu. Będziecie wspierani przez wszechświat, aby to się spełniło.
Wasza skupiona, cicha i otwarta uważność i świadomość tych odkrywanych w głębi serca pragnień wystarczy, by sprawić, że te zmiany się urzeczywistnią. Zrozumienie, kim jesteście, jest największym magnesem dla zmiany w waszym codziennym życiu. Nie jest konieczne ani nawet pożyteczne, aby popędzać i na siłę starać się o zmiany na materialnym poziomie. Kluczem jest tu głębokie odczucie (ale nie emocjonalne) tego, za czym tęsknicie, a następnie pozostawenie tego w rękach waszego serca. Po prostu uwolnijcie to i zaufajcie.
Wasze życie zacznie się zmieniać. Być może najpierw zaczniecie widzieć wyraźniej swoje głęboko zakorzenione zwyczaje w obszarze myśli, uczuć i sposobów reagowania na ludzi. Potem wasze relacje lub zajęcia zarobkowe, które nie służą waszym prawdziwym celom, mogą się załamać i zakończyć. Możecie zaufać, że wchodzicie w przepływ, który będzie wolno ale skutecznie prowadzić was ku waszym celom. Zwracajcie uwagę na to, co wydarza się w waszym życiu.To, co mówią wam ludzie lub rzeczy, często zawiera w sobie ukrytą wiadomość, która wyjawia wam, gdzie się znajdujecie w stosunku do swojego celu.
Wszystko, czego potrzebujecie na poziomie fizycznym, by uświadomić sobie głębokie pragnienia waszego serca, pojawi się w waszym życiu nagle i bez wysiłku. Wkroczy to w wasze życie ze swobodą i elegancją. Może się to wydawać cudowne, a jednocześnie odczuwacie, że to wszystko jest właściwe. Nie pojawi się to za sprawą waszych prób uchwycenia tego na siłę, ale dzięki cichej świadomości waszych najprawdziwszych potrzeb, dzięki waszej uczciwości by je rozpoznać, i dzięki waszej odwadze, by zaufać i puścić. Szacunek dla tęsknot swego serca, połączony z takim skupieniem się i poddaniem przyniesie wam rzeczywistość dostatku.
 
© Pamela Kribbe 2006


niedziela, 12 czerwca 2011

Seksualność i Duchowość

7-ty przekaz z serii Uzdrawianie

Drodzy przyjaciele, cieszę się z naszego ponownego spotkania. Kiedy patrzę na was, raczej nie widzę was w postaci ciał fizycznych, które oglądacie w lustrze. Widzę i czuję wasze wnętrze, wewnętrzne poruszenia waszych myśli, uczuć i emocji. Jestem tu, by wspierać was w waszej podróży.

Jest temat, o którym chciałbym dzisiaj mówić, a który miał wielki wpływ na was w ciągu całej waszej historii na Ziemi. Chodzi o seksualność oraz o to, w jaki sposób jest ona doświadczana przez mężczyzn i kobiety.

Nie jest to łatwy temat. Seksualność stała się obciążona wieloma osądami, obawami i emocjami. Prawie żaden aspekt seksualności nie jest już spontaniczny i oczywisty. Moglibyśmy powiedzieć, że dziecięcy aspekt seksualności, aspekt swobodnie badającego, niewinnego dziecka, został zagubiony. Jesteście pełni strachu i napięcia, gdy dochodzi do wyrażania siebie w sferze seksualnej.

Chcę zająć się tym problemem w dzisiejszym przekazie, ale najpierw chciałbym opowiedzieć trochę o znaczeniu seksualności z perspektywy duchowej.

Seksualność jest wspólnym tańcem energii męskiej i kobiecej. Początkowo seksualność była czymś więcej niż aktem fizycznym. Miała być tańcem, w którym uczestniczą wszystkie twoje i twego partnera aspekty i poziomy.

Rozróżnię cztery poziomy albo aspekty, które mogą odgrywać rolę w tym tańcu energii.

Cztery aspekty seksualnego doświadczenia

Po pierwsze, istnieje poziom fizyczny, aspekt ciała fizycznego. Ciało jest niewinne. Ciało zna pragnienia seksualne i pożądanie, i jest to coś, co jest spontanicznie obecne w ciele. Ciało szuka zaspokojenia swoich pragnień, ale to człowiek, albo świadomość duszy w człowieku, decyduje w jaki sposób chce zaspokoić czy zamanifestować to pragnienie. Raz jeszcze przypomnę, ciało jest niewinne. Zna pożądanie i pragnienia. Nie ma w tym niczego złego. Może to być źródłem zabawy, gry i przyjemności. Ale ciało nie może wybierać, w jaki sposób zamierza wyrazić energię seksualną. To dany człowiek jest za to odpowiedzialny, a ciało potrzebuje jego kierownictwa.

Jeśli chcielibyście doświadczać seksualności w jej najbardziej czułej i pełnej miłości formie, kierujcie się swoim sercem. Kiedy pozwolicie swojemu sercu pokierować swą seksualną energią, wyrazi się ona w swój najbardziej radosny sposób. Alternatywą jest pozwolenie myślom (osądom) albo emocjom decydować i kierować seksualnym przepływem; zobaczycie wtedy, że spowoduje to różne blokady w waszej energii – ale o tym będę mówić poniżej.

Drugim aspektem seksualnego tańca, jaki chciałbym wyróżnić, jest jego poziom emocjonalny. Seksualne zjednoczenie jest głęboko emocjonalnym aktem. Jeśli zignorujecie ten aspekt, nie będziecie w pełni obecni w tym akcie i odetniecie się od prawdziwego znaczenia seksualności.

W poprzednim przekazie zatytułowanym „Radzenie sobie z emocjami” obszernie rozważyliśmy kwestię emocji. Zwróciliśmy uwagę na potężne emocje strachu, gniewu i smutku i omówiliśmy sposoby, na jakie mogą was one wypychać z waszego centrum. Kiedy któraś z tych potężnych emocji jest obecna w związku pomiędzy dwojgiem ludzi, a oni ich świadomie nie rozpoznają i nie pracują z tymi emocjami, ujawnią się one wtedy, gdy ludzie ci będą w intymnych sytuacjach. Emocje te mogą wywoływać psychologiczną reakcję oporu albo zamykania się podczas fizycznej bliskości; ciało może też być niezdolne do odczuwania pożądania i podniecenia.

Ilekroć pojawią się te psychologiczne czy fizyczne blokady, ważne jest, by zająć się nimi na poziomie, na którym powstały: poziomie emocjonalnym. Kiedy skupiacie się na objawach fizycznych, nie zauważając leżącej u ich podłoża emocjonalnej dynamiki, nie okazujecie szacunku sobie i swojemu ciału. Gdy ciało opiera się intymności, jest to dla was jasną informacją, że istnieje tu emocjonalna blokada. Jej powodem może być jakiś problem pomiędzy wami a waszym partnerem, ale może tu również istnieć emocjonalne zranienie, które niesiecie ze sobą z przeszłości. Czymkolwiek to jest, trzeba się tym zająć i zaopiekować w łagodny i kochający sposób, zanim seksualna energia będzie mogła popłynąć swobodnie.

Blisko poziomu emocjonalnego znajduje się poziom serca, które stanowi siedzibę uczuć. We wspomnianym przekazie („Radzenie sobie z emocjami”), wprowadziliśmy rozróżnienie pomiędzy emocjami a uczuciami. Uczucia należą do sfery intuicji i wewnętrznej wiedzy. Wasza czująca strona mówi do was przez cichy szept, przepełniony mądrością i współczuciem. Emocje są dramatyczne w swej naturze i nazwaliśmy je „reakcjami nieporozumienia”, ponieważ zasadniczo tym właśnie one są: wybuchami niezrozumienia tego, co wam się przydarza. (Przekaz „Radzenie sobie z emocjami” zawiera wyjaśnienia na ten temat.)

Kiedy serca partnerów seksualnych otwierają się na siebie, pojawia się pomiędzy nimi zaufanie, miłość i poczucie bezpieczeństwa. Kiedy serce jest obecne w czasie seksualnego spotkania, pozwalacie swojej intuicji dostrzegać, co dzieje się pomiędzy wami podczas tego fizycznego kontaktu. Nie ukrywacie swoich emocji, mówicie o nich otwarcie. Stary ból może wypłynąć na powierzchnię i zostać po prostu zaakceptowany. Wy akceptujecie się takimi, jakimi jesteście, i ten rodzaj akceptacji jest największą uzdrawiającą mocą, jaka istnieje. Kiedy łączycie energię serca z energią seksualną, może mieć miejsce wielkie uzdrowienie w tym obszarze, który tego uzdrowienia bardzo potrzebuje.

