czwartek, 7 marca 2013

Związki miłości


Drodzy przyjaciele, jestem Jeszua. Pozdrawiam was wszystkich uroczyście. Jestem tutaj całym sercem. Chcę się z wami dzielić, gdyż jesteście moimi braćmi i siostrami, i czuję z wami głębokie pokrewieństwo. Nie jestem kimś większym czy wyższym od was, jesteśmy jednością.

Wyruszyliśmy wspólnie, aby zasiać na Ziemi ziarno Chrystusowej energii, ziarno które w miarę upływu czasu powoli wzrasta i rozkwita w całkowicie dojrzały kwiat. Ten czas na Ziemi stanowi dopełnienie tej podróży. Jest to czas, kiedy wiele siewek zaczyna się rozwijać, i na wiele sposobów to wy jesteście tymi pąkami kwiatów. Razem tworzymy całość, zbiorowość dusz, które są oddane sprawie narodzin nowej świadomości. A zatem nie spoglądajcie już na mnie jako na mistrza, który stoi ponad wami, ale jako na przyjaciela, który trzyma was za rękę i chce się z wami podzielić swoją miłością - ponieważ głęboko kocham was wszystkich.

Jest w was wielkie i intensywne pragnienie miłości. Poszukujecie jej w relacjach z innymi, a także poprzez połączenie z Boskością. Ale tak naprawdę to, czego tak łakniecie, leży w was samych; jest to wasza własna boska natura, część was, która stanowi jedno z bezwarunkową miłością i radością. Kiedy doświadczacie tej części siebie, czujecie, jakbyście wracali do domu. Wszystko inne w waszym życiu staje się łatwe, lekkie i radosne. Jesteście w jedności ze sobą i nie potrzebujecie niczego poza sobą po to, by czuć się dobrze. Jesteście całością samą w sobie - a jednak czujecie się połączeni ze wszystkim innym w głęboki i intymny sposób.

Paradoksem związanym z relacjami jest to, że możecie być bardzo głęboko połączeni z inną osobą tylko wtedy, gdy jesteście w stanie objąć jedność wewnątrz siebie samych. Jeśli jesteście gotowi siebie zaakceptować wraz ze swymi pochodzącymi z przeszłości ciężarami, wraz ze swymi wzlotami i upadkami - wtedy pojawia się przestrzeń dla innej osoby wraz z jej unikalną osobowością.  Wtedy już nie wykorzystujecie innej osoby po to, by wrócić do Domu. Zamiast tego dzielicie ten Dom, który nosicie wewnątrz swego serca, z tą inną osobą. Ten rodzaj związku staje się wspólnym świętowaniem, dzieleniem się, i jest to relacja uzdrawiająca, wszystko jedno, czy macie ją z partnerem/partnerką, przyjacielem czy dzieckiem - nie czyni to różnicy w istocie tej relacji. Jednakże związki miłosne - związki partnerskie - są tymi relacjami, które najbardziej do was przemawiają. Poruszają was one niezmiernie głęboko i budzą otchłanne emocje, ponieważ zdają się zawierać w sobie obietnicę powrotu do Domu w większym stopniu, niż jakiekolwiek inne relacje.

Zanim zacznę mówić o związkach miłosnych, chciałbym wam przypomnieć, że Dom, za którym tęsknicie, ta pierwotna jedność, z której zrodziliście się jako dusza, nie jest wcale daleko. Możecie powiedzieć, że w krainie czasu działo się to bardzo dawno temu, kiedy opuszczaliście ten Raj, mówiąc
 symbolicznie. Że poszliście dalej swą własną ścieżką jako "dusza w ciele" i wybraliście pewną formę, aby się zamanifestować, przeżyć pewne doświadczenia i odwiedzić różne miejsca we wszechświecie.

Kiedy narodziliście się jako dusza indywidualna i podjęliście swą podróż, porzuciliście tą pierwotną jedność, którą możecie sobie wyobrazić jako ciepły koc miłości i światła, który był wam tak dobrze znany. Jest to jedność, w której zawsze czuliście bezpieczną obecność Boga Matki-Ojca, więc nigdy nie obawialiście się samotności czy odrzucenia. Te "negatywne" koncepcje nie pojawiały się nawet w waszym pojmowaniu; a jednak archetypowa moc, która działała w Bogu, sprawiła, że narodziliście się z łona tej jedności Boga Matki-Ojca.

