niedziela, 29 lipca 2012

Trzecia droga


Drodzy przyjaciele,
Jestem Jeszua. Jestem z wami. Poprzez bariery czasu i przestrzeni stoję obok was; poczujcie mnie w swoim sercu. Bycie człowiekiem jest mi tak znajome, jego wyżyny i głębiny. Przebadałem cały obszar ludzkich uczuć, i wewnątrz tego świata skrajności ostatecznie znalazłem wyjście; przejście ku innemu sposobowi widzenia rzeczy, dzięki czemu całe doświadczenie bycia człowiekiem ukazuje się w innym świetle; znalazłem drogę, która stwarza pokój w waszym sercu.

I właśnie o tej drodze wyjścia, o tym przejściu, chciałbym dzisiaj z wami mówić. Wielu z was stoi w obliczu dylematu, w obliczu wewnętrznej walki. W waszym umyśle żyje idea, jakobyście powinni być lepsi, inni, niż jesteście teraz: bardziej rozwinięci i doskonali, bardziej święci, bardziej zdolni do podążania za pewnymi zasadami - macie taki wyższy ideał samych siebie, ale jest to ideał fałszywy. Cała ta praca nad sobą oparta jest na pomyśle, że nie jesteście wystarczająco dobrzy tacy, jacy jesteście; że istnieje coś więcej; że macie moc zmienienia siebie; że macie kontrolę nad faktem, iż jesteście ludźmi. Jest to stary pomysł, którego w pełni doświadczyliście w bardzo dawnej erze.

Idea ta istniała po części na Atlantydzie, gdzie rozwinęliście działanie trzeciego oka, i gdzie doświadczyliście go jako centrum obserwacyjnego w waszej głowie. Z poziomu trzeciego oka mogliście postrzegać, i z tego też poziomu chcieliście podejmować działanie i kształtować życie zgodnie z waszymi życzeniami. Była w was pewna skłonność ku dominacji, ale na tę tendencję miała wpływ również wasza koncepcja prawdy. Wyznawaliście ideę, iż działacie w oparciu o wyższe zasady, a zatem to, co robiliście, było 'dobre' - i tak się to zawsze dzieje. Władza jest zawsze przesłonięta ideami dotyczącymi tego, co wydaje nam się dobre. Cały system zbudowany jest wokół naszej koncepcji prawdy, tworząc zeń światopogląd, który wydaje się być dążeniem do tego, co jest dobre, podczas gdy w istocie próbujemy kontrolować życie - zarówno w nas samych, jak i w innych.

Władza deprawuje; wyobcowuje was ona z naturalnego nurtu życia, obecnego w każdej istocie ludzkiej. Władza daje wam ideę pewnej uległości i plastyczności, która w rzeczywistości jest oparta na iluzji. Życie, takie jakie znacie, nie poddaje się w taki sposób wpływom, i nie jest zdeterminowane ani przez rozum, ani przez wolę, ani przez działanie trzeciego oka. Życie nie wpasowuje się w jakiś światopogląd czy system, i nie może być zorganizowane w oparciu o procesy mentalne. Przez długi czas wchodziliście w zmagania ze swoim człowieczeństwem, ze swym ludzkim sposobem istnienia. Wiele ścieżek duchowych opartych jest na tej idei: że musicie pracować nad sobą, że musicie się uwznioślić, i że musicie narzucić sobie zaplanowaną ścieżkę działania, która doprowadzi was do jakiejś idealnej sytuacji.

Ta koncepcja stwarza wiele wewnętrznej walki. Jeśli zaczynacie od idei, od jakiegoś wymaganego ideału, narzucacie sobie standardy co co których wewnętrznie wiecie, że nie jesteście w stanie im sprostać - więc od początku narażeni jesteście na porażkę. Poczujcie teraz energię tego sposobu myślenia: co w ten sposób sobie robicie, jaka energia pochodzi z potrzeby narzucenia sobie czegoś, z dążenia do ulepszenia samych siebie, i z pragnienia zorganizowania życia, swoich emocji i swoich myśli. Poczujcie energię pragnienia kontrolowania rzeczy. Czy jest to energia pełna miłości? Często ta energia uchodzi za miłość, za coś dobrego i prawdziwego, ale władza zawsze ukrywa się w ten sposób, aby ludzie mogli ją łatwiej zaakceptować. Władza nie pokazuje swej twarzy otwarcie; władza uwodzi za sprawą myśli. To dlatego lepiej nie myśleć o ideach ani o władzy, ale poczuć, co ona z wami robi. Przyjrzyjcie się sobie w swym codziennym życiu, w chwili obecnej. Jak często wciąż walczycie ze sobą, jak często potępiacie to, co się w was pojawia, co się w was dzieje, co w naturalny sposób wytryskuje z was i płynie?  Ten stan osądzania zawiera w sobie energię odcinającą, chłód: 'tak nie powinno być, to jest złe, to powinno odejść'. Poczujcie tę energię - czy ona wam pomaga?