Jednakże serce może również odgrywać subtelną rolę w uniemożliwianiu wam doświadczania seksualności w radosny i pełen miłości sposób. Serce mogło zamknąć się na radość pochodzącą z seksualności z różnych powodów. Po pierwsze, może istnieć w sercu pragnienie wzniesienia się ponad fizyczną ziemską rzeczywistość. Po drugie, mogą to być religijne dogmaty, powstrzymujące serce przed otwarciem się na to, czym seksualność naprawdę jest. Omówię teraz te dwie możliwości.

Serce może mieć silną skłonność do wzniesienia się ponad gęsty wymiar materialnej rzeczywistości. Jest to pewnego rodzaju nostalgia. Może w tym być tęsknota za jednością, która nie dotyczy seksualnego zjednoczenia, ale tak naprawdę zawiera w sobie odrzucanie w subtelny sposób ziemskiej rzeczywistości (a więc i seksualności również). Wielu z was doznaje pragnienia, by wykroczyć poza tę rzeczywistość. Wielu z was pamięta energię miłości i harmonii, której doświadczaliście w nie-materialnych królestwach, zanim przyjęliście postać cielesną na Ziemi. Wasze serce woła o łatwość i lekkość tej wibracji. Próbujecie chłonąć tę energię podczas medytacji. Często powoduje to uruchomienie wyższych czakr, tzn.czakry serca, gardła, trzeciego oka oraz czakry korony. One otwierają się, podczas gdy czakry położone niżej (splot słoneczny, brzuch i kość ogonowa), które są kluczowe dla waszego ziemskiego „ja”, są w mniejszym lub większym stopniu zaniedbane.

To może zdarzyć się również, i w bardziej nienaturalny sposób, kiedy bierzecie narkotyki. Gdy przyjmujecie substancje halucynogenne, górne czakry są sztucznie rozrywane i otwierane, w wyniku czego chwilowo możecie doświadczać ekstazy i rozkoszy, która sprawia, że zapominacie o gęstych i ciężkich przejawach ziemskiej rzeczywistości.

Pomimo, że tęsknota i pragnienie transcendencji są zrozumiałe, ważne jest, by pojednać się z ziemską rzeczywistością. W innym wypadku tworzycie sztuczne oddzielenie między górną a dolną częścią waszego pola energetycznego. Kiedy wolicie przebywać świadomością w górnej części waszej aury, wzrasta delikatny albo otwarty opór wobec rzeczywistości ciała, emocji i seksualności. To stwarza nierównowagę w waszym polu energetycznym.

Kiedy tęsknicie w ten sposób za Domem, spróbujcie poczuć powód i cel waszego istnienia na Ziemi właśnie teraz. Celem waszego tu istnienia nie jest przekroczenie ziemskiej rzeczywistości, ale sprowadzenie Domu na Ziemię. Jest to święta podróż.

Drugim powodem, dla którego serce trzyma się z daleka od seksualności, bywają dogmaty religijne, często z minionych wcieleń. Mogliście mieć wcielenia, w których składaliście śluby czystości, albo w których nauczyliście się odczuwać wstyd lub poczucie winy z powodu seksualności i fizycznej przyjemności. Te energie wciąż mogą pozostawać w waszym sercu. Z tego powodu możecie negatywnie osądzać albo w subtelny sposób opierać się fizycznej intymności. Te osądy i odczucia nie są oparte na prawdzie. Ponownie chcę powiedzieć, że ciało jest niewinne. Pożądanie, pragnienie i wszystkie fizyczne procesy, które wywołują tęsknotę za seksualnym zjednoczeniem, są naturalnymi, zdrowymi procesami. Brak równowagi, który pojawia się w obszarze seksualności, prawie zawsze pochodzi z nie-fizycznych poziomów, z których teraz dwa omówiłem.

Czwarty i ostatni poziom jest aspektem umysłu. Na umysłowym poziomie mogą pojawiać się moralne albo duchowe przekonania, które powstrzymują was przed cieszeniem się seksualnością. Większość z tych przekonań jest natury religijnej.

Na duchowym poziomie możecie czuć, że ciało fizyczne jest pewnego rodzaju więzieniem. Nie-fizyczna rzeczywistość, „wyższa rzeczywistość” (to jest wasze określenie, nie moje) bywa tak gloryfikowana, że przestajecie doceniać rzeczywistość fizyczną. To często się zdarza pośród świetlnych pracowników. Zwłaszcza wśród nich pojawia się częsty opór przed przyjemnością i zadowoleniem, jakich może dostarczać seksualność. Bierze się to częściowo z religijnych i moralnych przekonań, a częściowo ze zwykłego braku doświadczenia w tej sferze życia. Większość świetlnych pracowników spędziła wiele wcieleń w rolach kapłanów, zakonnic i innych tego typu osób, odosobnionych, odgrodzoncyh od społeczeństwa, i pozbawionych partnera czy rodziny. Skupiali się oni tak bardzo na swej duchowej ścieżce, że zaniedbali obszar seksualności.

Pośród ludzi typu duchowego lub religijnego częsty jest brak szacunku dla naturalnej ekspresji ciała. Jest to naprawdę niefortunne, gdyż po naszej stronie uważa się przejawienie się w materii za najświętszą podróż, w jaką tylko dusza może się wybrać. Zasiewanie i zbieranie nasion swojej boskości tak daleko od Domu, w rzeczywistości materii i formy, jest świętym przedsięwzięciem. Jest to boski, twórczy akt najwyższego rzędu.

Być może byliście kiedyś obecni przy czyjejś śmierci, albo przy narodzinach dziecka. W takich momentach dusza wchodzi w taniec z materią albo go opuszcza. Oba te punkty w czasie są otoczone atmosferą świętości. Możecie odczuć to jako głęboką, spowijającą ciszę, wypełnioną szacunkiem, która obwieszcza przybycie albo odejście danej duszy. W takich momentach po naszej stronie zasłony pojawia się wyłącznie najgłębsze poważanie dla tego, co robicie. Taniec z materią jest święty. A tak często go nie znosicie!

Seksualność w swoim prawdziwym znaczeniu jest tańcem w materii, który równocześnie ponad tę materię się wznosi. Zrównoważona samoekspresja seksualna przekracza materialną rzeczywistość – bez ignorowania albo tłumienia jej, bez zaniedbywania trzech niżej położonych czakr, i bez poszukiwania ekstazy wyłącznie za sprawą czakr górnych. Całkowita seksualność integruje wszystkie poziomy waszej istoty. Seksualność przerzuca most pomiędzy materią i duchem.

Kiedy dwoje ludzi w pełen miłości sposób spotyka się na poziomie fizycznym, wszystkie komórki w ich ciałach wibrują trochę szybciej – rozpoczynają one swój taniec. Otwiera się brama do energetycznej rzeczywistości o nieco wyższej wibracji i lżejszych odczuciach. Po seksualnym połączeniu, w którym uczestniczyliście całkowicie – swoim ciałem, duszą i umysłem – czujecie się jednocześnie spokojni i radośni. Jest to spokojna ekstaza. Komórki waszego ciała poczuły smak energii miłości i w tym momencie rzeczywistość Miłości trochę bardziej się do was przybliżyła. Byliście kanałami tej świętej energii Miłości, która tak bardzo pragnie przez was przepływać, i która ma wyłącznie największy szacunek dla waszej seksualnej natury.

Jeśli energia wszystkich czterech poziomów płynie razem w czasie seksualnego połączenia, jest to aktem boskiej kreacji. Jeśli mają narodzić się dzieci, jedynie taki akt jest naturalnym sposobem sprowadzenia ich w ziemską rzeczywistość. Gdy taniec męskiej i kobiecej energii wykonywany jest w taki pełen radości sposób, może z tego wyniknąć wyłącznie dobro i słodycz. Jeśli dziecko jest poczęte w taki sposób, wkracza ono w ziemskie królestwo na promieniach miłości i światła. Stanowi to najbardziej pełne miłości powitanie, jakie dusza może otrzymać na Ziemi.