Jaki był cel tych narodzin? Taki, abyście wszyscy mogli stać się samodzielnymi bogami! Abyście sami mogli stać się początkowym punktem Boga Matki-Ojca, źródła ciepła i miłości, z którego stworzona zostaje i wyłania się nieskończoność istot. Ale pożegnanie z Domem było dla was szokiem. Uświadomiliście sobie, że wraz z tym oddzieleniem się od jedności pojawiło się zrozumienie, że aby prawdziwie doświadczyć procesu ewolucji, nie możecie wiedzieć niczego z góry. Uświadomoliście sobie, że możecie się oddzielić od tej pierwotnej jedności tylko idąc całkowicie swoją drogą jako indywidualna dusza, która po raz pierwszy zaznajamia się ze strachem, samotnością i ciemnością nie-wiedzy i nie-rozumienia.

Być może wciąż nosicie w sobie to pierwotne doświadczenie samotności i żalu, które może pojawiać się w bardzo silny sposób w obszarze związków miłosnych. Ale zanim zajmę się sprawą tych związków, chciałbym wam przypomnieć, że macie możliwość doświadczenia tego pierwotnego połączenia w dowolnym momencie. Kiedy zapadacie w sen bez snów, opuszczacie swe ciało i łączycie się z najgłębszych źródłem, z którego pochodzicie, z Bogiem, jeśli chcecie je tak nazywać, czy też z najgłębszym swym rdzeniem: tą waszą częścią, która nigdy nie opuściła Raju i wciąż tam jest. Chociaż odeszliście stamtąd miliardy lat temu, jedność wciąż w was jest; jest ona niezbywalną częścią waszej świadomości. W nocy - jeśli wasz umysł  nie jest nazbyt aktywny i poddajecie się stanowi snu i niefizycznym krainom, w jakie wchodzicie - kiedy opuszczacie wasze ciało, wchłaniacie energię Źródła, aby się odświeżyć. Również w trakcie waszego życia codziennego możecie nawiązać połączenie z tą rzeczywistością boskiego ducha, której nieodłączną częścią jesteście. Możecie odczuć jej obecność tu i teraz, gdy wejdziecie w stan wewnętrznego wyciszenia. Zapraszam was do tego, abyśmy razem poczuli w jaki sposób wszyscy, jako jedność, stwarzamy część tego pierwotnego oblicza Boga.

Wyobraźcie sobie, że pośrodku waszej piersi, w waszej czakrze serca, znajduje się świetlisty, przepiękny kryształ. Wyobraźcie sobie, że on tam jest, i poczujcie jego moc: jest to czysty, przejrzysty kryształ, którego wszystkie fasety jednocześnie odzwierciedlają wasze liczne doświadczenia. Ten kryształ serca jest również połączony ze wszystkim, co was otacza. Może on odzwierciedlać uczucia, jakie otrzymujecie od innych, a wtedy zaczynacie ich rozumieć dzięki ich nastrojom i emocjom odbitym w tym krysztale. Z poziomu kryształu serca rozumiecie doświadczenia innych: ich ból i rozczarowania są dla was jasne.

Ten kryształ serca połączony jest z wszystkimi innymi żywymi istotami, ponieważ wszyscy jesteśmy jednością. A jednak możecie również odczuć, że to serce, które macie w piersi, należy do was: jest to serce waszej duszy. Poczujcie, w jaki sposób oba te aspekty współistnieją. Jesteście połączeni na poziomie serca - poziomego pola, które łączy was ze wszystkim, co żyje - więc nie ma tu oddzielenia, gdyż my wszyscy jesteśmy jednością. Jednak jesteście również "jednostką", co oznacza, że jesteście sobą i nie ma nikogo innego, kto byłby dokładnie taki sam, jak wy. Jesteście indywidualną istotą i istnieje pionowa linia, która łączy was bezpośrednio z waszym Źródłem, z Bogiem. Jesteście w tym fizycznym ciele, które jest nosicielem waszego serca, waszej własnej porcji świadomości Boga.