Chcę was teraz zabrać na inną drogę, ku innemu sposobowi patrzenia na siebie; do miejsca, gdzie może wydarzyć się przemiana, ale bez walki i bez surowego obchodzenia się ze sobą. Aby to przejrzyście wyrazić, podam wam przykład. Wyobraźcie sobie, że w waszym życiu dzieje się coś, co wzbudza wasz gniew czy irytację - jakkolwiek to nazwiecie. Na ten gniew możecie zareagować na różne sposoby. Jeśli nie jesteście przyzwyczajeni do zastanawiania się nad swoimi emocjami i wasze reakcje są bardzo pierwotne, wtedy nie ma tam nic oprócz gniewu - jesteście gniewni, kropka. Jesteście w tym pogrążeni i utożsamiacie się z gniewem. Często zdarza się wtedy, że przyczynę swego gniewu upatrujecie na zewnątrz - rzutujecie winę na kogoś innego. Ktoś inny zrobił coś nie tak i to jest jego wina, że jesteście rozgniewani. To jest najbardziej pierwotna reakcja - identyfikujecie się ze swoim gniewem, jesteście rozgniewani.

Inną możliwością jest to, co nazywam drugim sposobem reakcji. Jesteście rozgniewani i natychmiast pojawia się głos w waszej głowie, który mówi: 'to się nie powinno wydarzyć; to jest złe; to niedobrze, że się tak rozzłościłam/em; muszę to stłumić'. Być może tego tłumienia gniewu nauczyliście się za sprawą religijnego wychowania lub wpływów społecznych. Na przykład: lepiej, uprzejmiej i bardziej moralnie jest nie okazywać innym swego gniewu. Z pewnością regułę tę stosuje się do kobiet: że nie przystoi im otwarte wyrażanie gniewu; że nie jest to kobiece. 

Istnieją rozmaite rodzaje ideałów, które wam wmówiono, stwarzając w was tendencję do osądzania w sobie gniewu. Co się wtedy dzieje? Jest w was gniew, i natychmiast wyłania się dotycząca go opinia: 'tak nie wolno, tak jest źle'. Wasz gniew staje się wtedy waszą stroną cienia ponieważ, całkiem dosłownie, nie może wyjść na światło dzienne - nie powinien on być widoczny. Co się dzieje z gniewem, jeśli w ten sposób jest on tłumiony? Nie znika on, skrywa się za waszymi plecami i wpływa na was na inne sposoby; może spowodować, że będziecie przestraszeni i niespokojni. Nie możecie wykorzystać siły, która mieści się w tym gniewie, ponieważ nie pozwalacie sobie jej użyć. Możecie okazywać waszą miłą, słodką, uczynną stronę, ale nie tę namiętną i gniewną - waszą stronę buntowniczą. Zatem gniew zostaje zamknięty, a wy myślicie, że różnicie się od innych ludzi, ponieważ macie w sobie te uczucia, więc być może nawet zaczniecie się od innych dystansować. W każdym przypadku stwarza to w was ostry konflikt, i pozornie rozgrywa się on pomiędzy dwiema jaźniami: tą Świetlistą, i tą Ciemną. W międzyczasie dajecie się uchwycić przez tę bolesną grę. To powoduje ból wewnętrzny, ponieważ nie możecie wyrazić samych siebie. To właśnie ten osąd was ogranicza. 

Czy naprawdę stajecie się lepszą osobą z powodu takiego sposobu reagowania? Czy tłumienie swych emocji doprowadzi was do ideału pokojowej, kochającej istoty ludzkiej? Jeśli to wszystko wam opiszę, bardzo jasno ujrzycie, że ten rodzaj reakcji nie działa - nie prowadzi on do prawdziwego pokoju, do prawdziwego wewnętrznego zrównoważenia. Jednak to wszystko sobie fundujecie. Bardzo często uciszacie wciąż swoje emocje, gdyż nie są one dobre zgodnie z wyznawanymi przez was zasadami, a wy się nad tymi zasadami nie zastanawiacie - skąd pochodzą i przez kogo lub przez co zostały one wam wpojone. Zatem proponuję wam rzecz następującą: nie myślcie o tym, tylko to poczujcie. Poczujcie energię, jaka zawarta jest w osądach, którymi się obrzucacie i obrazach tego, co jest ideałem, a czego 'nie powinniście robić', co czasami może wywodzić się z bardzo wysokich pobudek - niech i tak będzie. Nie staniecie się oświeceni, rządząc swoimi emocjami ani systematycznie je tłumiąc.