Ponieważ energie seksualne są tak cenne, prosimy was: traktujcie swą seksualność z szacunkiem. Kiedy pojawiają się problemy, obawy albo napięcia z tym związane, nie oceniajcie swojej seksualności ani z niej nie rezygnujcie, ponieważ jest to naturalna i uświęcona część was.

Seksualne problemy i walka płci

Teraz chciałbym się zagłębić w historię seksualności, a następnie powiedzieć coś o konkretnych problemach, jakich kobiety i mężczyźni doświadczają teraz w swej seksualnej samoekspresji.

Wiele wydarzyło się w obszarze seksualności. W swojej istocie seksualność wnosi ze sobą wielki potencjał światła, ale przez to stwarza również możliwości wielkich nadużyć. Chcę teraz opowiedzieć historię walki o władzę pomiędzy kobietami a mężczyznami. Ta historia jest bardzo stara i zaczęła się tak naprawdę w czasie, kiedy pozaziemskie galaktyczne imperia zaczęły ingerować w życie na Ziemi (szczegółowy opis tego procesu znajdziecie w przekazach z serii “Lightworker”). Przedtem Ziemia była pewnego rodzaju rajem, ogrodem Edenu, w którym królowały piękno i niewinność. Nie będziemy mówić o tych czasach teraz, ale wspomnimy, że jesteście na ostatnim etapie walki o władzę, która jest znacznie starsza niż 5000 lat pisanej historii.

Na ostatnim etapie tej historii mężczyźni w oczywisty sposób odgrywają rolę sprawcy i agresora. Ale nie zawsze tak bywało. Były czasy, w których kobieta miała o wiele większą władzę w społeczeństwie, jak również w sferze osobistej. Gnębiła ona męską energię w okrutny i sadystyczny sposób. Kobiety nie są z natury uciskaną czy podporządkowana płcią, ani z definicji nie stanowią płci, która jest bardziej kochająca. Wasze stereotypy kobiet jako słodkich lecz bezradnych, a mężczyzn jako twardych lecz nieczułych dotyczą ostatniego etapu wspomnianej wyżej historii, a nie mężczyzn i kobiet jako takich.

Były czasy poprzedzające pisaną historię, w której matriarchalne społeczeństwa uważano za standard. W tamtych czasach również kobiety używały swoich energii w niszczący sposób, nie okazując szacunku dla indywidualnych sił życiowych i kreatywności wszystkich ludzkich istot. Kiedyś było tak, że kobiety miały władzę nad mężczyznami; kontrolowały i manipulowały nimi używając mocy emocji i intuicji, z którą mają naturalny związek. Używały one również swoich paranormalnych umiejętności, aby panować nad mężczyznami. Na przykład istniały rytuały ofiarne, podczas których mężczyźni byli torturowani i zabijani.

Chcę podkreślić, że wasza oficjalna historia pokazuje jeden aspekt relacji pomiędzy mężczyznami i kobietami. Cały okres ujęty przez waszą pisaną historię to czas, w którym w ewidentny sposób kobiety są uciskane przez mężczyzn. Ale uraza i nienawiść, którą mężczyźni okazywali (i wciąż mogą okazywać) kobietom nie wzięła się z niczego. Oprócz kulturowych tradycji i zwyczajów, które wpływają na nich, w zbiorowej męskiej duszy istnieją również głębokie emocjonalne rany, które pochodzą z tej o wiele starszej ery.

Bez wchodzenia w szczegóły dotyczące tamtych czasów, chciałbym poprosić was, abyście poczuli wewnątrz siebie, czy jest możliwe, że doświadczyliście tego. Pytanie dla kobiet brzmi następująco: czy możecie wyobrazić sobie, że wykorzystywałyście kiedyś swą władzę nad mężczyznami, z powodzeniem kontrolując ich energię? A pytanie dla mężczyzn brzmi: czy możecie wyobrazić sobie, że miało to miejsce na szerszą skalę, i że byliście wtedy „słabą płcią”?. Może pojawią się pewne obrazy albo wyobrażenia, gdy wewnątrz siebie zadacie to pytanie. Pozwólcie intuicji to objawić i przyjrzyjcie się, jakie emocje wypływają na powierzchnię. To może być dla was niespodzianka.

Wewnątrz zbiorowości męskiej duszy istnieje nienawiść i uraza, powstała z powodu tych pradawnych wydarzeń. Ta uraza wyraziła się w postaci uciskania żeńskiej energii w sferze polityki, a także w dziedzinie religii, zwłaszcza za sprawą kościoła. Pomysł, że seksualność jest czymś grzesznym, a w najlepszym wypadku złem koniecznym, to męska linia rozumowania, wynikająca z nienawiści i urazy powstałej w czasach ucisku seksualności mężczyzn w innej erze. Męska seksualność była w tamtych czasach wykorzystywana w sposób instrumentalny dla prokreacji, bez szacunku dla uczuć mężczyzn i uczuciowych więzi między ojcem a jego dziećmi. Dzieci były często wychowywane przez matkę w oddzieleniu od ojca, i prawie nie przykładano wagi do tego, czego ten ojciec chciał czy co myślał. Istotne wartości były przekazywane przez matkę, a niższość rodzaju męskiego była jedną z takich wartości. Mężczyzna był raczej wołem roboczym, a nie równorzędnym partnerem.

Oprócz kościoła będącego bastionem sfrustrowanej męskiej energii, świat nauki również przejawia wobec kobiecej energii niechęć. Pomimo, że nauka i religia są w wielu sprawach naturalnymi wrogami, jednoczą się one w swoim oporze wobec intuicyjnego, płynnego aspektu kobiecej energii. Dogmaty kościelne są sztywne i dławiące, ale metody naukowe również są na swój sposób ograniczające. W swym pragnieniu zdetronizowania fałszywej władzy impet współczesnej nauki był postępowy i nowatorski, utknął on jednak w ciasnocie racjonalnego myślenia, które nie pozwala kobiecej energii na współuczestnictwo. Naukowe myślenie jest analityczne i logiczne, ale nie jest wystarczająco otwarte na moc wyobraźni oraz pozazmysłowe (intuicyjne) źródła obserwacji. Awersja, jaką wielu naukowców przejawia wobec spraw „paranormalnych” i wszystkiego, co nie może być wyjaśnione przez racjonalne rozumowanie, spowodowana jest po części przez wspomnienia duszy o bólu i upokorzeniu, pochodzące z czasów, gdy kobiety dokonywały nadużyć, wykorzystując paranormalne moce przeciwko mężczyznom jako narzędzie manipulacji.

Mówię o tej starożytnej historii, ponieważ chciałbym dać jasno do zrozumienia, że w tej „wojnie płci” ostatecznie nie ma żadnych ofiar ani sprawców, żadnych „dobrych” i „złych” charakterów, ponieważ wszyscy odgrywaliście obie te role. To była walka między męskimi a żeńskimi energiami, w której energie te stały się czymś przeciwstawnym, podczas gdy pierwotnie stanowiły swoje uzupełnienie. W dzisiejszych czasach kobiety i mężczyźni ponownie łączą swe siły, aby na nowo odkryć radość i szacunek pierwotnego tańca męskości i kobiecości.

Zasadniczo kobieca energia prowadzi i inspiruje, podczas gdy męska energia służy i chroni. Kobieca energia jest natchnieniem w każdym tworzeniu; męski aspekt opiekuje się manifestacją form i aktywnością. Obie energie działają w każdym człowieku, w każdej jednostce, czy to mężczyźnie, czy kobiecie. Czy jesteście mężczyznami, czy kobietami – nie jest tak naprawdę istotne; to równowaga i relacja pomiędzy obiema energiami w was samych jest ważna.

Blokady w żeńskiej seksualności

Teraz będę mówić o blokadach energetycznych obszaru seksualnego, które przejawiają się w specyficzny sposób u kobiet oraz mężczyzn. U kobiet obszar pierwszej i drugiej czakry (kość ogonowa i pępek) jest najbardziej poturbowany i zraniony w efekcie seksualnego ucisku i przemocy na przestrzeni wielu wieków. Przez parę tysiącleci kobiety były zmuszane do pełnienia służalczej roli w prawie wszystkich dziedzinach życia społecznego, i to wciąż trwa w wielu miejscach na Ziemi. W sferze seksualnej ta nierówność przejawiała się jako gwałt, agresja i upokorzenia na wielką skalę. W wyniku tego wiele kobiet, a w istocie żeńska dusza zbiorowa, w niewiarygodnym stopniu ucierpiała. Istnieją tam głębokie emocjonalne rany, które potrzebują czasu, miłości i najwyższej troski, by mogły zostać uzdrowione.