Poczujcie ogrom tego kryształu: to nieskończona świadomość, która należy do was, a jednak może iść dokądkolwiek zechce. Nie jest ona przyczepiona do tego ciała, chociaż jest teraz w ciele, tymczasowo, ale jest to tak olbrzymia energia, że ostatecznie nie jest ona związana żadną formą. To wy jesteście tą świadomością; to wy przynieśliście ze sobą część tej boskiej tkaniny Boga Matki-Ojca tu na Ziemię. Jesteście sami w sobie całością i kompletnością, i jesteście strażnikiem tego kryształu serca. Pamiętajcie o tym, gdy będziemy teraz zajmować się tematem związków miłości.

Kiedy zakochujecie się w innej osobie, na początku tej relacji często pojawia się intensywne uczucie zachwytu i rozkoszy. Wydaje się, że coś w was otwiera się szeroko, coś, co było długo ukryte, i co może zostać otwarte tylko przez spojrzenie tej drugiej osoby. Inni ludzie zdają się nie widzieć w was tego "czegoś", ale osoba, którą kochacie, budzi nagie piękno tego, kim jesteście. Powraca wasza pasja i entuzjazm dla życia, czujecie się zauważani i kochani, i chcecie doświadczać waszej własnej głębi - waszej cudowności. Tego właśnie doznajecie w stanie zauroczenia. I choć wydaje się, że dotyczy to kogoś innego, tak naprawdę dotyczy to was samych, tego, co ta druga osoba w was budzi, a co jest zachwycające, jest cudem! Wydaje się, że tylko wtedy się budzicie i czujecie, ile macie do ofiarowania i jak bardzo możecie być kochani.

W tym momencie ludzie zazwyczaj stają się odurzeni uwielbieniem i zdumieniem wywołanym zauroczeniem, jakiego doświadczają, i na oślep przywiązują się do osoby, która w nich te uczucia obudziła. To ona trzyma tę "magiczną różdżkę", a to, co było na początku objawieniem, uczuciem miłości do siebie i do tej osoby, stopniowo prowadzi do odejścia od siebie, gdyż całkowicie jesteście skoncentrowani na tym kimś.

Wtedy rozpoczyna się walka z tą osobą. Chcecie posiąść tę jej część, która sprawia, że czujecie się tak dobrze. A ta druga osoba często robi to samo z wami, i oboje stajecie się bardzo zdezorientowani tym przeciąganiem liny. W ten sposób to, co najwyższego możecie sobie nawzajem ofiarować, pobudza ostatecznie to, co najniższe, a mianowicie zazdrość, zależność i walkę o władzę. Jest to niezmiernie bolesny upadek, którego prawie każdy w swym życiu doświadczył.

Jak to się wydarza? Istnieją w was dwie części. W tym krysztale serca, który opisałem, istnieje w was miłość, która umie zobaczyć drugą osobę taką, jaką naprawdę jest, i umie doświadczyć piękna, jakie w niej istnieje. Z tej przestrzeni w waszym sercu możecie wejść ze sobą w zrównoważony związek, w którym rozpoznajecie boskość w sobie nawzajem, i w którym nie tracicie również z oczu tego, co jest w was ludzkie. Przyznajecie tej drugiej osobie prawo do jej bólu, braku zaufania, rozczarowań i oporu.

Ale z poziomu waszego brzucha działa inna energia, coś, co w stanie zauroczenia i odurzenia może być bardzo potężną, destruktywną siłą. Ja nazywam tę energię zaniedbanym wewnętrznym dzieckiem, które nosi w sobie bardzo silny i głęboki ból, który wywodzi się z tego pierwotnego kosmicznego bólu narodzin i pozostawienia za sobą jedności Boga Matki-Ojca. Gdy się zakochujecie, to dziecko również się budzi, a ma ono wiele emocji, kóre mogą przesłaniać działanie waszego serca. Te emocje mogą spowić kryształ serca i zaciemnić fakt, iż to wy jesteście źródłem tego zachwytu i szczęścia, jakiego doświadczacie w początkowych etapach romantycznej miłości. Te uczucia mają związek z wami samymi i przestrzenią, jaką sami sobie daliście - umożliwiła to ta druga osoba, ale wciąż ma to związek z wami.