Istnieje trzecia droga - trzeci sposób, aby doświadczać waszych ludzkich emocji. Pierwszym sposobem była totalna identyfikacja z waszym gniewem, jak w poprzednim przykładzie. Drugim sposobem było wyparcie się go, stłumienie i potępienie. Trzecim sposobem jest zezwolenie - zezwolenie na jego istnienie i równoczesne przekroczenie go. To właśnie czyni świadomość. Świadomość, o jakiej mówię, nie osądza - jest ona sposobem istnienia. Jest sposobem obserwacji, który jest jednocześnie twórczy. Wiele duchowych tradycji twierdziło: bądźcie świadomi siebie, to wystarczy. Ale wy się wtedy dziwicie: jakże to możliwe? W jaki sposób zwykła uważność i świadomość siebie spowoduje zmianę w przepływie moich emocji? Musicie zdać sobie sprawę, że świadomość jest czymś bardzo potężnym. To o wiele więcej niż bierne rejestrowanie jakiejś emocji - świadomość jest wielką siłą twórczą.

Wyobraźcie sobie znów, że coś w świecie zewnętrznym wzbudza w was potężną emocję - na przykład gniew. Kiedy zajmujecie się tym świadomie, obserwujecie to w pełni w sobie. Nic z tym nie robicie, a jednocześnie wciąż obserwujecie i przyglądacie się temu. Już dłużej nie identyfikujecie się z gniewem, nie zatracacie się w nim, po prostu pozwalacie gniewowi być tym, czym jest. Jest to stan bezstronności, ale jest to neutralność, która wymaga wielkiej siły, gdyż wszystko, czego się nauczyliście, wabi was i wciąga w wasze nastroje, w emocje gniewu i strachu. A żeby było to jeszcze bardziej skomplikowane, dajecie się nawet wciągać w osądy dotyczące tego gniewu czy strachu! Zatem na dwa sposoby jesteście ku tym stanom przyciągani, a odciągani od świadomości, od tego wyjścia, o którym mówiłem na początku - wyjścia, które jest drogą do spokoju, do wewnętrznego spokoju. Wszystko na świecie odciąga was od tego centralnego punktu, by tak rzec, odciąga was od świadomości, a jednak jest to jedyna droga wyjścia. Na niej nie stajecie się nieświadomi, pozostajecie całkowicie obecni. Nie pozwalacie się wciągnąć - ani przez tę emocję, ani przez osąd jej dotyczący. Spoglądacie na nią w pełni świadomości i z uczuciem łagodności: 'w taki sposób to się we mnie dzieje'.

'Widzę, że budzi się we mnie gniew; czuję, jak przebiega on przez moje ciało'. 'Mój żołądek reaguje na to, albo moje serce; moje myśli reagują, aby usprawiedliwić powody pojawienia się mojej emocji'. 'Moje myśli mówią mi, że to ja mam rację, a nie ta druga osoba'. Widzicie, jak to wszystko się wydarza, gdy obserwujecie samych siebie, ale nie podążacie za tymi reakcjami. Nie toniecie w nich, nie ulegacie temu. Tym jest świadomość - tym jest przejrzystość umysłu. I w ten sposób wysyłacie na spoczynek demony swego życia: strach, gniew, nieufność. Dajecie im siłę, gdy się z nimi utożsamiacie, albo gdy walczycie z nimi za pomocą osądzania - w ten czy inny sposób je wtedy wzmacniacie. Jedynym wyjściem, by je przekroczyć jest wzniesienie się ponad nie, tak jakby, dzięki swojej świadomości - nie zwalczanie ich, lecz po prostu danie im pozwolenia na istnienie.

Co się wtedy z wami dzieje? Świadomość nie jest czymś statycznym; rzeczy nie pozostają takie, jakie były. Zauważycie, że gdy nie zasilacie tej energii, stopniowo się ona rozpuści. Innymi słowy wasza równowaga zostanie wzmocniona; wasze podstawowe uczucia będą coraz bliższe spokoju i radości. Ponieważ gdy w waszym sercu i duszy nie trwa już dłużej bitwa, zaczyna w was wzbierać radość. Spoglądacie na życie w łagodniejszy sposób. Widzicie poruszenia emocji w waszym ciele i obserwujecie je. Obserwujecie również myśli, które zaczynają przebiegać przez waszą głowę, w sposób łagodny i delikatny. Jednak zdolność, by je obserwować, a nie dać się im pochłonąć, jest czymś bardzo silnym i potężnym. O to w tym właśnie chodzi: to jest to wyjście.