Dążenie do seksualnego zbliżenia kobiety odczuwają często jako tęsknotę serca albo uczucie o charakterze duchowym. Gdy jednak znajdą się w sytuacji fizycznej bliskości, mogą odkryć, że nie potrafią wyrażać swojej seksualnej energii swobodnie z powodu blokad energetycznych w pierwszej i drugiej czakrze. W tych centrach energetycznych istnieją wspomnienia duszy o seksualnych zbliżeniach, do których były zmuszane i w czasie których były upokarzane. Te doświadczenia były tak bolesne, że kobieta wycofała swoją energię, swoją świadomość z obszaru brzucha. Kiedy ta część ciała jest poruszona teraz w seksualny sposób, mięśnie instynktownie zaciskają się albo ciało emocjonalne automatycznie stawia opór. Fizyczne komórki są świadome doświadczonej traumy i nie tak łatwo przyjmują zaproszenie do tańca. Chcą się wyłączyć i stworzyć barierę, aby ochronić się przed kolejnymi przejawami agresji. Ta reakcja jest całkowicie zrozumiała i zawsze powinna być traktowana w pełen szacunku sposób. Użycie jakiegokolwiek rodzaju siły w celu pokonania tego oporu w pewnym sensie stanowi ponowny gwałt na tych ośrodkach energetycznych.

Jeśli jesteście kobietami i te emocje się w was pojawiają, jest bardzo ważne, by w pełni je sobie uświadomić; może tkwić tam gniew, opór albo strach związany z fizyczną bliskością. A wszystkie te emocje są często starsze od związków, w których teraz jesteście, starsze nawet niż wasze obecne życie. W tych najniższych czakrach mogą istnieć bardzo stare urazy, które pozostawiły głębokie emocjonalne blizny.

Kobietom, które rozpoznają ten ból w sobie, radziłbym szczególnie poznać wcielenia, w których były oprawcami/agresorami (przeciwieństwem do roli ofiary). A jeżeli miałybyście trudności z uzyskaniem dostępu do poprzednich wcieleń, nawiążcie kontakt z „energią agresora albo potężnej kobiety” w was samych. To może brzmieć bardzo dziwnie, ale istnieje ku temu powód. Kiedy byłyście ofiarami seksualnej przemocy, nagromadziło to dużo gniewu w waszym polu energetycznym. Może to być gniew z wielu wcieleń. Ten gniew was blokuje i trzyma uwięzione w poczuciu bezsilności i kompleksie ofiary. Aby uwolnić ten gniew, potrzebujecie zrozumienia. Musicie zrozumieć dlaczego i po co; musicie ujrzeć większy obraz. Jeśli potraficie wyobrazić sobie siebie jako potężną kobietę, która mogła być bezlitosna i okrutna wobec mężczyzn, i poczuć wewnątrz siebie, że to jest również jakaś wasza część, wtedy gniew może się rozpuścić. Pojawi się bardziej dogłębne zrozumienie, wewnętrzna wiedza, że jesteście częścią większej karmicznej historii, w której odgrywałyście obydwie te role, sprawcy i ofiary. Uwolnienie waszych emocji bólu, bezsilności i bycia ofiarą jest niemal niemożliwe bez równoczesnego spojrzenia na wasze inne oblicze, na waszą „ciemną stronę”.

Niekoniecznie musicie wracać do minionych wcieleń, aby rozpoznać wewnątrz siebie tę ciemną część. Równie dobrze możecie się stać bardziej tego świadome poprzez obserwcaję siebie w życiu codziennym. Kiedy czujecie tę energię (tj. ochotę, aby nadużyć władzy lub ranić innych), możecie poczuć, że nie tylko byłyście bezsilnymi ofiarami zewnętrznych okoliczności. Istnieje karmiczna więź pomiędzy sprawcą a ofiarą; obie te role odzwierciedlają wasze własne aspekty.

Gdy tylko poznacie i zaakceptujecie swoją ciemną stronę, możecie spojrzeć na swe wewnętrzne rany w inny sposób i zacząć wybaczać. Gdy pojawia się zrozumienie, gniew może się rozpuścić i możecie nawiązać kontakt z głębszymi warstwami emocji: smutkiem, żalem i bólem, który istnieje na wielu poziomach, również w samym ciele.

Dla kobiet bardzo ważne jest, by przyznały się do aspektu sprawcy w sobie i pracowały z nim. Gdy jest w was nienawiść i uraza w powiązana z seksualnością, zdajcie sobie sprawę, że im więcej nienawiści i gniewu odczuwacie, tym bardziej identyfikujecie się z rolą ofiary i same okradacie się ze swojej wolności. Spróbujcie poczuć w sobie, że w obszarze seksualności odbywa się karmiczna gra, w której odgrywałyście obie role, zarówno pozytywnego bohatera, jak również i czarnego charakteru. Z tej pozycji możecie dojść do miejsca przebaczenia – wybaczając sobie, jak również i innym. Wszystko ma swoją przyczynę. Akty przemocy i ucisku mogą wydawać się bezsensowne, ale za nimi zawsze jest ukryta jakaś historia. A ilekroć pojawia się seksualna przemoc, zostawia ona głębokie ślady na wszystkich czterech poziomach istoty ludzkiej.

Blokady w męskiej seksualności

Jeśli chodzi o męski sposób doświadczania seksualności, blokady, jakie się tu pojawiają, pochodzą głównie z poziomu serca albo głowy. Na tych poziomach może istnieć strach przed poddaniem się, strach przed głęboką, emocjonalną bliskością. Ten strach pochodzi zazwyczaj z bardziej odległych czasów, niż możecie pamiętać. Wiąże się z erą, w której kobiety dominowały nad mężczyznami. W ten sposób seksualne przyciąganie, które pierwotnie było niewinną i spontaniczną grą, stało się czyms groźnym. Mężczyźni nauczyli się, że niebezpiecznie jest otwarcie okazywać swoje uczucia i otwierać serce przed swym partnerem.

W mężczyznach tkwią głębokie obawy przed uleganiem swojej czującej stronie, i lęki te niekoniecznie muszą się manifestować na fizycznym poziomie. Mogą oni uczestniczyć w fizycznym akcie płciowym, jednocześnie trzymając swe uczucia na dystans. Zatem mężczyzna może być seksualnie obecny na fizycznym poziomie, podczas kiedy jego emocjonalna natura jest (częściowo) nieobecna. Jego emocje są trzymane pod kluczem z powodu strachu przed otwarciem się i byciem narażonym na kolejną możliwość odrzucenia. W obszarze emocji istnieją u mężczyzn stare wspomnienia duszy, dotyczące bycia porzuconymi i emocjonalnie zranionymi.

Cierpliwość i miłość

Na ogół blokady energetyczne są nieco inne w mężczyznach i w kobietach. Dlatego jest bardzo ważne, by komunikować się ze sobą otwarcie, by mówić co czujecie i czego doznajecie, kiedy jesteście razem. Gdy naprawdę ufacie swoim partnerom, możecie bez wstydu zbadać, gdzie wasza seksualna energia blokuje się w sytuacjach intymnych. Możecie to zrobić po prostu przez uświadomienie sobie w chwilach, gdy czujecie przepływ podniecenia i pojawia się między wami poczucie bliskości, jak dalece pozwalacie sobie to czuć i wyrażać. Zobaczcie, czy czujecie się zablokowani w jakiejś części waszego ciała lub emocji. Czy odczuwacie przyjemne ciepło w sercu, kiedy jesteście razem z partnerem? Czy czujecie duchową otwartość wobec tej drugiej osoby? Czy jesteście gotowi spotkać jego lub ją w ich totalności?