Jednakże istniejące w was dziecko, które cierpi i woła o uwagę, miłość i rozpoznanie jego obecności, za którymi tak długo tęskniło, może mieć ochotę uchwycić waszego partnera w ciasny uścisk; chce ono go trzymać za wszelką cenę, po to, aby dostać dla siebie to, czego mu brakuje. W ten sposób dziecko i kryształ serca mogą się znaleźć po dwóch przeciwstawnych stronach. To, co na początku zdawało się być piękne, przemienia się w destruktywną relację, w ramach której zaczynacie walczyć ze sobą i angażujecie się w bitwę, której nikt nie chce, ale która i tak się wydarza.

Kiedy cała ta magia zostaje zagrożona zniknięciem, możecie być zdesperowani. Za wszelką cenę chcecie złapać się swego partnera, ponieważ kiedyś w stosunku do tej osoby mieliście doznanie absolutnej miłości. Macie zamiar walczyć, aby ją utrzymać, a wasz najstarszy ból, wasze emocje gniewu, strachu przed porzuceniem, a nawet nienawiści, mogą pojawić się w tej grze. Nawet wtedy bardzo trudno jest pozwolić tej osobie odejść, ponieważ kieruje wami wspomnienie o tym, jak dobrze wam było, gdy wszystko szło harmonijnie.

Jest bardzo ważne, abyście na tym etapie wiedzieli, jak umieć to puścić i pozwolić odejść. Kiedy czujecie, że wasza relacja wchodzi na równię pochyłą i chcecie się nawzajem winić i oskarżać, jest to czas, by odstąpić. Możecie ranić się nawzajem tak dotkliwie właśnie dlatego, że poruszyliście siebie
tak głęboko, a taki ból trudno uzdrowić.

Odważcie się więc zrobić krok w tył, kiedy czujecie, że wszystko wymyka się wam spod kontroli, że wasze emocje tak wami miotają, że nie pozwalają wam na zbliżenie się do partnera z otwartym sercem. Możecie odczuwać głęboki strach przed porzuceniem, albo coś przeciwnego: strach przed połączeniem się z kimś tak głęboko, że się w tym zatracacie. Mogą pojawić się i inne emocje, takie jak gniew czy zazdrość, ale ważne jest, abyście dostrzegli, że te najbardziej intensywne emocje dotyczą raczej was niż waszej relacji. Ta relacja pobudziła te emocje, ale one same wyrastają z głębszych przyczyn.

Teraz tym co ważne jest zwrócenie się ku zranionemu i zaniedbanemu wewnętrznemu dziecku, które jest prawdziwym powodem waszej emocjonalnej nierównowagi. Za uczynienie tego nie jest odpowiedzialny wasz partner. A wy też nie jesteście odpowiedzialni za wewnętrzne dziecko swego partnera. Uczynienie kogoś odpowiedzialnym za swój ból i oczekiwanie od niego uzdrowienia prowadzi w relacjach do niewiarygodnego zamętu i nieporozumień.

W jaki zatem sposób możecie dostrzec, że relacja, która była pierwotnie pełną miłości więzią, skręca w niewłaściwą stronę i staje się niezrównoważona? W rzeczywistości istnieją tu wyraźne oznaki, a jednym ze sposobów, w jakie możecie je odkryć, jest wykonanie symbolicznego ćwiczenia ze swym wewnętrznym dzieckiem.

Wyobraźcie sobie, że stoicie w tej chwili naprzeciwko waszego partnera. Albo weźcie kogoś, kto jest bardzo dla was ważny, jeśli obecnie nie macie partnera, a wasze wewnętrzne dziecko niech stanie po waszej lewej stronie. Po prostu wyobraźcie sobie siebie w postaci dziecka w wieku poniżej dziesięciu lat, i stańcie z tym dzieckiem u waszego lewego boku naprzeciwko waszego partnera. A teraz ujrzyjcie, w jaki sposób to dziecko zachowuje się wobec ukochanej przez was osoby. Spójrzcie na jego pierwszą reakcję. Zapytajcie dziecka: "Co cię przyciągnęło do tej osoby? Co tak nieodpartego w niej odkryła/eś? Co poruszyło twe serce, co cię zafascynowało?" A potem spytajcie: "A jak się teraz czujesz?"