Chcę was teraz poprosić, w tejże chwili, abyście doświadczyli potęgi swej własnej świadomości - czystego istnienia - i pochodzącego z niej wyzwolenia, które pozwala wam poczuć, że nie ma nic, co potrzebujecie w sobie zmienić. Poczujcie spokój i przejrzystość tej świadomości: właśnie tym naprawdę jesteście. Odłóżcie na bok fałszywe osądy. Niech wasze emocje przepływają i nie powstrzymujcie ich - są one częścią was, a niektóre z nich są pewną wiadomością. Wyobraźcie sobie: czy istnieje w was jakakolwiek emocja, której się boicie, emocja, która was martwi, z którą walczycie? Może któraś z nich stała się dla was czymś w rodzaju tabu?
Pozwólcie, by pojawiła się ona teraz w formie dziecka lub zwierzęcia - niech się ukaże, niech się przedstawi. To dziecko może całkowicie wyrażać to, kim jest, może się nawet źle zachowywać. Cokolwiek się wydarza, ta istota musi mieć możliwość robienia wszystkiego, na co ma ochotę, i powiedzenia wam, co czuje. Wy jesteście świadomością, która przygląda się i mówi: 'Tak, chcę cię ujrzeć, chcę usłyszeć twoją historię, wyraź ją'. 'Opowiedz mi swoją historię, ponieważ to jest twoja prawda; może ona nie być Prawdą, ale ja chcę twoją historię usłyszeć'. Doświadczcie swoich emocji w ten sposób i nie potępiajcie ich. Niech pojawią się i przemówią do was. Potraktujcie je z łagodnością mądrej starszej osoby, i zaobserwujcie, co to dziecko lub zwierzę przyniesie w tym przypadku. Często w negatywnej emocji ukryta jest czysta siła życia, która chce się wyłonić, siła, która została niemal zdławiona na śmierć za sprawą wszystkich uprzedzeń wynikłych z osądzania. Niech to dziecko czy zwierzę w podskokach do was wyjdzie. Być może jego wygląd teraz się zmieni. Przyjmijcie je z pełną miłości otwartością.

Świadomość transformuje: jest ona głównym narzędziem przemiany, a jednak równocześnie nie pragnie ona zmiany niczego. Świadomość mówi: 'Tak - tak temu co jest!' Dostraja się ona w pełni do tego, co rzeczywiście tu się znajduje. A jednak właśnie to wszystko zmienia, ponieważ teraz jesteście wolni. Jesteście wolni w sobie samych - już nie jesteście zdani na łaskę swoich emocji albo waszego osądu na ich temat. Oczywiście wciąż zdarza się od czasu do czasu, że wasze emocje lub wasze uprzedzenia przeważą - na tym polega bycie człowiekiem. Spróbujcie nie utknąć w tym miejscu i nie starajcie się tego poprawiać: 'ojejku, nie osiągnęłam/ąłem "Czystej Świadomości", coś muszę robić nie tak'. Jeśli będziecie próbowali poprawiać, znów wprawiacie w ruch kołowrót osądzania. Zawsze możecie powrócić do wyjścia, powrócić do stanu spokoju, gdy nie walczycie ze sobą. Obserwujcie, co się pojawia, i nie popełniajcie tego błędu: nie pozwolenie się w to wciągnąć zawiera w sobie wielką siłę. Taka jest moc prawdziwej duchowości. Prawdziwa duchowość nie jest moralnością - jest sposobem istnienia. 



Przekazała Pamela Kribbe, 4 lipca 2012
Š Pamela Kribbe 2012
www.jeshua.net
Przetłumaczyli na angielski Maria Baes i Frank Tehan
Przetłumaczyła na polski wika


4 komentarze:

  1. piekne, dziekuje jezu i pamela i mario i frank i wika

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlatego starożytne hinduskie mądre nauki każą podczas medytacji,

    Energię z trzeciego oka sprowadzać do serca kanałami Idą i Pingalą!

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest to! Zadręczałam się ostatnio, że mimo medytacji nie potrafię wyciszyć negatywnych emocji, teraz wiem, że to niekoniecznie coś złego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. im wiecej czytam tym wiecej wiem i czuje ze mam poprostu szanse

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.