To może zabrzmieć dziwnie, ale obawiacie się prawdziwej intymności. Wszyscy pragniecie udanych i wzbogacających związków. Na ulicach prawie każdy billboard odnosi się do ideału emocjonalnie i seksualnie satysfakcjonujących relacji. Ale prawdziwa bliskość was przeraża. Kiedy ktoś drugi podchodzi bardzo blisko i prosi was, abyście zdjęli wszystkie swoje maski, pojawiają się wszystkie możliwe rodzaje zahamowań, których nie byliście świadomi. W chwilach, gdy wypływają one na powierzchnię, spróbujcie ich nie osądzać. Zamiast tego spójrzcie na to jak na okazję, by zbadać te zahamowania i blokady. Nikt nie jest od nich wolny. Niemal wszyscy ludzie mają blokady, które uniemożliwiają im doświadczanie seksualności w jej pełni, tak jak to opisałem na początku. Dlatego chcę prosić was wszystkich, abyście przyjrzeli się przepływowi seksualnej energii w sobie z pełną miłości świadomością – czy jesteście sami, czy w związku – i potraktowali blokady, które odnajdziecie, delikatnie i z szacunkiem. Siła jest najgorszym doradcą w tych sprawach. Cierpliwość i miłość są najważniejsze.

Pielęgnujcie tęsknotę za prawdziwym i pełnym doświadczeniem seksualności! Nie wylewajcie dziecka z kąpielą. To pragnienie jest zdrowe. Droga do pełnego i radosnego doświadczania seksualności może być długa i kręta. Ale wzdłuż tej drogi wzrasta miłość i współczucie dla siebie jak również i innych, a to jest tak ogromnie cenne w waszym ludzkim świecie.

Uzdrawiacie starożytną historię walki między kobietami i mężczyznami. Męskie i żeńskie energie chcą spotkać się razem ponownie i połączyć się w tańcu radości i kreatywności. Wszystko, co wnosicie do tej sfery na poziomie indywidualnym, wywiera pozytywny wpływ na wspólną ludzką duszę. Wasza miłość do siebie samych sprawia, że energie cierpliwości i miłości stają się dostępne również dla innych.

Edycja Wika

© Pamela Kribbe 2006

niedziela, 5 czerwca 2011

Radzenie sobie z Emocjami

6-ty przekaz z serii Uzdrawianie

Drodzy przyjaciele, jestem szczęśliwy, będąc pośród was ponownie i komunikując się z wami w taki sposób. Muszę powiedzieć, że to również dla mnie wiele znaczy. Bardzo sobie cenię te spotkania, ponieważ w ten sposób mogę być bliżej was, niż na moim własnym poziomie rzeczywistości.
Jednakże ja zawsze żyję wewnątrz waszych serc i czekam na te chwile, kiedy jesteście otwarci i wrażliwi na moją energię. Moja energia, energia Chrystusowa, która odradza się w tym czasie, nie jest wyłącznie moją energią. Nie jest to po prostu energia jednego człowieka, który żył kiedyś na Ziemi; jest to wspólne pole energetyczne, w którym uczestniczycie w sposób o wiele głębszy, niż sobie to uświadamiacie.

Wszyscy przyjęliście kiedyś ślubowanie, wszyscy wyraziliście intencję, by doprowadzić tę energię do rzeczywistości Ziemi, by zakotwiczyć ją w Ziemi. Przez wiele wcieleń, przez wiele wieków, pracowaliście nad tą misją. Wszyscy bierzecie udział w narodzinach wewnętrznego ziarna chrystusowego, a ja wam w tym pomagam. Byłem prekursorem, ale zasianie chrystusowych nasion było zbiorowym wysiłkiem. Nawet moje przybycie na ziemię było możliwe tylko dzięki polu energii, które było tu obecne, utkane przez was. My pracujemy razem, jesteśmy jednością. Dlatego też jestem dostępny dla każdego z was. Nie jestem dostępny wyłącznie dla jakiejś jednej osoby. Jestem tu, służąc wam wszystkim.
Dziś chcę porozmawiać o kwestii, która dotyka was często i głęboko w waszym życiu codziennym. Chodzi o radzenie sobie z emocjami.

Ostatnim razem mówiłem o energiach męskości i kobiecości, które przepływają przez wasze pole energetyczne i przez wasze czakry. Podkreśliłem wagę uzdrowienia trzech najniżej położonych czakr jako część stawania się całymi i kompletnymi dla siebie samych (whole and complete unto yourself). Uznałem, że należy to mocno podkreślić, jako że niektórzy z was, którzy pragną duchowości, mają skłonność do zamykania się, zarówno na poziomie myśli jak i uczuć, w wyższych czakrach.
Serce, trzecie oko i czakra korony są dla was atrakcyjne, ponieważ te centra energetyczne łączą was z wyższymi królestwami, które są dla was tak naturalne. Ale rzeczywiste wewnętrzne przełomy muszą teraz pojawić się na niższym poziomie, w obszarze niższych czakr, bliżej ziemi.
Obszar uczuć jest podstawowym obszarem w procesie waszego rozwoju ku wolności i całości. Jesteście duchowymi istotami. Pochodzicie z wymiaru rzeczywistości, w którym nie znaliście gęstości i chropowatości ziemskiej rzeczywistości. Poradzić sobie z tym nie było łatwo.
W wielu wcieleniach próbowaliście wyrazić swoją kosmiczną energię tu, na Ziemi. I w tym procesie, w trakcie przekazywania swej energii Ziemi, zostało nagromadzonych wiele głębokich urazów. Ciało emocjonalne, które wszyscy macie, jest pełne ran i traum. I o tym chcę dzisiaj mówić. 
Każdy, kto idzie drogą wewnętrznego wzrostu, wie, jak ważne są emocji: wie, że nie powinniście ich tłumić, że musicie dojść z nimi w jakiś sposób do porozumienia, i że ostatecznie musicie je uwolnić. Ale na czym te emocje naprawdę polegają, nie zawsze jest takie jasne.
Najpierw chcę poczynić rozróżnienie pomiędzy emocjami a uczuciami. Nie chodzi mi tu o konkretne terminy czy etykietki i możecie używać tu innych nazw, ale chcę rozróżnić pomiędzy emocjami – jako energiami, które są w zasadzie wyrazem nieporozumienia – oraz uczuciami czy też energiami, które są formą wyższego zrozumienia.
Uczucia są waszymi nauczycielami, podczas gdy emocje są waszymi dziećmi.
Emocje są energiami, które w wyraźny sposób przejawiają się w ciele fizycznym. Emocje są reakcją na rzeczy, których nie bardzo rozumiecie. Zastanówcie się, co się wydarza, kiedy ogarnia was atak furii. Na przykład ktoś niespodziewanie zranił wasze uczucia i czujecie, że narasta w was gniew. Możecie odczuć to wyraźnie w swoim ciele; czujecie w pewnych miejscach, że energia staje się napięta. To fizyczne napięcie albo zaciśnięcie, które następuje po energetycznym szoku, pokazuje wam, że istnieje coś, czego nie rozumiecie. Przychodzi do was jakaś energia, którą uważacie za nieusprawiedliwioną. To poczucie bycia potraktowanymi niesprawiedliwie, krótko mówiąc nie-porozumienie, wyładowuje się poprzez tę emocję. Emocja jest wyrazem nie-zrozumienia, jest energetycznym wybuchem i uwolnieniem.
Gdy to się zdarza, stoicie przed następującym wyborem: co zrobię z tą emocją? Czy zamierzam oprzeć na niej mojej zachowanie? Czy zamierzam użyć jej jako paliwa dla moich reakcji wobec innych ludzi, czy też zostawię tę emocję w spokoju i oprę swoje zachowanie na czymś innym?
Przed udzieleniem odpowiedzi na to pytanie, chciałbym wyjaśnić naturę uczuć.
Emocje są zasadniczo eksplozjami nieporozumienia, które możecie wyraźnie zauważyć w swoim ciele. Uczucia, z drugiej strony, są odmiennej natury i są również postrzegane inaczej. Uczucia są spokojniejsze niż emocje. One są szeptem duszy, który dociera do was poprzez delikatne szturchnięcia, w postaci wewnętrznego „wiedzenia” (knowingness) albo nagłego intuicyjnego działania, które później okazuje się czymś bardzo roztropnym.