Czy coś się stało z tą pierwotną jakością relacji? Czy dziecko wciąż czuje tę miłość? W relacji uzdrawiającej ta unikalna jakość wciąż jest w dużym stopniu obecna. Wciąż was ona karmi, wciąż was ogrzewa, a równocześnie wasz partner przybiera bardziej ludzką formę, wraz ze swymi problemami, wzlotami i upadkami. Jednakże coś z tej pierwotnej magii wciąż jest obecne, i z powodu tej magii problemy można przezwyciężyć. Jeśli dostrzeżecie, że magia zniknęła, jeśli wasze wewnętrzne dziecko w istocie czuje się niekochane i niesprawiedliwie traktowane, dzieje się tu coś, na co powinniście zwrócić uwagę. Dajcie sobie czas na odkrycie tego wraz ze swym wewnętrznym dzieckiem.

Aby rozjaśnić sytuację, rozpuśćcie wyobrażenie wewnętrznego dziecka, i teraz wyobraźcie sobie, że stoicie przed partnerem, którego wybraliście, i patrzycie, w jaki sposób przepływa między wami energia dawania i przyjmowania. Po pierwsze ujrzyjcie, co dajecie tej osobie, i poczujcie to - nie musi być to wyrażone w słowach, tak długo, jak to odczuwacie. Spójrzcie na to, co płynie od was do tej osoby, i wyczujcie, jak się w tej chwili czujecie. Czy dzięki temu, co ofiarowaliście, czujecie więcej energii, czy też czujecie się puści i wyczerpani? Czy to dawanie was inspiruje, czy też zubaża? Zatrzymajcie się przy tym pierwszym odczuciu.

Po przyjrzeniu się temu, co dajecie tej osobie, zwróćcie uwagę na odwrotną zależność. Co od tej osoby otrzymujecie? Po prostu polegajcie na pierwszym odczuciu, jakie do was przychodzi. Czy dobrze się czujecie z tym, co dostajecie? Czy sprawia to, że wasze serce otwiera się bardziej? Czy czujecie się szczęśliwsi z powodu tego, co otrzymujecie? Esencją uzdrawiającej relacji jest to, że ta druga osoba daje wam coś, co wzbudza radość w waszym sercu.

Jest jeszcze jedna oznaka, że ta relacja stała się destruktywna. Ze swego splotu słonecznego - punktu znajdującego się blisko waszego żołądka - wyczujcie "strunę" z energii, która łączy was z tą osobą. Jeśli jesteście wrażliwi, być może wyczujecie tę strunę. Tym, czego szukacie, jest uczucie, że musicie zawładnąć tą osobą; że w panikę wprawia was myśl, że ta osoba stąd zniknie; że coś ciągnie za tę strunę. Jeśli to odczuwacie, oznacza to, że na poziomie energetycznym jest to w gruncie rzeczy pępowina, która łączy was z tą osobą, i za jej sprawą pojawia się uczucie: "Potrzebuję jej/jego, nie mogę się bez niej/niego obejść!" To zabarwione paniką odczucie wskazuje na to, że nie działacie jako niezależna jednostka, albo przynajmniej uważacie, że nie jesteście w stanie obejść się bez tej osoby, a taka zależność może prowadzić do destruktywnej relacji.

W relacji uzdrawiającej naturalne jest, że tęsknicie za sobą, jeśli w taki czy inny sposób zostajecie rozdzieleni. Naturalne jest, że cieszycie się sobą nawzajem i dlatego tęsknicie za swoim towarzystwem. Możecie go pragnąć, ale go nie potrzebujecie. Lecz w relacji destruktywnej dzieje się coś niezdrowego. Pojawia się uczucie, że nie możecie istnieć albo poradzić sobie bez drugiej osoby, że wasze dobre samopoczucie - a może nawet wasze życie! - od niej zależy, i to w istotny sposób was osłabia. Istnieje tu głęboki strach przez możliwym odrzuceniem przez tę drugą osobę, a to sprawia, że czujecie się mali i ograniczeni, a cała relacja nie ma już tego radosnego poczucia przestrzeni i wolności, jakie miała na początku.