Emocje zawsze mają w sobie coś bardzo intensywnego i dramatycznego. Pomyślcie o atakach niepokoju, strachu, wściekłości czy głębokiego smutku. Emocje ogarniają was całkowicie i odciągają od waszego duchowego centrum. W chwilach, gdy jesteście bardzo rozemocjonowani, jesteście przepełnieni pewnym rodzajem energii, która odciąga was od waszego centrum, waszej wewnętrznej jasności. W tym rozumieniu emocje są jak chmury zasłaniające słońce.
Nie chcę w ten sposób powiedzieć czegokolwiek przeciwko emocjom. Emocje nie powinny być tłumione; są one bardzo wartościowe jako środek do głębszego poznania samych siebie. Ale chcę w ten sposób określić, jaka jest natura emocjonalnej energii: to eksplozja nieporozumienia. Emocje w zasadzie wypychają was poza wasze centrum.
Uczucia, z drugiej strony, przyciągają was w głąb siebie, do waszego centrum. Z uczuciami blisko wiąże się to, co nazywacie intuicją. Uczucia wyrażają wyższe zrozumienie, rodzaj zrozumienia, który przekracza zarówno emocje, jak i umysł.
Uczucia rodzą się w nie-fizycznym królestwie, poza ciałem. Dlatego nie są odbierane one tak wyraźnie w obrębie jednego obszaru ciała fizycznego. Zauważcie, co się wydarza, kiedy coś wyczuwacie,  np. jakąś atmosferę albo nastrój, albo macie przeczucia w stosunku do jakiejś sytuacji. Pojawia się w was pewien rodzaj „wiedzenia”, który wydaje się przychodzić z zewnątrz i nie jest reakcją na coś zewnętrznego. To przybywa „znikąd”. W takim momencie możecie poczuć jakby coś otwierało się w waszej czakrze serca.
Jest wiele momentów, w których taka wewnętrzna wiedza do was przychodzi. Na przykład możecie „wiedzieć” coś o kimś, chociaż nawet z tym kimś nie rozmawialiście. Możecie wyczuwać coś, co dotyczy was dwojga, a co później odegra ważną rolę w waszej relacji. Takie rzeczy niełatwo wyrazić słowami – to „po prostu uczucie” – i na pewno nie jest to łatwe do zrozumienia przez umysł. (To są te momenty, w których wasz umysł staje się sceptyczny i mówi wam, że coś zmyślacie albo że zaczynacie wariować).

Chciałbym wspomnieć o jeszcze jednej energii, która jest raczej natury „uczuciowej” niż emocjonalnej. Jest to radość. Radość może być zjawiskiem, które przekracza emocje. Czasami możecie czuć w sobie jakiś rodzaj radości, która was unosi bez jakiegoś szczególnego powodu. Czujecie w sobie boskość i bliski związek ze wszystkim, co istnieje. Takie uczucie może się pojawić, kiedy najmniej się tego spodziewacie. To tak, jakby dotknęło was Coś Większego albo jakbyście dotknęli jakiejś Większej Rzeczywistości. Uczucia nie tak łatwo wywołać i wydają się one pojawiać „znikąd”. Emocje prawie zawsze mają jasną, bezpośrednią przyczynę w świecie zewnętrznym, która „uruchamia wasz przycisk”.
Uczucia pochodzą z wymiaru waszej Większej czy też Wyższej Jaźni. Trzeba być wewnętrznie wyciszonymi, żeby usłyszeć te szepty w waszych sercach. Emocje mogą zakłócać tę wewnętrzną ciszę i spokój. Dlatego istotne jest, by stać się emocjonalnie spokojnymi, i aby uzdrowić i uwolnić stłumione emocje. Jedynie z poziomu uczuć, które łączą was z waszą duszą, możecie podejmować zrównoważone decyzje.
Przebywając w ciszy i spokoju możecie poczuć całą swą istotą, co jest dla was właściwe w danym momencie. Podejmowanie decyzji opartych na emocjach to podejmowanie decyzji z nie-wyśrodkowanej pozycji. Najpierw należy uwolnić emocje i nawiązać kontakt z waszym wewnętrznym jądrem, w którym odnajdziecie przejrzystość.
Teraz chciałbym zająć się sprawą tego, jak najlepiej radzić sobie ze swoimi emocjami.

Powiedziałem, że “uczucia są waszymi nauczycielami, a emocje waszymi dziećmi”. Analogie pomiędzy „dawać się ponieść emocjom ” i „być jak dziecko” są wielce znamienne. Wasze „wewnętrzne dziecko” jest siedzibą waszych emocji. Istnieje również uderzające podobieństwo pomiędzy sposobem, w jaki zajmujecie się swoimi własnymi emocjami a sposobem, w jaki odnosicie się do rzeczywistych dzieci.
Dzieci są uczciwe i spontaniczne w swoich emocjach i nie ukrywają ich ani nie tłumią aż do czasu, kiedy osoby dorosłe nie zachęcą ich do tego. Fakt, że dzieci spontanicznie wyrażają swoje emocje, nie oznacza jednak, że doświadczają one tych emocji w zrównoważony sposób. Każdy wie, że dzieci mogą dać się ponieść swym emocjom (takim jak wściekłość, strach albo smutek) i często nie są w stanie położyć im kresu. W takiej sytuacji dziecko może prawie utonąć w swych emocjach i to sprawia, że staje się ono niezrównoważone, tzn. wychodzi ze swego centrum.

Jednym z powodów tej niepohamowanej emocjonalności jest to, że dziecko dopiero niedawno opuściło świat, w którym nie istnieją prawie żadne granice. W eterycznych czy astralnych wymiarach nie było takich ograniczeń, jakie istnieją w fizycznym królestwie, wewnątrz ciała fizycznego. Emocje dziecka są często „reakcją nieporozumienia” w stosunku do tej fizycznej rzeczywistości. Dlatego kiedy dzieci dorastają, potrzebują pomocy i wsparcia w radzeniu sobie ze swoimi uczuciami. To jest częścią procesu „zrównoważonego wcielania się” (“balanced incarnating”) na Ziemi.
W jaki więc sposób postępujecie ze swoimi emocjami, których doznajecie wy albo wasze dzieci?
Emocje nie powinny być osądzane ani tłumione. Emocje są ważną częścią was jako istot ludzkich i jako takie wymagają szacunku i akceptacji. Możecie patrzeć na swoje emocje jak na swoje dzieci, które potrzebują waszej uwagi i szacunku, jak również waszych wskazówek.
Emocje najlepiej możecie postrzegać jako energię, która przychodzi do was po uzdrowienie. Dlatego ma to duże znaczenie, by nie pozwolić się całkowicie porwać przez emocje, lecz by pozostać zdolnymi do spojrzenia na nie z pozycji neutralnej. To ważne, by zachować świadomość. Można by to ująć taki sposób: nie powinniście tłumić emocji, ale nie powinniście również w nich zatonąć. Gdyż kiedy w nich toniecie, kiedy całkowicie identyfikujecie się z nimi, dziecko w was staje się tyranem, który będzie prowadził was na manowce.
Najważniejsza rzecz, którą możecie zrobić z emocją, to wpuścić ją do środka, poczuć wszystkie jej aspekty nie tracąc przy tym świadomości. Weźmy na przykład gniew. Możecie zaprosić gniew, aby się w pełni przejawił, i doświadczyć go w różnych obszarach waszego ciała, a w tym samym czasie w neutralny sposób go obserwować. Taki rodzaj świadomości uzdrawia. Dzieje się tak, kiedy – obejmując tę emocję, która zasadniczo jest formą nieporozumienia – robisz to ze zrozumieniem. To jest duchowa alchemia.

Wyjaśnię to za pomocą przykładu. Twoje dziecko uderzyło się w kolano o stół i to je naprawdę zabolało. Jest zdenerwowane, krzyczy z bólu i kopie stół, ponieważ jest za to na niego złe. Ono uważa, że stół jest źródłem tego bólu.
Emocjonalne doradztwo w tym momencie oznacza, że rodzic najpierw pomaga dziecku nazwać jego doświadczenie. „Jesteś rozgniewana, tak? Boli cię, prawda?” Nazwanie tego jest kluczowe. Przenosisz źródło problemu ze stołu do samego dziecka. „To nie zależy od stołu, to ty się uderzyłaś, to ty się rozgniewałaś. Tak, ja rozumiem twoje emocje!”
Rodzic obejmuje emocję dziecka ze zrozumieniem, z miłością. W chwili, gdy dziecko poczuje się zrozumiane i uszanowane, jego gniew stopniowo się rozpuści. Fizyczny ból wciąż może być obecny, ale jego opór wobec bólu, gniew z tym związany, mogą się rozwiać. Dziecko odczytuje współczucie i zrozumienie w waszych oczach, a to uspokaja i łagodzi jego emocje. Stół, powód emocji, przestaje mieć jakikolwiek związek z tą sprawą.

Obejmując daną emocję ze zrozumieniem i współczuciem, przesuwacie punkt skupienia uwagi dziecka z zewnętrza ku wnętrzu, i uczycie dziecko przyjmować odpowiedzialność za swoje emocje. Pokazujecie mu, że jego reakcja na zewnętrzny czynnik nie jest mu narzucona, ale jest kwestią wyboru. Może wybrać nieporozumienie albo zrozumienie. Może wybrać walkę albo akceptację. Może wybrać.
To również odnosi się do relacji z waszymi własnymi emocjami, z waszym własnym wewnętrznym dzieckiem. Pozwalając swoim emocjom wejść, nazywając je i czyniąc wysiłek, by je zrozumieć, pokazujecie, że naprawdę szanujecie i dbacie o wasze wewnętrzne dziecko. Przesuwając punkt skupienia z „zewnątrz” do „wewnątrz”, biorąc odpowiedzialność za emocje, pomagacie stwarzać wewnętrzne dziecko, które nie chce sprawiać bólu innym, i które nie chce się czuć ofiarą. Silne emocje – gniew, żal czy strach – zawsze zawierają w sobie element bezsilności, tzn. poczucia, że jesteście ofiarą czegoś istniejącego na zewnątrz was. Kiedy nie skupiacie się na okolicznościach zewnętrznych, ale na swojej wobec nich reakcji i swoim bólu, wtedy „odprawiacie” świat zewnętrzny jako powód waszych emocji. Nie przejmujecie się za bardzo tym, co dało początek danej emocji. Całkowicie zwracacie się do wewnątrz i mówicie sobie: w porządku, taka była moja reakcja i rozumiem dlaczego. Rozumiem, dlaczego czuję się w ten sposób i dlaczego tak się zachowuję, i zamierzam siebie wspierać.
Odnoszenie się do swoich emocji w taki pełen miłości sposób jest wyzwalające. Wymaga to pewnego rodzaju dyscypliny wewnętrznej. Uwalnianie zewnętrznej rzeczywistości od etykietki „źródła zła” i branie na siebie pełnej odpowiedzialności oznacza, że uznajecie, że to „wy wybieracie określone sposoby reagowania”. Przestajecie się sprzeczać o to, kto ma rację a kto nie, kto jest winny i za co, i po prostu uwalniacie cały łańcuch wydarzeń, który miał miejsce poza waszą kontrolą. „Teraz doświadczam tej emocji w pełnej świadomości, że właśnie to wybieram”. To jest przejęcie odpowiedzialności. To jest odwaga!

Dyscyplina wewnętrzna polega tu na tym, że porzucacie przekonanie o swej słuszności i o byciu bezsilną ofiarą. Dajecie sobie spokój z odczuwaniem gniewu i poczuciem bycia niezrozumianymi, oraz z wszystkimi innymi przejawami kompleksu ofiary, które czasem mogą być tak przyjemne (Tak naprawdę często uwielbiacie te emocje, które was najdotkliwiej gryzą). Przyjmowanie odpowiedzialności jest aktem pokory. Oznacza uczciwość wobec samych siebie, nawet w momentach waszej największej słabości.
Na tym polega ta dyscyplina wewnętrzna, o którą was proszę. To zwrócenie się do swego wnętrza wymaga zarazem najwyższego współczucia.  Na daną emocję, którą jesteście gotowi w uczciwy sposób uznać za swoje własne dzieło, patrzycie równocześnie z łagodnym zrozumieniem. „Wybrałeś gniew tym razem, prawda?”  Współczucie mówi wam:  “W porządku, mogę zrozumieć dlaczego i wybaczam ci. Może kiedy lepiej poczujesz moją miłość i wsparcie, nie będziesz skłonny do takiej reakcji następnym razem.”
Na tym polega prawdziwa rola świadomości w samo-uzdrawianiu. To właśnie oznacza duchowa alchemia. Świadomość nie walczy ani nie odrzuca niczego; ona obejmuje ciemność świadomością. Obejmuje energie nieporozumienia ze zrozumieniem i w ten sposób przemienia zwykły metal w złoto. Świadomość i miłość są w istocie swej tym samym. Bycie świadomymi oznacza pozwalanie czemuś być i obejmowanie tego swoją miłością i współczuciem.
Często myślicie, że „sama świadomość” to za mało, by przezwyciężyć swoje emocjonalne problemy. Mówicie: wiem, że tłumiłem emocje, znam powód tego, jestem świadomy, ale to nie pomaga.
W takim razie istnieje w was subtelny opór przed tą emocją. Trzymacie ją na dystans ze strachu, że się w niej pogrążycie. Ale nigdy tak się nie dzieje, jeśli w sposób świadomy wybieracie, aby pozwolić jej wejść.
Jak długo trzymacie jakąś emocję na dystans, jesteście z nią w stanie wojny. Zwalczacie ją, a ona na różne sposoby zwróci się przeciwko wam. W końcu nie możecie już jej utrzymać na zewnątrz. Ona ujawni się w waszym ciele jako ból, napięcie, albo jako uczucie depresji. Kiedy jesteście przygnębieni czy znużeni, jest to często wyraźna oznaka tego, że tłumicie pewne emocje.
Rzecz w tym, że trzeba pozwolić emocjom, aby w pełni wkroczyły do waszej świadomości. Jeśli nie wiecie dokładnie, jakie są w was emocje, możecie równie dobrze zacząć od odczuwania napięć w waszym ciele. To jest brama do emocji. W waszym ciele wszystkie one są przechowywane. Na przykład jeśli czujecie ból albo napięcie w rejonie żołądka, możecie udać się tam swoją świadomością i spytać, o co chodzi. Niech  komórki waszego ciała do was przemówią. Albo wyobraźcie sobie, że pojawia się przed wami dziecko. Poproście, by pokazało wam ono, jaka emocja w nim dominuje.
Jest wiele sposobów na połączenie się ze swoimi emocjami. Ważne jest, byście zdawali sobie sprawę, że energia, która została zablokowana w emocjach, chce się poruszyć. Ta energia chce zostać uwolniona i dlatego puka do waszych drzwi w postaci fizycznej dolegliwości albo stresu czy depresji. Chodzi o to, żebyście się otworzyli i przygotowali na odczuwanie tej emocji.
Emocje są częścią waszej ziemskiej rzeczywistości – ale nie powinny one przejmować nad wami kontroli. Emocje są niczym chmury dla słońca. Dlatego jest to tak ważne, byście byli świadomi swych emocji i w sposób świadomy się nimi zajmowali. Z poziomu przejrzystego i zrównoważonego ciała emocjonalnego jest znacznie łatwiej skontaktować się z waszą duszą albo wewnętrznym rdzeniem dzięki waszej intuicji.

W waszym społeczeństwie jest dużo zamieszania wokół emocji. Łatwo to zauważyć między innymi z powodu wielkiej ilości debat i zamieszania wokół tematu wychowania dzieci. Dzieci są oczywiście dużo bardziej emocjonalne i spontaniczne niż osoby dorosłe. To stwarza trudności. Co zrobić, jeśli naruszają one jakieś wasze moralne granice? Co zrobić, jeśli sytuacja wymyka się spod kontroli i powstaje chaos? Czy powinniście karać dzieci, czy pozwalać im na swobodną ekspresję? Czy ich emocje muszą być kontrolowane czy nie?
Ważną sprawą w wychowaniu dzieci jest to, że uczą się one wtedy rozumieć swoje emocje, uczą się rozumieć skąd one pochodzą, i uczą się brać za nie odpowiedzialność. Z twoją pomocą dziecko może nauczyć się widzieć swoje emocje jako „eksplozje nieporozumienia”. To zrozumienie zapobiega „zatonięciu” dziecka w jego emocjach i wymykaniu się ich spod kontroli. Zrozumienie wyzwala i sprowadza was z powrotem do waszego centrum bez tłumienia emocji. Aby nauczyć swoje dziecko obchodzenia się z emocjami w taki sposób, rodzic ma być tego żywym przykładem.
Wszystkie pytania, jakie możecie mieć na temat postępowania z dziećmi, odnoszą się również do was samych. Jak radzicie sobie ze swoimi własnymi emocjami? Czy jesteście twardzi dla siebie? Kiedy czujecie się zdenerwowani lub smutni przez jakiś czas, czy narzucacie sobie dyscyplinę przez mówienie: “No już, pozbieraj się i rusz się”? Czy tłumicie emocje? Czy czujecie, że narzucanie sobie dyscypliny jest dobre i niezbędne? Kto nauczył was tego? Czy to było któreś z rodziców?