Spróbujcie sami wyczuć te sprawy, w spokoju, na swój własny sposób. I nie obawiajcie się utworzyć przestrzeni w relacji i pozwolić sobie poczuć te rzeczy. Kiedy wasza relacja wchodzi na równię pochyłą, często niezbędne jest, aby partnerzy stworzyli między sobą dystans, fizyczny i emocjonalny, po to, aby uświadomić sobie, na czym stoją. W takim czasie omawianie tych spraw nie jest korzystne. Potrzebne jest to, aby wasze pola energetyczne najpierw zostały uwolnione od siebie nawzajem, po to, aby uzyskać wystarczającą przestrzeń na powrót do centrum waszego kryształu serca. Zstąpcie swą świadomością do wnętrza tego przepięknego kryształu, który stanowi waszą esencję. Nie polegajcie w tym na doświadczeniu innych; ten kryształ istnieje tam dla was - zawsze. To szept Boga, który możecie usłyszeć w ciszy.

A potem poczujcie, że z tego kryształu biegną promienie światła na wasze dziecko, które wciąż doznaje bólu i które wciąż szuka na zewnątrz siebie akceptacji, miłości i bezpieczeństwa. Niech wasze promienie światła padną na to dziecko, a wtedy możecie dosłownie zobaczyć, że światło kryształu zdaje się zakotwiczać, wpływając coraz głębiej w dół, do waszego brzucha, i dalej w dół przez wasze nogi do Ziemi.

To jest wasze światło, unikalne Światło waszej Duszy! Jesteście tu, by doświadczać tego światła w ciele na Ziemi. Wasze światło jest jedyne w swoim rodzaju, to wasz świetlisty Anioł, i jeśli pozostaniecie z nim połączeni, przyciągniecie do swego życia relacje uzdrawiające. Nie macie "potrzeby" innego. Nie macie też potrzeby zrobienia ze swego partnera kogoś "idealnego": kogoś, kto w końcu zobaczy was w sposób, jakiego pragniecie, i kto bezwarunkowo rozumie i ogarnia was w sposób, jakiego sobie życzycie.

Bezwarunkowa akceptacja i miłość ma być odnaleziona jedynie w waszym własnym sercu - przez was i dla was. Nie obciążajcie nikogo tym obowiązkiem. Ta absolutna miłość jest czymś pomiędzy wami a waszą Jaźnią. Możecie to ofiarować tylko samym sobie, a kiedy to uczynicie, staniecie się źródłem i fontanną miłości dla innych, ponieważ będziecie wtedy całkowicie szczerzy i prawdziwi wobec siebie samych. Kochacie siebie, włącznie ze swą ciemną częścią: tym wewnętrznym dzieckiem, które czasami walczy i cierpi.

Kiedy kochacie samych siebie, łatwiej wam zobaczyć inną osobę w prawdziwej perspektywie. Nie musicie już dłużej brać osobiście rzeczy, które ta osoba mówi czy robi, a które czasem ranią. Jej działania i reakcje są jej sprawą, i staje się dla was łatwiejsze nie reagowanie na nie w sposób emocjonalny. Ta druga osoba nie jest już dłużej odpowiedzialna za zbawienie waszej duszy - jest to wasza odpowiedzialność. Wy jesteście władcami waszego świata, waszej rzeczywistości.

Wszyscy jesteście na tej ścieżce wiodącej ku samorealizacji, i już poruszacie innych ludzi dzięki kryształowi waszego serca: wysyłacie z niego iskry miłości i nadziei. Dziękuję wam za przybycie na Ziemię w tym czasie, w tym okresie przemiany. Jestem z wami i otaczam was głęboką troską. Jesteście moimi braćmi i siostrami, i kocham was.

Przekazała Pamela Kribbe
Š Pamela Kribbe
www.jeshua.net
Przetłumaczyła wika



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.