A może podchodzicie do tego w inny sposób? Czy pogrążacie się w swojej emocji, nie chcąc pozwolić jej odejść? To też jest częstym przypadkiem. Mogliście czuć od dłuższego czasu, że jesteście ofiarą jakiejś zewnętrznej  sytuacji, na przykład waszego wychowania, zachowania partnera albo środowiska w pracy. W pewnym momencie bardzo wyzwalające mogło być wejście w kontakt z waszym wewnętrznym gniewem, odnoszącym się do tych negatywnych rzeczy, które miały na was wpływ. Gniew może dać wam możliwość, by uwolnić się spod tych wpływów i pójść własną drogą. Jednakże możecie tak rozsmakować się w swoim gniewie, że nie zechcecie się go w ogóle pozbyć. Zamiast stać się drzwiami, staje się on sposobem życia. Powstaje wtedy pewna forma kompleksu ofiary, który jest jak najdalsza od uzdrowienia. Powstrzymuje was ona przed prawdziwym osadzeniem się w swojej własnej mocy.
To bardzo ważne, by przyjąć odpowiedzialność za własne emocje i nie zrobić z nich prawd absolutnych. Gdy nadacie im status prawdy, zamiast patrzeć na nie jako na „eksplozje nieporozumienia”, oprzecie na nich swoje działania, a to będzie skutkować podejmowania decyzji poza waszym centrum.
To samo przytrafia się dzieciom, którym pozwolono na zbyt wiele wolności emocjonalnej. Dziczeją one i stają się nieokiełznane; zostają małymi tyranami, a to nie jest słuszne. Emocjonalny chaos jest tak samo nieprzyjemny dla dziecka, jak i dla jego rodzica.
Krótko mówiąc, możecie być zbyt surowi albo zbyt pobłażliwi, gdy obchodzicie się ze swoimi emocjami (i, analogicznie, ze swoimi dziećmi). Chcę omówić trochę dokładniej ten „pobłażliwy” sposób, ponieważ wydaje się on być w tych czasach częściej spotykany. Od lat sześćdziesiątych ludzie zaczęli sobie uświadamiać, że powstrzymywanie emocji nie jest wyjściem, gdyż dławi ono waszą spontaniczność i kreatywność, a w rzeczy samej waszą własną duszę. Społeczeństwo chce stwarzać zdyscyplinowane i posłuszne dzieci, które przejmują się bardziej zasadami niż podszeptami serca i to jest tragedia – dla społeczeństwa, jak również i dla jednostek.

Ale co z tą drugą skrajnością: co się dzieje, kiedy usprawiedliwiacie emocje w taki sposób, że one opanowują i kontrolują wasze życie?
Możecie bardzo łatwo zaobserwować, czy są w was emocje, które cenicie tak wysoko, że uznajecie je za prawdę, zamiast za to, czym one są naprawdę: wybuchami nieporozumienia. To są te emocje, z którymi się utożsamiacie. Paradoksem jest to, że często są to emocje, które wywołują w was wiele cierpienia. Na przykład: bezsilność („nic nie jestem w stanie z tym zrobić”), kontrola („ja to załatwię”), gniew („to ich wina”) albo żal („życie jest beznadziejne”). Te wszystkie emocje, chociaż są bolesne, na innym poziomie dają wam coś specjalnego, czego się trzymacie.
Rozważmy bezsilność albo czucie się „ofiarą”. Ten emocjonalny wzorzec może mieć zalety. Może dawać wam poczucie bezpieczeństwa. Zwalnia was z pewnych obowiązków czy odpowiedzialności: „Nic na to nie mogę poradzić, no nie?”. Siedzicie w ciemnym kącie, ale wydaje się on bezpieczny. Niebezpieczeństwo identyfikowania albo „stapiania się” z takim emocjonalnym wzorcem przez dłuższy czas polega na tym, że tracicie kontakt ze swoją własną prawdziwą wolnością, z waszym najgłębszym boskim jądrem.
Na waszej ścieżce życiowej mogły wydarzyć się rzeczy, które uzasadniają pojawienie się w was emocji gniewu i urazy. Mogło się to zdarzyć w czasach waszej młodości, w czasie późniejszym czy nawet w przeszłych wcieleniach. To bardzo ważne, żebyście nawiązali kontakt z tymi emocjami w sposób świadomy, i abyście uświadomili sobie gniew, smutek czy jakąkolwiek inną intensywną energię, którą w sobie macie. Ale w pewnym momencie musicie wziąć odpowiedzialność za swoje emocje, ponieważ one tworzą wasze reakcje na zewnętrzne wydarzenia.

Bycie w centrum, przebywanie w stanie przejrzystości i duchowej równowagi oznacza, że bierzecie pełną odpowiedzialność za wszystkie emocje, jakie w was są. Wtedy możecie dostrzec w sobie na przykład  gniew, i powiedzieć jednocześnie: to była moja reakcja na pewne wydarzenia. Obejmuję tę reakcję zrozumieniem, ale zarazem mam zamiar ją uwolnić.
Ostatecznie nie o to w życiu chodzi, żeby mieć rację; chodzi o to, by być wolnymi i całkowitymi. Uwolnienie starych emocjonalnych reakcji, które stały się stylem życia, jest bardzo wyzwalające.
Rzec by można, że chodzi w tym wszystkim o subtelną, środkową drogę pomiędzy powstrzymywaniem emocji a utonięciem w nich. Na obu tych skrajnych drogach nie byliście wychowywani zgodnie z ideami i przekonaniami, które są zgodne z naturą duchowej alchemii. Istotą duchowego wzrostu jest to, że nie powstrzymujecie niczego, ale jednocześnie bierzecie za to pełną odpowiedzialność. Ja to czuję to, ja wybieram tę reakcję, więc ja mogę ją uzdrowić. Ubiegając się o mistrzostwo (Claiming your mastership) – o tym naprawdę jest moja wiadomość dla was.
Być może nie jest to właściwie droga środka, lecz jakaś odmienna droga. Chodzi tu o duchowe mistrzostwo. Gdy zaakceptujecie wszystko, co w was jest, wznosicie się ponad to i zostajecie tego mistrzami. Mistrzostwo jest zarazem silne, jak i łagodne. Jest przyzwalaniem, a równocześnie wymaga wielkiej dyscypliny: dyscypliny polegającej na odwadze i uczciwości.
Potwierdźcie swoje mistrzostwo, stańcie się mistrzami emocjonalnych części, które wam dokuczają, często za waszymi plecami. Nawiążcie z nimi kontakt, przyjmijcie odpowiedzialność. Nie pozwólcie, by kierowały wami nieświadome emocjonalne zranienia, które odwracają waszą uwagę i tarasują waszą drogę do wewnętrznej wolności. Tym, co uzdrawia, jest wasza świadomość. Nikt za was nie może przywrócić wam władzy nad waszymi własnymi emocjami. Nie ma żadnych zewnętrznych instrumentów czy środków, by się tych emocji pozbyć. To dzięki uświadomieniu ich sobie z mocą, determinacją i współczuciem, zostają one uwolnione do Światła.

Stawanie się całkowitymi i wolnymi na emocjonalnym poziomie jest jednym z najważniejszych aspektów rozwoju duchowego. Chcę to zakończyć mówiąc: nie róbcie z tego czegoś trudniejszego, niż to rzeczywiście jest. Duchowa droga jest prostą drogą. Chodzi na niej o miłość do siebie i wewnętrzną jasność. Nie wymaga ona żadnej konkretnej wiedzy ani jakichkolwiek specjalnych rytuałów, zasad ani metod. Wszystko, czego potrzebujecie dla swojego duchowego rozwoju, jest w was.
W spokojnej chwili zwróćcie się ku waszej czującej części. Niech ta czująca część powie wam, co potrzebuje zostać w was rozjaśnione i oczyszczone. Zaufajcie swojej intuicji. Pracujcie nad nią. Wierzcie w siebie. Jesteście mistrzami swojego życia, mistrzami swojej wyjątkowej drogi do miłości i wolności.

© Pamela Kribbe 2005

Tlumaczenie ?  Korekta Wika